Rza nie potrafi grać ani reżyserować i wg mnie powinien był zostać przy kręceniu teledysków. Do tego jeszcze ścieżka dźwiękowa z dupy. lubię Wu-tang ale muzyka powinna pasować do klimatu bądź go tworzyć. Nie wiem dlaczego Crow czy Liu zdecydowali się zagrać w tej porażce.
Na plus mogę powiedzieć, jedynie że sceny walki dają radę.
wszystko ładnie, pięknie i nawet "Wejście smoka" było, ale po kiego tu taka muza? nie pasuje do klimatu, miejsca i czasu akcji. pasuje jak świni siodło
a mi sie wydaje ,że ciekawie wyszło z tą muzyką.... coś nowego a nie wszystko w jeden deseń. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego co juz znamy i dlatego nie lubimy tego co nowe... nie mówie, że zabieg udany na 100% ale nie było też tak źle :) a film daje rade ;)
Ja mam odmienne zdanie, film jako całość do mnie trafił. Jeżeli zaś chodzi o muzykę, może i była" z dupy" ale na pewno nie przypadkowo tylko celowo. Mi pasuje. Połączenie kung-fu z hip-hop'em było już zarówno w animacjach - "Afro Samurai" i "Samurai Champloo" - czy faza wspomnianego Wu-Tangu, i genialny Kung Faux.
no wybacz, ale celowo nie dałbym muzyki "z dupy" do filmu. celowo? nie wiem, czy wcześniej były robione takie hybrydy, ale w tym przypadku do mnie to nie trafiło, jak już wcześniej napisałem - nie pasuje do miejsca i czasu akcji
the great gatsby ma być z muzyką jaya-z. a co do muzyki, to całą tworczość wu tang clan akurat jest dość mocno zainspirowana filmami kung fu. znam ich od dawna więc może dlatego mi to nie przeszkadzało zupełnie a nawet było jednym z powodów dla ktorego udało mi się oglądnąć film do końca
Celowo to na pewno muzyka była ze względu właśnie że wu-tang zawsze miał powiązania a raczej właśnie inspirował się na kung-fu ale w tym filmie to dla mnie porażka nie pasuje i tyle, akcja i film dobry byłby lepszy przy lepszej ścieżce bardziej pasującym do klimatów nie musiałyby być typowo azjatyckie nuty