Można złośliwie powiedzieć, że do tego właśnie prowadzi medytacja transcendentalna, której sam kiedyś próbowałem z miernym skutkiem. Ale tak na serio, to "Człowiek z Księżyca" wcale nie jest taki rewelacyjny.
Rzeczywiście pokazuje życie niezwykłego człowieka, jego upór i wierność pewnym zasadom - ale z drugiej strony to wszystko jako całość jest wątpliwe. Artysta komik nie może funkcjonować w oderwaniu od całej reszty, czyli publiczności, mediów, agentów, producentów itp.
Wartość Andiego Kaufmanna trzeba niestety oceniać przez pryzmat tej całej głupowatej popkultury, wskutek czego trudno mówić w jego przypadku o jakimkolwiek geniuszu. Niestety film Formana też do tej kultury należy, więc brak mu rozsądnego spojrzenia z zewnątrz.
Prawdziwy Kaufmann chyba nie zauważył, że człowiek jest tym, kogo udaje. A reżyser potraktował jego karierę tak dostojnie, jak zasłużonego bohatera.
Myślę, że lepiej byłoby nadać filmowi ton szaleńczej farsy. Wtedy forma odpowiadałaby treści i byłoby OK.
Polecam Forresta Gumpa. Andy dostaje ode mnie 6 punktów za fenomenalną grę Jima. Dobrze, że dostał Złotego Globa.
[16 maja 2000, "Capitol", Łódź]
Przejrzałem chyba połowę tej listy dyskusyjnej, no ale w końcu trafiłem na opinię podobną do mojej =]
Film jest sprawnie zrealizowany technicznie, trzyma się tematu. To fakt. Ale to czyni z niego zwyczajnie rzetelną biografię, bez większych znamion geniuszu. Początek i koniec zgrabnie całość opinają, poza tym żadnych sensacji nie stwierdziłem. Brak obiektywizmu w ukazaniu osoby Kaufmanna, jego żarty czasami bardziej zniesmaczają niż śmieszą. Choć wniósł nieco do wizerunku show bussinessu daleki jestem od obwoływania go geniuszem - zwłaszcza, że niekoniecznie wszelkie wywołane przez niego zmiany są zmianami na lepsze. "Skandalista Larry Flint" udał się Formanowi dużo lepiej. Tam rewelacyjna była całość, tu w zasadzie tylko Carrey i muzyka R.E.M., z tytułowym utworem na czele.
Forrest Gump to KSIĄŻKA, którą zekranizowano. Zresztą świetna książka, polecam.
A jeżeli chodzi o wypowiedzi na temat filmu, to przecież film ma ukazywać człowieka, a nie popkulturę. Autor chciał pokazać Andyego jako niezwykłego indywidualistę. Pokazał, że ten człowiek nie miał żadnych zachamowań, potrafi śmiać się z dosłownie wszystkiego (większość bulwersował, i o to chodziło).
A jeżeli chodzi o obiektywizm, to on w filmie JEST. Tak samo wypowiadają się o filmie Upadek (też biografia, tylko że nie biorą całego życia), że niby gloryfikuje głównego bohatera. A tu figa! Film ukazuje człowieka, tak jak go widziały osoby postronne, a jak ty sądzisz o danym człowieku to już Twoja 'zakichana' sprawa :].