"Obejrzyjcie ten film jeszcze raz, tylko DOKŁADNIE
Wyjaśnienie zakończenia macie podane wprost na tacy mniej więcej w połowie
filmu (jedno zdanie oraz ta nieziemska mina Andiego/Carreya które wyjaśnia
niemal cały "dowcip" na końcu filmu, ale nie zdradzę o co chodzi żebyście
mieli lepszą zabawę podczas ponownego oglądania)"
tak napisał jeden koleś w jednym z tematów.. oglądałem film już kilka razy
i nadal nie mogę wychwycić tego momentu o którym pisze.. moja interpretacja
jest taka że Tony Clifton istniał naprawdę(tak też zawsze utrzymywal
prawdziwy Any Kaufman [wikipedia]) ale może się mylę? pomocy chciałbym
zrozumieć
Dziś oglądałem film po raz kolejny i natknąłem się na słowa Kaufmana, który mówi do Shapiro w 52 minucie: "Publiczność lubi być zaskakiwana. Mam udać swoją śmierć czy podpalić teatr?" Chyba o ten urywek chodziło.
Tony Clifton istniał tylko na prawdę wtedy gdy któryś z ekipy Andiego się w niego wcielił. i Było tak do momentu kiedy Andiemu udało się dostać pod postacią Tonego na strony gazet, dopiero wtedy Tony zaczął "żyć" nazwijmy to na prawdę, bo ktoś o nim usłyszał, napisano o nim w gazecie i ktoś widział go na występie. To tak jakby Aktor zszedł z ekranu w kinie i zaczął mieszkać pośród nas. Myślę że o taki zabieg chodziło Andiemu,po to stworzył Cliftona, by żył nawet wtedy kiedy jego już nie będzie.
zakończenie daje nadzieje. nadzieje, że być może andy kaufman gdzieś tam sobie żyje i być może nadal się z nas nabija.(chociaż wszyscy wiemy, że to tylko film:p) m.in właśnie dzięki temu ten film można oglądać co najmniej po kilka razy :-)
Powiem tak - jest to jeden z nielicznych (jeśli nie jedyny) film, przy którego końcu zapłakałem. Wzruszający, wspaniały. Nigdy nie sądziłem, że DVD wzięte przypadkowo z "super ceny" w markecie (przez wzgląd na Jima Carrey'a w obsadzie) okaże się takim dobrym filmem, a sam Carrey takim wszechstronnym aktorem. Polecam każdemu na wieczór, ale dla mnie był trochę trudny.
Podpowiedź odnosząca się do wypowiedzi Kaufmana: "Publiczność lubi być zaskakiwana. Mam udać swoją śmierć czy podpalić teatr?" i scena przed nią, gdy jego główny współpracownik ściąga z siebie przebranie Cliftona mogłaby sugerować, że po śmierci Kaufmana jego kolega grał dalej. W finale jednak podczas występu Tonego widzimy Boba na widowni. I o to właśnie w filmie chodziło, o zaskoczenie, dezorientację. To była idea przewodnia całego życia i twórczości Kaufmana. Film więc nie mógł się zakończyć tak zwyczajnie, pogrzebem, bo to nie dotyczyłoby Kaufmana :)