Na wstępie muszę napisać że oglądałem strasznie irytującą wersje z angielskim dubbingiem który kompletnie nie pasuje do koreańskich aktorów a na dodatek napisy jakie miałem na pewno nie tłumaczyły dialogów z dubbingu. Co oznacza nie mniej nie więcej że nieźle się nairytowałem podczas seansu przez to.
Mniejsza z tym weźmy się za sam film. Wszyscy porównują "Man from Nowhere" do otoczonego kultem już Leona. Z jednej strony jest tu sporo prawdy, w obydwu filmach mamy głównego bohatera który jest prze kozak i małą dziewczynkę z problemami która chce się z nim za kumplować. Daruje sobie zmiany kosmetyczne w historii a zajmę się większymi, otóż tutaj mamy co nieco powiedziane o przeszłości bohater i o zgrozo niepotrzebnie, bo jego przeszłość to już z innych filmów znam na pamięć. Scenarzyści całe życie będą wałkować ten sam sposób, no nic...
Ciekawe jest to że mamy kilku dobrych policjantów którzy są trochę ślamazarni ale są, z tym że nic nie wnoszą do filmu, taki raczej zapychacz ekranowy. Film ogólnie cierpi na zbyt dużą ilość wyrazistych postaci znaczy się takich które uznajemy za postacie dość ważne dla fabuły. Przez co praktycznie nikt kto ma złe zamiary nie jest choć trochę rozpisany, ale to są drobnostki.
Większą wadą tego obrazu są schematy, w niektórych momentach stara się jakieś kosmetyczne zabiegi wprowadzać ale powiem szczerze, jeżeli ktoś interesuje się kinem z Korei to wszystko tu już widział. Nic nowego na dodatek wcale nie jest to dobrze nagrane. Sceny akcji mieszają się niezła z przeciętną i tak to sobie film leci dalej i dalej.
Warto wspomnieć o aktorstwie, bo akurat tu nie mogę się przyczepić, wszyscy zagrali na poziomie tworząc fajne kreacje oczywiście na tyle na ile scenariusz pozwolił.
Nadmienię jeszcze kilka scen które potrafią trochę rozmiękczyć serce co idzie na plus.
Muzyka jest dobrze skomponowana pasuje, nie wybija się ponad wszystko ale jest w miarę.
Hmm niestety Koreańczycy osiągnęli już szczytową formę jeżeli chodzi o thrillery akcji i wątpię że kiedyś uda im się przebić swoje najwyższe osiągnięcia, powoli zamykają się w klatce którą sami sobie zbudowali. Cóż to nie zmienia faktu że to kina jest nadal przyjemne w oglądaniu, ale jednak już czas na powiew świeżości.
5/10