To ciekawe bo mnie nic tam nie przypominało podziemnego kręgu. Nie ma żadnej tajnej grupy, o której nie do końca wszystko wiadomo, nie ma żadnych zadań dla członków i dziwnych testów, nie ma wyimaginowanego bohatera i nie kończy się dobrze.
Hehe zdanie po angielsku nie doda ci zajebistości. Oświeć mnie więc, co tak bardzo przypominało ci PK, bo mnie nic.
Pomyśl o samej kreacji bohaterki, nie przypomina ci tego co przeżywał Norton w PK? :) Aler ego...
Ani trochę. Norton widział w Tylerze coś w stylu wzoru, idola, wolnego ducha, a Nina widzi w Lily rywalkę i boi się tej mrocznej strony. Poza tym, Nina chciała i próbowała obudzić w sobie czarnego łabedzia a Norton robił to podświadomie i wcale tego nie chciał.
Nie mówię o relacjach między Niną a Lily tylko między Niną a samą sobą - Zachowanie Niny też było podświadome - syndrom Jeckyla i Hydea i stąd moje porównanie :)
To bardzo, bardzo słabe porównanie z Kręgiem. To tak jakby powiedzieć, że Przerwana lekcja muzyki i Tomb rider są podobne, bo w obu jest Angelina Jolie.
Nie możesz zarzucić mi złego toku myślenia. W tym przypadku i ja mam rację i ty masz rację albo oboje jej nie mamy. Moja wypowiedź na temat tego filmu zależy od punktu widzenia, ty masz inny niż mój i dlatego się nie zgadzamy. Ciesz się trochę wolnością wypowiedzi.
Jeśli mam wolność wypowiedzi, to, tak na logikę, mogę zarzucać ci zły tok myślenia
porównując te dwa filmy zawężasz Fight Club do filmu o zaburzeniach psychicznych, co mogą robić osoby bardzo ograniczone.
Początkowo to miał być jeden film, ale Arofnofsky rozdzielił to. Film moim zdaniem oczywiście lepszy od "Zapaśnika" który broni się rolą Rourke'a przede wszystkim. "Czarny Łabędź" dałby radę nawet bez Portman.
Co do Portman to się nie zgodzę... jak dla mnie to ona stanowiła film i film bez niej na pewno nie byłby tym samym.
Tym samym by nie był, ale oprócz niej film dalej by się bronił, ale byłby o wiele słabszy. Beza Rourke'a "Zapaśnik" byłby filmem poniżej przeciętnej.
Nawet z nim nie jest filmem wybitnym tylko bajką ku pokrzepieniu serc jakich wiele. Co prawda świetnie zagraną i dobrze wyreżyserowaną.
skoro nazywasz Zapaśnik bajką to w takim razie czym jest Requiem dla snu i Czarny łabędź?
Filmami psychologicznym? Łabędź to świetna historia o nadmiernych ambicjach i popadaniu w obłęd. Jeszcze z piękną warstwą audiowizualną. Requiem ma świetną warstwę plastyczną co uwielbiam w filmach i w połączeniu z klimatem, aktorstwem to świetny film. Nie musi być tytanem fabuły bo to nie ten gatunek. On ma przedstawić pewne rodzaje zachowań, a nie zaskakiwać zwrotami akcji. "Zapaśnik" to taka typowa bajeczka dla hamburgerów ku pokrzepieniu serc, aczkolwiek świetnie zagrana. Przez cały film się czuje że to już gdzieś było. I tak najsłabszy film Aronofskyego. PI nie widziałem tylko jego. Najlepszy to Łabędź i zdecydowanie moje top100.
filmami psychologicznymi??? Bahahahaha.
Requiem dla snu to nic innego jak film dla młodzieży który ma na celu odstraszyć ich od narkotyków.
Czarny Łabędź - natomiast jest pseudo-psychologiczna historii bazująca na starych i oklepanych trickach.
Zapaśnik - dla hamburgerów, dla pokrzepienia serc - kipisz sobie? Prawdziwy film o nieprawdziwym sporcie i bez żadnych tanich trików filmowych, opowiadający o człowieku, który zniszczył sam siebie, poświęcając całkowicie swojej dyscyplinie, która nadawała jego życiu sens.
według krytyków Zapaśnik zdecydowanie najlepszy wśród filmów Aronfosky'ego
http://www.films101.com/d10070r.htm
nawet jedyną nagrodą którą jak na razie zdobył Aronfosky jest Złoty Lew właśnie za Zapaśnika