Po takich produkcjach, jak Pi, Requiem dla snu czy Źródło nadleciał zaledwie dobry - Czarny łabędź. Niestety nie jest to zbyt głębokie studium psychologiczne i artystyczne ludzkiego obłędu, pasji, szaleństwa czy żądzy i ambicji. Tytułowy Czarny łabędź, mający symbolizować ciemną stronę ludzkiej natury [ Na "Do u wanna fakkk the girl?" też odpowiadam : Nie] nie jest wirem, który zanurzy nas w głębinach nieuświadomionych do końca pragnień i utajonych lęków, będących często motorem poczynań człowieka.
Aronofski nie dał też szans, paradoksalnie[!], rozwinąć skrzydeł N. Portman,która wg mnie spisała się świetnie a mogła odegrać rolę swojego życia.
W sztuce , jak ktoś już powiedział, tylko wybitne jest dobre.
Czekam na prawdziwego "seducing swan" w wykonaniu tego reżysera.
Mam podobne zdanie. Jest to dobry film ale bez rewelacji. Czytając opinie spodziewałem się czegoś naprawdę niezłego więc się trochę zawiodłem. Wiem że do tego filmu już nie wrócę w przeciwieństwie do poprzednich filmów Aronofskiego.