Produkcja w golnym odczuciu wydaje sie dobra, albo nawet bardzo dobra. Gra aktorska Natalie Portman i Mili Kunis zdecydowanie zasluguje na Oscara - bardzo dobra i przekonywujaca. Jednak sam film jakos malo mnie przekonal. Przede wszystkim juz po niespelna polowie obrazu wiadomo co i jak sie stanie i zakonczy. Wlasnie przewidywalnosc skresla ten film jako arcydzielo. Samo ukazanie historii jest jednak naprawde dobre i wciagajace, ale pozostaje maly niedosyt... 7.5/10
Zgodzę się, że film był trochę przewidywalny bo w tej ogólnej atmosferze napięcia było czuć że coś wisi w powietrzu i raczej happy endu nie będzie. Mimo wszystko film uważam za niesztampowy i godny polecenia nawet wybrednym kinomanom.
Gra Natalie Portman i Mili Kunis miodzio, ale sam film niekoniecznie mnie przekonał. Zgadzam się, zbyt przewidywalny. Ale ciekawe kino, podobało mi się ukazanie obsesji, chorego dążenia do perfekcji.
Mi czegoś w filmie zabrakło, natomiast przez 2 godziny miałam ochotę wsadzić Portman do psychiatryka ;) Ale to tylko dobrze świadczy o jej grze aktorskiej.
Spoiler.
Film dobry trochę przewidywalny. Nie pasuje mi końcówka filmu jest zbyt naciągana. Wbiła sobie kawałek lustra w brzuch tańczyła cały etap czarnego łabędzia i nikt niczego nie zauważył. W garderobie była sama a to chyba mało prawdopodobne jak na główną balerinę, sama w 10 min by się nie ubrała, makijażu nie zrobiła, solistki miały osoby, które im pomagały bo ciężko było zapiąć strój z tyłu czy coś jeszcze z włosami zrobić, a tu ona sama gibka potrafiła się przebrać, ściągnąć ubrać kostium z wystającym kawałkiem szkła z brzucha i tego nie zauważyć. Tak samo podczas tańca była podnoszona, obracana, dotykana w miejscu gdzie miała wbite szkło i jej partner nic na rękach nie zauważył.
Zauważ, że kiedy tańczyła scenę finałową (coś pięknego moim zdaniem) z wbitym kawałkiem szkła, była w amoku, tak jak niektóre ofiary wypadków przez pewien czas nie zauważają, że np straciły nogę, albo reke. Często mówią, że np czuły tylko mrowienie w urwanej kończynie. Właśnie z tym mi się skojarzył wbity kawałek szkła - myślała, że zabiła Lilly i była pod wpływem bardzo silnych emocji, zadziałała adrenalina i dlatego była w stanie to zatańczyć, przynajmniej ja tak rozumiem.
Swoją drogą, dla mnie synonimem czarnego łabędzia jest też Lilly - mroczna, tajemnicza, to ona wzbudziła w bohaterce te najgorsze instynkty.
No nie do końca się zgadzam - jak dla mnie Lilly nie była mroczna - po prostu się bawiła (nie powiem, że w mądry sposób), była żywiołowa i wesoła - to był jej styl życia. Jak dla mnie nie pasowałaby do roli czarnego łabędzia - tu przydałby się ktoś naprawdę demoniczny.
"Przede wszystkim juz po niespelna polowie obrazu wiadomo co i jak sie stanie i zakonczy. "
Czy aby uznać produkcję na plus, potrzebne jest, aby jej fabuła była niezrozumiała do samego końca? Domyśliłeś się zakończenia, to tylko dobrze świadczy o Tobie, a nie o minusie dla filmu. Dużo osób plusuje filmy, gdyż "myślałem, że zakończenie będzie takie, a okazało się inne - zaskoczył mnie". Czyli gdyby ktoś zobaczył ten sam film od nowa, domyślił się tym razem prawidłowego zakończenia to kąsek byłby mniej apetyczny? Idąc tym tropem trzeba by uznać, że tak. Niby ten sam film, a od nas samych zależy jak go odbierzemy.
Nie do konca sie zgodze z Toba.... "Czyli gdyby ktoś zobaczył ten sam film od nowa, domyślił się tym razem prawidłowego zakończenia to kąsek byłby mniej apetyczny?"
Mysle, ze duzo takich "kaskow" (filmow) jest i sa mniej "smaczne", np. Szosty Zmysl, Inni.... to produkcje dobre na jeden (pierwszy) raz. Z kazdym nastenym seansem mozemy tylko skupiac sie na szczegolach, ale to juz nie to samo jak podczas pierwszego seansu.
Moge jednak podac przyklad filmu, ktory pomimo, ze od poczatku wiemy jak wszystko sie zakonczy, to i tak sledzimy w napieciu losy glownego bohatera do samego konca. W tym wypadku przewidywalnosc nie ma znaczenia, a to tylko i wylacznie za sprawa pozadnie zrobionego filmu... mowa tutaj o "127 Godzin". Niestety ale Czarny Łabedz nie zostal tak zrobiony...
Ponadto to, ze sie domyslilem wczesniej zakonczenia nie musi o mnie dobrze swiadczyc. Po prostu tym razem mialem przeczucie i tyle... ;)
Ja daję 7/10, nie wiem może nie mam dnia, ale film dla mnie był zbyt "obłąkany", przewidywalny, a nawet nudnawy...Uwielbiam taniec, scenę, balet, teatr, aaa tutaj chyba brakowało mi tej szczypty magii, euforii, zatracenia w prawdziwej, zimnej, wyrachowanej rywalizacji, a moze to ja mam gorszy dzień...