PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 375459
7,4 68 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

Uwaga SPOILERY!!!

Witam,
Tak właśnie czytam opinie niektórych Filmwebowiczów i dochodzę do wniosku, że sporo osób źle odebrało ten film. Pokrótce postaram się wyjaśnić, o co może w nimchodzić;)

Po pierwsze ten film nie jest o schizofrenii. Film, który w dużej mierze opowiada o tej chorobie to Piękny umysł. Tam właśnie motywem przewodnim jest schizofrenia głównego bohatera.

To na początek;)

Teraz o Czarnym Łabędziu. Reżyser poprzez ten film zadaje nam retoryczne pytanie, ( na które przynajmniej wydaje mu się, iż zna prawidłową odpowiedź), Jaki tak naprawdę jest wielki artysta? Otóż według Arnofskiego to taki, który zarazem łączy w sobie pracowitość, staranność, konsekwencję w dążeniu do celu, ( co symbolizuje tu Biały Łabędź) ze swoistą dzikością, wewnętrznym chaosem, szaleństwem. To osoba dogłębnie pochłonięta przez sztukę, na którą sztuka oddziałuje wręcz destruktywnie a w której mimo to ta osoba się całkowicie zatraca. Tak jak Książę w balecie o Białym i Czarnym Łabędziu wybiera tego czarnego tak to, co elektryzuje ludzi u wielkiego artysty to właśnie ta jego podskórna dzikość. Obłęd, który choć przerażą zarazem do siebie przyciąga. Takim uosobieniem jednych i drugich cech była odchodząca na emeryturę Beth. W pewnej chwili nawet Thomas mówi do Niniy, iż występy Beth były fantastyczne, ponieważ były niebezpieczne i drapieżne. Bo zawsze kierowały nią „czarne impulsy”. Nina, która jest osobą niesamowicie pracowitą, która poddaje swoje ciało niesamowitemu wręcz rygorowi, mimowolnie zakłada sobie więzy na ręce, które ją krępują, nie pozwalając w pełni się wyzwolić artystycznie (niedźwiedzią przysługę oddaje jej także jej nadopiekuńcza matka) I o tym właśnie jest ten film! Zdarzenia które mają w nim miejsce, oraz emocję których doświadcza główna bohaterka, jak np. strach przed rywalizacją z Lilly w której to widzi to czego sądzi iż jej brakuje, odkrywanie swej seksualność i stawanie się z nią jednym, no i w końcu chorobliwe ambicje które po jakimś czasie przekształcają się w chorobę ( oraz wiele innych spraw które nie chce mi się wypisywać :)) powodują, iż rodzi się w niej” Czarny Łabędź”. Nie wiem jak wy, ale ja np. większość jej wizji odbierałem zupełnie metaforycznie, jako takie wyeksponowanie tego, co w danym momencie kotłowało się jej w umyśle. W Reqiume dla snu mama głównego bohatera jeszcze przed tym jak zaczęła zażywać leki psychotropowe miała podobne fantazje, ale odnośnie jedzenia. Łatające ciastka tam po prostu obrazowały jej lęki, nie były faktycznie wizjami. Oczywiście, można to wszystko odbierać tylko, jako postępującą schizofrenie Niny i wtedy rzeczywiście fabuła się nie trzyma kupy, ale osobiście nie sądzę, iż symboliczne sceny jak chociażby ta, kiedy przechodząc metamorfozę Nina wyjmuje sobie czarne pióra z ciała, właśnie nie miały za zadanie czegoś symbolizować. Tak się jeszcze zastanawiam, że zamiast niemożność sprostania roli Czarnego Łabędzia równie dobrze mogła to być niemożność sprostania jakiejkolwiek innej roli, na której danej osobie bardzo zależy. Chodzi mi o to, że jest porostu taki pułap, którego zdrowa osoba nie może osiągać (akurat Czarny Łabędź zarazem jest tu takim pułapem jak i tym, co cechuję osobę która go osiągnęła) . Jeżeli to z czymś się mierzymy jest takim czymś, to bez rozlewu krwi, paru siniaków niestety się nie obejdzie :). Dopiero po nabraniu cech tego przysłowiowego szaleńca, dopiero po przebyciu drogi, jaką przebywa na naszych oczach Nina, podczas której traci część swych hamulców blokujących jej rozwój, po tym jak sztuka zaczęła ją obezwładniać, no i po niepowodzeniach, które zamieniały się u niej w „rany na ciele” osiągnęła taki poziom. Śmierć na końcu jest konsekwencją spełnienia. Arnofsky mówi nam przez to, iż w ramie w ramie za dążeniem do perfekcji idą to coraz większe rany. Coraz to większe rany na psychice i jak i na ciele. Można się nie zgodzić z tym, co nam tu się serwuje, uznać to za pseudointeligentny bełkot, albo, iż to już wszystko było, ale schizofrenia czy nad-interpretowane molestowanie Niny przez matkę, Która chodź nadopiekuńcza zakładała Ninie skarpety na dłonie by ta się nie drapała (chyba to były skarpety, dokładnie nie pamiętam :p) i czuwa przy niej przez całą noc nie ją tu sednem sprawy. Tyle :)

ocenił(a) film na 7
Matt22V

Zgadzam się z tą opinią.

Matt22V

Książe w jeziorze wybiera czarnego łabędzia, bo zostaje oszukany przez czarnoksiężnika. A tak w ogóle to Jezioro Łabędzie jest o miłości i gdyby reżyser się na nim w 100% wzorował to zaakcentowałby bardziej wątek miłosny w tym filmie, i wtedy to by miało jakiś sens... W tym filmie reżyser sam chyba nie wiedział, co chce zrobić, horror, dramat czy film psychologiczny i wyszło pomieszanie z poplątaniem.

Matt22V

a sceny miłosno-erotyczne nie są najwyższych lotów i mało przekonujące, w ogóle wątek miłosny jest słaby w tym filmie.

Matt22V

i ludzie kurcze... Zgadzam się z Wami w jednym Czarny Łabędż mógłby być arcydziełem, bo pomysł na film jest świetny, ale bądźmy szczerzy Aronofsky schrzanił ten film... to nie jest arcydzieło, może inny reżyser np. Kieślowski zrobił by z tego arcydzieło, ale Aronofski go najnormalniej zepsuł...

ocenił(a) film na 5
Matt22V

" Można się nie zgodzić z tym, co nam tu się serwuje, uznać to za pseudointeligentny bełkot,"

Podpisuje się obiema rękoma. Nie wtrafia to do mnie.

"Tak się jeszcze zastanawiam, że zamiast niemożności sprostania roli Czarnego Łabędzia równie dobrze mogła to być niemożność sprostania jakiejkolwiek innej roli"

Zamieńmy roli na inne słówko na r : reżyserii i mamy obraz pana Aronofskiego :D

ocenił(a) film na 8
BushidoBeliever

"Książę w jeziorze wybiera czarnego łabędzia, bo zostaje oszukany przez czarnoksiężnika" Może tak jest w oryginale (w balecie), ale w filmie wybiera go, bo bardziej mu się on podoba (vide, scena gdy Nina ma wizję jak Thomas zaczyna dobierać się do Lilly) Zresztą jest wspomniane, że to Czarny Łabędź oszukuje księcia i go uwodzi ( Thomas to mówi chwilę po tym jak pierwszy raz się pojawia na ekranie )

Nigdzie nie napisałem, że według mnie to arcydzieło. Uważam, że zasługuje na 8/10 (tyle mu dałem), może na troszkę mniej w zależności od tego co nam się podoba, czy lubimy w ogóle takie kino. Nie mniej jednak prawie wszędzie zbiera oceny bliskie 8.


Matt22V

Nie zwracam się bezpośrednio do Ciebie tylko do większości która uważa ten film za arcydzieło. "Nie mniej jednak prawie wszędzie zbiera oceny bliskie 8" a tak a'propos to znasz może taką bajkę o "Cesarzu i jego szatach" też się wszyscy zachwycali mimo że cesarz był nagi... I kurcze co to za książe w tym filmie? Sorrka ale takiego księcia - wsióra to by każda spławiła z jego prostackim podejściem do kobiet, taka prawda, bo ani on piękny ani inteligentny, ani urokliwy... I kolejna sprawa czy to film o infantylnych dziewczynkach? To można by porównać go z "Galeriankami" W "Galeriankach" dziewczyny leciały na wsiórów z fajnymi komórami, a baletnica poleciała na głupawe teksty, prostactwo by osiągnąć jakiś swój sukses? Żenujące...

Matt22V

i jeszcze zabiła się dla takiego wieśniaka i dla "sztuki"? no sorry... to do mnie nie przemawia..

użytkownik usunięty
glupinick1

Zgadzam się z twoją wypowiedzią Matt, też w ten sposób odebrałam film, bardzo fajna i trafna analiza. Jeśli chodzi o zaakcentowanie wątku miłosnego... Uważam, że dobrze, że się tak nie stało, bo większa część filmów opiera się na miłości dwojga bohaterów i na szczęście ,,Czarny Łabędź" należy do chlubnych wyjątków. Poza tym co miałeś na myśli glupinck jeśli chodzi o twoją wypowiedź w związku z tym wątkiem miłosnym, bo może ja coś opatrznie zrozumiałam... Nina tu nie bardzo z kim ma ,,przeżywać" ten związek miłosny, bo do Thomasa z pewnością nie czuła prawdziwej, czystej miłości (ale to, co czuła do niego, to już jest temat na osobną analizę), a do Lily czuła tylko i wyłącznie pożądanie.

A co do zabójstwa, a raczej samobójstwa dla sztuki... wiem, że to ciężko zrozumieć, bo większości ludziom się nie mieści w głowie, jak można oddać życie dla idei, a co dopiero dla sztuki, ale na tym właśnie polega geniusz i doskonałość. Nina nie znała innego życia, ona nie miała znajomych, koleżanek - ona miała lustro i puenty. To jest elita, chociaż nie twierdzę, że baletnice (ale mówimy o tych absolutnie najlepszych - o światowej czołówce) wszystkie się w ten sposób zachowują (chociaż to, w jakim one są stanie psychicznym, wiedzą tak naprawdę tylko one), niemnej perfekcja wymaga poświęceń - geniusz zawsze musi otrzeć się o szaleństwo. I na tym to polega :))

Ja nie napisałem że tan film powinien się opierać na wątku miłosnym, tylko że powinien być on mocniej zaakcentowany, i pokazany lepiej. Wtedy szaleństwo głównej bohaterki było by sensowne. A tak to niestety jest film jak to napisał jeden gość na tym forum o i"nfantylnej dziewczynce która dawno już powinna dorosnąć ale nie dorosła i popadła w obłed", balet był jedynie wytłumaczeniem jej obsesji, tego że nie potrafiła radzić sobie sama ze sobą i ze swoim emocjami. Ludzie chorujący na paranoje, często mają jakieś obsesje którym się całkowicie poświęcają, często tacy ludzie popadają w nałogi, alkoholizm, seksoholizm itp gdyż nie potrafią sobie poradzić z włsanymi emocjami. Balet dla głównej bohaterki był własnie takim nałogiem. Ona nie umarła dla sztuki, ona umarła dlatego że oszalała i kompletnie jej odbiło. I gdyby oszalała przez miłość ten film nabrał by kolorytu i sensu, a tak jej szaleństwo pozostało niewyjaśnione.

użytkownik usunięty
glupinick1

Nie oceniałabym Nin tak surowo. Nie uważam, żeby był

ja nie oceniam głównej bohaterki, to tylko film, ja oceniam rezysera za wg spartoloną robotę, film miał potncjał na arcydzieło ale został zepsuty przez reżysera i jego przesadne artystyczne wizje...

użytkownik usunięty

ech sorry, za to wyżej, nie wiem jak to się stało, że się dodało.
W każdym razie: Nie uważam, żeby Nina była infantylna. Wbrew pozorom te lata ją zahartowały, nie zapominajmy, przez co ona przeszła, a jest tego sporo, niestety najczęściej wymienia się tylko presję ze strony matki i dyrektora artystycznego (chociaż obie te rzeczy są bardzo istotne). Do szaleństwa ją stopniowo doprowadzał (oprócz presji) także głód. Nie jest to być może silnie zaakcentowane w filmie, ale zauważcie, w początkowych scenach, co ona je na śniadanie - połówkę grejpfruta(!!!) i o tej połówce zapewne ćwiczy po kilkanaście godzin na dobę układy. Zresztą, to jak Nina wygląda mówi samo za siebie i ociera się o anoreksję, jej ciało oprócz tego, że jest wychudzone, jest na dodatek wyniszczone - poprzez ciągły ból, bo oprócz zagłuszanego poczucia głodu dochodzi do głosu także olbrzymi ból - pozdzierane, krwawiące stopy, nienaturalne pozycje ciała etc. No i nie wolno myślę zapominać o upokarzaniu i znęcaniu się psychicznym ze strony Thomasa - bo nie wiem jak inaczej nazwać to, że mężczyzna pyta się przy świadkach tancerza, czy chciałaby przelecieć czy pieprzyć (w każdym razie jakieś wulgarne określenie) Ninę. Po czym ten stwierdza, że nie (nota bene Natalie nawiązała do tego w swojej mowie dziękczynnej jak otrzymała Złoty Glob ;)) i szef po chwili też stwierdza, że by jej nie chciał. To jest poniżające dla młodej dziewczyny. Do tego dochodzi poczucie winy względem Beth - Nina obwiania się, że to przez nią ona rzuciła się pod auto i połamała sobie nogi. Plus zaborcza matka. No i mamy szaleństwo.

To jest takie moje, skromne zdanie, rozumiem, że nie każdy takie ma.

słuchaj, zdrowa dziewczyna w jej wieku powinna przeżywać swoje życie jak najciekawiej, kochać, odnajdywać samą siebie, doświadczać życia, zdrowa dziewczyna tak powinna... ona była chora, zamknięta w swoim świecie do którego nikogo nie dopuszczała, wyniszczała samą siebie, własny organizm, choroba i związana z nią obsesja ją zabiły, klasyczna autodestrukcja wywołana przez chorobę psychiczną. Uważam że reżyser poszedł na łatwiznę i chciał powtórzyć sukces Zapaśnika, który również opierał się na motywie autodestrukcji. Główny bohater w Zapaśniku, miał organizm wyniszczony sterydami, na końcu filmu umarł na oczach tłumów tak samo jak Nina w Czarnym Łabędziu. Powtórka z rozrywki? Według mnie ten film nie powinien dostać Oscara, bo reżyser po prostu poszedł na łatwiznę zamiast zrobić dobry film. Takie jest moje zdanie, Pozdrawiam

użytkownik usunięty
glupinick1

Owszem, Nina była chora - i film jest studium jej choroby, a balet jest tylko do tego pretekstem. No, może przesadzam, balet jest tu bardzo ważny, ale ciągle najważniejsze jest stopniowe szaleństwo Niny. Nie widziałam Zapaśnika, więc nie mogę się tu wypowiedzieć. Nie mniej, na mnie Czarny Łabędź zrobił ogromne wrażenie, bardzo ten film przeżyłam, jestem pełna podziwu i szacunku dla pracy jaką Natalie włożyła w swoją rolę i z przyjemnością obejrzę ten film jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze...

Do aktorstwa Portman nic nie mam, zresztą nie mnie oceniać aktorstwo, nie mam odpowienich kompetencji ku temu. Wierzę że poświęcila się dla roli w Czarnym Łabędziu i ćwiczyła balet, ja w tej dziedzinie ekspertem nie jestem. Oceniam film ktory oglądałem, oceniam dzieło reżysera. Jestem w stanie zrozumieć Twój zachwyt jak jesteś wierną fanką Natalie Portman, i to że doceniasz pracę jaką w ten film włożyła.

użytkownik usunięty
glupinick1

Gdybym ja miała się wypowiadać tylko w tematach, w których posiadam jakieś kompetencje, to prawdopodobnie chyba musiałabym zamilknąć na wieki... no może coś by się jednak znalazło ;)) Rzeczywiście jestem fanką Natalie i mam nadzieję, że jutro zostanie uhonorowana za swoją ciężką pracę Oscarem.

ocenił(a) film na 5

To twój ostatni post Melody wiec akurat na niego odpowiadam po przeczytaniu wątku. Po pierwsze mimo ,że film mi się nie spodobał to doceniam grę aktorską Natalie. Trzymam za nią kciuki bo absolutnie zasługuje na statuetkę. Zresztą konkurencja jest dość mizerna więc powinna ją dostać.
Natomiast nie rozumiem twojej zaciekłej obrony tego filmu. Nie chodzi w zarzutach kierowanych pod adresem filmu i reżyserii o sens fabuły bo ona się trzyma kupy. Nie chodzi też o sposób kręcenia i aktorstwo.Pozwól ,że cię zacytuje :
"W każdym razie: Nie uważam, żeby Nina była infantylna. Wbrew pozorom te lata ją zahartowały, nie zapominajmy, przez co ona przeszła, a jest tego sporo, niestety najczęściej wymienia się tylko presję ze strony matki i dyrektora artystycznego (chociaż obie te rzeczy są bardzo istotne). Do szaleństwa ją stopniowo doprowadzał (oprócz presji) także głód. Nie jest to być może silnie zaakcentowane w filmie, ale zauważcie, w początkowych scenach, co ona je na śniadanie - połówkę grejpfruta(!!!) i o tej połówce zapewne ćwiczy po kilkanaście godzin na dobę układy. Zresztą, to jak Nina wygląda mówi samo za siebie i ociera się o anoreksję, jej ciało oprócz tego, że jest wychudzone, jest na dodatek wyniszczone - poprzez ciągły ból, bo oprócz zagłuszanego poczucia głodu dochodzi do głosu także olbrzymi ból - pozdzierane, krwawiące stopy, nienaturalne pozycje ciała etc. No i nie wolno myślę zapominać o upokarzaniu i znęcaniu się psychicznym ze strony Thomasa - bo nie wiem jak inaczej nazwać to, że mężczyzna pyta się przy świadkach tancerza, czy chciałaby przelecieć czy pieprzyć (w każdym razie jakieś wulgarne określenie) Ninę. Po czym ten stwierdza, że nie (nota bene Natalie nawiązała do tego w swojej mowie dziękczynnej jak otrzymała Złoty Glob ;)) i szef po chwili też stwierdza, że by jej nie chciał. To jest poniżające dla młodej dziewczyny. Do tego dochodzi poczucie winy względem Beth - Nina obwiania się, że to przez nią ona rzuciła się pod auto i połamała sobie nogi. Plus zaborcza matka. No i mamy szaleństwo."
Podsumujmy: Anoreksja,presja ze strony środowiska, presja w pracy, mobing, obwinianie się przez kobiety, nadopiekuńczość matki, zaburzenia psychiczne. Przepraszam ,ale czy to nie brzmi znajomo?
Czy to nie są przypadkiem otarte schematy które wręcz nałogowo (słówko bardzo darrenowskie ;) ) pojawiają się w filmach c klasy? Proszę cię zrozum to ,że tego filmu nie można ocenić na 10. Choćby z tego prostego powodu ,że powiela ograne schematy. Gdyby one były jeszcze pokazane w jakiś innowacyjny sposób ,albo z ciekawego punktu widzenia. Niestety. Aronofsky ma nam tylko do przekazania tylko to co już wiemy. Oczywiście mamy nowe opakowanie i to dość intrygujące,niepokojące,mroczne. Wszystko fajnie ,ale identycznego użył w RdS. Gdyby tylko to była wtórność to 8/10 można by jeszcze dać biorąc pod uwagę dobór i grę aktorów. Problem z tym panem jest taki ,że to "Fakt" wśród reżyserskich gazet. Zamiast merytorycznych informacji pragnie szukać sensacji,szokować, lubuje się w wielkich czarnych nagłówkach. + dla niego taki ,że ma naprawdę dobry jakościowo tusz i papier. Czasem granica między kiczem a sztuką jest bardzo cienka. Wydaje mi się ,że tu zachodzi podobna sytuacja. Tylko w dzisiejszych czasach granica kiczu jest wyznaczana z naprawdę niepokojąco dużą tolerancją.
P.S glupinick1 piszę : "Uważam że reżyser poszedł na łatwiznę i chciał powtórzyć sukces Zapaśnika, który również opierał się na motywie autodestrukcji."
Ma rację. Aronofsky w każdym filmie zawiera ten schemat.

użytkownik usunięty
BushidoBeliever

Pozwolę sobie odpowiedzieć tutaj, co prawda po środku dyskusji, nie mniej piję bezpośrednio do ciebie, więc jestem usprawiedliwiona :))
Cóż, czy takie wątki się pojawiają w filmach klasy C.... wszystkie wątki się mogą pojawić w filmach klasy C. Motyw miłości też może zostać spartaczony, co nie oznacza, że nie można go już dobrze przedstawić w jakimś innym filmie, z wyższej półki. A ja uważam, że Czarny Łabędź jest filmem z wyższej półki. Jeżeli miałabym oceniać filmy z perspektywy tego, czy powielają schematy, to żadnego współczesnego filmu nie wyceniłabym na 10, bo każdy praktycznie wykorzystuje motywy, które już wcześniej zostały gdzieś tam, przez kogoś przedstawione. Ale to jeszcze pół biedy - wykorzystać ten sam motyw można, ale przedstawić go w nowym, świeżym świetle to już nie lada sztuka i chyba o to ci chodziło, gdy próbowałeś mnie przekonać, że nie powinnam wystawiać Czarnemu Łabędziowi 10.

Być może się powtórzę, ale film Aranofsky'ego zrobił na mnie niebywałe wrażenie, bardzo ten film przeżyłam, położenie Niny i emocje które nią targały i jeśli kiedykolwiek oprzytomnieję i będę skłonna wystawić mniejszą notę Czarnemu Łabędziowi, postaram się go wtedy obejrzeć raz jeszcze i przypomnieć sobie wszystko to co czułam w kinie; mam nadzieje, że wtedy nie będę już miała żadnych wątpliwości na ile zasługuje ten film.

ocenił(a) film na 3
Matt22V

Ta nadopiekuńcza matka jest straszna, bryyyyyyy

winczenca

właśnie w tym sęk że nie... i tak samo książe nie taki jaki powinien być...

ocenił(a) film na 8
glupinick1

"Proszę cię zrozum to ,że tego filmu nie można ocenić na 10. " No to jest rzecz gustu, ty np. dałeś Fight Clubowi 10/10 który jak dla mnie zasługuje na 7 góra na 8, więc najogólniej każdy dostrzega błędy w czymś innym i w czym chce je dostrzegać. Zaraz zresztą napiszę o błędach Fight Clubu, ale rzecz jasna nie tutaj ;)

"Podsumujmy: Anoreksja,presja ze strony środowiska, presja w pracy, mobing, obwinianie się przez kobiety, nadopiekuńczość matki, zaburzenia psychiczne. Przepraszam ,ale czy to nie brzmi znajomo?
Czy to nie są przypadkiem otarte schematy które wręcz nałogowo (słówko bardzo darrenowskie ;) ) pojawiają się w filmach c klasy? "

Aronofsky kręci filmy na jedno kopyto masz rację, ale według mnie są w większości dobrze zrobione. Co nie znaczy oczywiście, że należy mu się nagroda za najoryginalniejszą reźyserkę :P

"Czasem granica między kiczem a sztuką jest bardzo cienka " Fight Club :P. Czemu tak się czepiam tego biednego filmu? Aha no tak zaraz się za niego wezmę :)





Matt22V

to do mnie z tym "Fight Clubem" ??? Nie rozumiem o co Ci chodzi??? Nie jestem zagorzałym fanem tego filmu, czasami daję 10 filmom które w jakiś sposób mnie zaskoczą, ostatnio nawet dałem 10 japońskiej bajce której fabuła mnie zaintrygowała i zaskoczyła, też mi to wypomnisz? Nie bądz dziecinny... Łabędziowi dałem 6 tylko dlatego że film mnie zaskoczył ale negatywnie, pomysł był świetny i trochę szkoda że Aronofsky ten pomysł zespsół, szkoda... dlatego jestem tak surowy w ocenie... Szkoda bo to mógłby być film w pełni zasługujący na miano arcydzieła. A jeśli chodzi tytuły filmów które uważam za arcydzieła to proszę Cię bardzo na przykład "Fanatyk", "Krótki Film o Miłości" , a z nowszych np "Prorok"

ocenił(a) film na 8
ocenił(a) film na 8
Matt22V

Odpowiedziałem na twój post żeby mój był pojawił się na dole LOL. Bo twój był wtedy ostatni.

ocenił(a) film na 8
Matt22V

Nikomu nic nie wypominałem :) Pisałem o tym, że każdy lubi co innego

ocenił(a) film na 5
Matt22V

Może i 10 dla FC naciągana. Bardziej należałoby się 9. Niemniej to nadal film conajmniej o klasę lepszy od Swana.
Przy okazji chętnie posłucham co masz do zarzucenia do FC. Niestety dość dawno go oglądałem, powinienem sobie odświeżyć jeśli mam wdawać się w merytoryczne dyskusje niemniej jednak posłuchać mogę :)

ocenił(a) film na 9
Matt22V

Na wstępie powiem, że zanim się wypowiedziałem, przeczytałem kilka recenzji i wypowiedzi forumowiczów. Stwierdzam jedno. Film jest cholernie trudny do zrozumienia (zresztą jak wszystkie inne Aronofsky'ego). Dopiero po przeczytaniu kilku recenzji trochę zrozumiałem na czym film miał polegać. Film jest trudny i trzeba się nad nim głęboko zastanowić, o czym kilku z was chyba zapomniało. Po obejrzeniu filmu chciałem dać lekko naciągane 6, a po przeczytaniu recenzji daję solidne 8 (zastanawiam się czy nie 9).

Po pierwsze:
w filmie nie ma żadnych wątków erotycznych, wątku choroby wątku sztuki, a film nie skupia się na idealnym odwzorowaniu Jeziora Łabędziego. W Czarnym Łabędziu (jak również w innych filmach Aronofsky;ego) motywem przewodnim i najważniejszym jest obsesja. Obsesja na punkcie ideału, perfekcji. Na początku Nina miała genialne ruchy, każdy jej ruch był głęboko przemyślany bezbłędny. Ale aby być idealnym artystą nie wystarczy to. Potrzebne jest również to COŚ, co wiąże się głęboko z poświęceniem, obsesją i zatraceniem. I do tego z całych sił dąży Nina. Kolejne jej urojenia są kolejnym krokiem ku obsesji. Aż w końcu Nina zatraca się całkowicie w obłędzie perfekcji w ostatnim akcie sztuki.
Filmy Darrena Aronofsky'ego:
Requiem for a dream - obsesja na punkcie uzależnień, chęci lepszego życia
Źródło - obsesja na punkcie nieśmiertelności, drzewa życia
Zapaśnik - obsesja na punkcie wielbienia przez publiczność
Czarny Łabędź - obsesja na punkcie perfekcji, ideału
Pi - tego filmu niestety nie pamiętam zbyt dokładnie, ale też chyba był o obsesji.

Reżyser z całą pewnością nie zespół filmu, on nie stawia na akcję, erotykę, czy milion wątków, które nie prowadzą do niczego. Jego nurtem przewodnik jest obsesja i tak samo jest w Czarnym Łabędziu.

Ciekawe czy sam ma coś wspólnego z ów obsesją...

naimadkolo

he he dobre dobre... Ty też kolego chyba masz jakieś obsesje :) rozśmieszył mnie Twój post nie bierz tego do siebie, jest naprawdę zabawny bo piszesz w nim tak jakbyś jakiś zupełnie inny film ogladał, jak twierdzisz że w tym filmie nie ma ani wątków erotycznych ani choroby ani wątku o sztuce to gratuluję spostrzegawczości :) To już mega nad interpretacja z Twojej strony, czyli twierdzisz że film był jedną MEGA HIPER GIGA OBSESJĄ ?? Ciekawe ciekawe, po tym jak ludzie widzieli w nim brutalne gwałty i molestowanie seksualne, myślałem że nic mnie już tutaj nie zaskoczy...

ocenił(a) film na 9
glupinick1

erotyzm w tym filmie jest spowodowany obsesyjnym dążeniem Niny do ideału, perfekcji i wywołany jest przez tego trenera. On kazał jej samozadowalać się, itd. Tak jak ktoś napisał. Film nie jest o balecie, tylko o kobiecie, która dąży do ideału nad ideałami, chce być najlepsza z najlepszych. W końcu jej się to udaje, ale skutki tego są katastrofalne. Wszystkie jej zwidy i urojenia też wywołane były przez obsesję, wcześniej tylko drapała się po plecach, nic więcej...
Musiałem się nad tym wszystkich dobrych kilkadziesiąt minut głęboko zastanowić i moim zdaniem właśnie o to chodziło Aronofsky'emu.

naimadkolo

A znasz ten kawał ? Przychodzi facet do psychiatry na badania... Psychiatra pokazuje mu obrazek na którym jest kwadrat i pyta się faceta: "Co Pan widzi na obrazku?" Facet na to "Gołą babe !!!" Psychiatra pokazuje mu drugi obrazek, tym razem jest na nim trójkąt, i ponownie pyta faceta: "A na tym obrazku co Pan widzi" Facet na to "Gołą babę" Lekarz wyjmuje z szuflady 3 obrazek na którym jest okrąg a na tym obrazku co Pan widzi? Facet mu na to "Gołą babę !!!" Psychiatra na to " Panie Pan jesteś zboczony? " Jaaaaa Panie Doktorze? Jaaaa jestem zboczony ??? A kto mi tu te gołe baby w kółko pokazuje ???

Matt22V

Wydaje mi sie, ze zrozumialam caly film jednak mam kilka pytan, watpliwosci.
Scena chyba w jakiejs przebieralni w ktoryms momencie, kiedy jakas babka mierzy Natalie talie, ramiona. Natalie widzi w odbiciu sama siebie drapiaca sie po plecach. Wiecie moze o co w tym chodzilo?
Czemu jej matka rysowala te portrety? Tego nie zrozumialam.. Czemu tez matka po otwarciu drzwi zobaczywszy lily powiedziala Natalie ze to nikt i zamknela drzwi? Czemu nie chciala zeby sie zobaczyly? Co sie zdarzylo po dyskotece? Czemu matka wyrwala klamke w jej pokoju? Aha no i scena ze szpitala.. O co chodzilo z ta dziewczyna ktora sie zabila pilniczkiem? Wiem, ze to wymysl Natalie ktora myslala ze tamta probowala sie zabic przez nia, ale w windzie widzimy jak Natalie wypuszcza pilniczek z zakrwawionych rak. Nie za bardzo tych rzeczy zrozumialam, moze ktos ma pomysl?