Filmem tym bardzo zachwycają się kobiety,
Dla mężczyzn, niestety, są to zwykłe bzdety.
Choć Natalie Portman świetnie zagrała,
To dla filmu niska ocena - pała!
dokładnie, mi sie bardzo podobał :) a jestem facetem i zresztą sami możecie zobaczyć jakie filmy mi sie podobały - na pewno nie były to filmy dla bab :]
Chrzanisz pan! Tu nie ma podziału na płeć odbiorcy, która ma wyznaczać zainteresowanie. Każdy jest trochę inny i do pewnych indywidualności trafia przekaz filmu, a inni w ogóle go nie widzą,
Lubię ten film, bo opowiada o dążeniu do bezwzględnej perfekcji i to w sposób maniakalny, które z czasem prowadzi do paranoi i obłędu. Tak jest, jeśli nie potrafi się złapać dystansu do pewnych spraw i co również jest jednym z głównych motywów filmu - próba złapania wspomnianego dystansu, niezbędnego do zagrania roli "czarnego łabędzia". Ciekawe zdanie wypowiedział Thomas "Perfection is not just about control. It is also about letting go." To jest właśnie stan perfekcji - kiedy w końcu jesteś w stanie odpuścić, dać się trochę ponieść. Trzeba czasem przestać usilnie wszystko kontrolować i po prostu "let it go". Osiągnięcie tego stanu, w którym aktualnie "wrzucamy sobie na luz", jest niesłychanie trudne, ponieważ nie pozwala nam na to strach: nie wiemy co się stanie, jeśli wypuścimy to spod naszej kontroli, czym to poskutkuje, jakie będą konsekwencje, itd. Znalezienie w sobie tej odwagi, aby wypuścić coś spod swojej kontroli, nie wiedząc jakie będą tego następstwa, jest jednym z najtrudniejszych zadań (o ile nie najtrudniejszym) z jakim można się zmierzyć. Jeśli tego nie osiągniemy, czyli nie znajdziemy w sobie tej odwagi, aby pozwolić sobie "odpuścić" nie osiągniemy nigdy perfekcji, ponieważ jak możemy osiągnąć perfekcję czując strach, który nie pozwala nam uwolnić swojego potencjału jaki w nas spoczywa. Strach ten, jest tak naprawdę strachem przed tym co się może uwolnić razem z tym "potencjałem", który chcemy uwolnić, gdy przestaniemy się kontrolować, gdy zerwiemy z siebie wszystkie hamulce jakie posiadamy i będziemy kierować się jedynie naszą podświadomością, jedynie tym co wydaje się naturalne bez żadnych prób sprawdzania, upewniania się i kontrolowania tego co chcemy zrobić. Po prostu pozwolić aby "toczyło się samo".
W tym filmie bohaterka aby odpowiednio dobrze zagrać rolę czarnego łabędzia, musi przestać się usilnie kontrolować: kontrolować każdy ruch, każde zachowanie, każdy czyn, każdą reakcję. Gdy tego nie zrobi, nie uwolni się od strachu - strachu przed utratą kontroli, strachu który paradoksalnie można zdjąć jedynie przez pozwolenie sobie na stratę kontroli. Aby stać perfekcyjna musi przestać starać się być perfekcyjna - kolejny paradoks.
Film "Czarny łabędź" świetnie pokazuje te wszystkie elementy o których przed chwilą napisałem, dlatego dla mnie ma wartość szczególną.
PS. Fajny rym.
Dzięki, ale mimo wszystko rym jest z pewnością marny ;)
Wszystko co napisałeś było czytelne w filmie i to mi się w nim spodobało. Jednak irytują mnie takie postacie jak główna bohaterka, która nie potrafi "wyluzować" i pcha się w obłęd. Dodatkowo balet to nie moja działka i nie podoba mi się wcale.
Jest jeszcze jedna ważna kwestia - gdy nie skupimy się dostatecznie i damy się ponieść możemy upaść tak jak biały łabędź w jednej z końcowych scen.
Film mnie zachwycił - ostatnio polecałem go kumplowi - a on - a to o balecie - a ja mówi mu - chłopie to o Tobie - perfekcjoniście bez polotu - obraził się
"Jednak irytują mnie takie postacie jak główna bohaterka, która nie potrafi "wyluzować" i pcha się w obłęd."
Jak się mogła wyluzować jak była chora.
Ps.Wolę juz łabędzia niż Colombianę czy Krytyczną decyzję,które oba oceniłeś aż na 8/10
"Ps.Wolę juz łabędzia niż Colombianę czy Krytyczną decyzję,które oba oceniłeś aż na 8/10"
A ja wolę kogel-mogel z kakaem ucierany w prawą stronę...
Obłęd nie przez wszystkich jest uznawany za chorobę. A jeśli już to wpadła w tę chorobę przez to, że nie potrafiła wyluzować.
moze i wolisz kogel-mogel ale Colombiana to naprawdę film niskich lotów,zresztą ten drugi też niezłe badziewie:P
Ja od dłuższego czasu wybieram luźniejsze filmy, bo po oglądnięciu Mr Nobody, czyli nie tak dawno temu, głowa mi prawie eksplodowała i stąd tak wysokie noty dla filmów pokroju Colombiany ;) Ale może i masz rację, że 8 to za dużo. W końcu jeżeli miałbym to porównać do Mission: Impossible GP to Colombianie dałbym ocenę 6.
A Krytyczna Decyzja to sentyment do tamtych czasów, czyli pięknych lat 90-tych. Nie lubisz, gdy wspaniali hamerykanie ratują świat przed pseudo-muzułmanami? :D
Schizofrenia to raczej choroba i to poważna, a wszystko wskazuje, że na to chorowała główna bohaterka, a nie na "obłęd". Gdybyś uważnie oglądał film, to wiedziałbyś, że z nią musiało być coś nie tak od dłuższego czasu (sugerowała to choćby nadopiekuńczość matki itd.). Ty to odebrałeś: nie odpuściła i zachorowała... troszkę płytko, nawet jak na faceta :D
O obłędzie/paranoi napisał po raz pierwszy somebody17 więc odwołaj swe słowa paniusiu. Ja tylko jego słowami się sugerowałem. Zresztą paranoja, jak doczytałem, jest składową schizofrenii więc tak bardzo się nie myliliśmy.
A czy Ty nie zauważyłaś, że główna bohaterka na początku filmu była w miarę normalna? Paranoja postępowała wraz z jej zadużeniem w roli łabędzia. Gdyby "wyluzowała" (choć w chorobie to nie jest łatwe, ale miała do pomocy matkę) mogłaby normalnie funkcjonować.
" troszkę płytko, nawet jak na faceta"
Dzięki za komplement. Zawsze lepiej być tak nazwanym niż być kobiętą :D
trochę koloryzujesz... może powiedz wprost po kiego wała ona się drapała? bo robiła to już zanim dostała rolę... zanim szef powiedział jej, że nie ma w sobie czanrego łabędzia i co ma zrobić, żeby go "uzyskać", albo może powiesz po co wbiła sobie w brzuch lustro i jak z tym lustrem chodziła pół godziny a później dalej sobie tańczyła? i czemu nie było krwi na podłodze? albo czemu biała sukienka zrobiła się czerwona dopiero po przedstawieniu? ten film jest co najwyżej średni i poza rolą Portman nie ma w sobie nic, rzeczy o których piszesz były już w innych filmach i były przedstawione dużo lepiej a tu? niestety ale to wygląda jakby oglądający albo reżyser mieli schizofrenię, bo ja może jestem za tępy ale laska sobie w toalecie zrywa skórę od paznokcia do połowy palca a za sekundę nawet nie leci jej krew... wg mnie ona już wcześniej była szurnięta a nie, że to wszystko dla roli czy z powodu niej
Lepiej jak by ten film w ogole nie powstal.
Mialbym moze wtedy szanse... A tak? Coz sie stalo z moja Matylda?
Film premiere zaliczyl 2010-09-01 w Wenecji.
Wenecja i przyjecie filmu przez krytyke powoduje pewne komplikacje.
W wyniku ich pojawia sie wpis u Natalie: syn Aleph (ur. 14.06.2011)
Prosta matematyka. Rok pozniej slub i juz wszystkie uczucia miast przelac na mnie,
przelala na Benjamina. Wszystkiego dobrego :)
A co do komentarzy szerokiego grona filmwebowiczow to powyzsze doskonale oddaje ich wartosc ;]
Niezle recenzje i uzasadnione oceny mozecie poczytac tu: http://www.rottentomatoes.com/m/black_swan_2010/
Pała jest tylko do rymu, a oceniłem na 5. Zresztą, nie wiem dlaczego tego nie widać pod nickiem.
też jestem kobietą, a dla mnie film jest cholernie tandetny. wymagam więcej, dużo więcej.
Film arcydziełem może nie jest ale mi się podoba a szczególnie gra Portman i nie uważam aby film był tandetny ale to tylko moja opinia.
Zgadzam się w pełni z pigandworm (ciekawy nick ;) ) dla mnie film był tandetny. Nudny. A Portman moim zdaniem naprawdę ie zasługiwała na Oscara.
Ja wypraszam xD jestem kobietą a film osobiście nie przypadł mi do gustu choć faktycznie- rewelacyjnie zagrany
miło widzieć, że jeszcze ktoś na tej planecie nie widzi w rymach nic obciachowego :)
Tytułem wpisu- poprawiłeś mi humor po tym filmie^^ Sam film, dobry, nic więcej, lekko przekombinowany... dalej ubolewam nad brakiem połówek. Jak autorowi za tytuł posta dałbym 10, tak za film zmuszony jestem dać 6.
Faktycznie,nie tylko plecy swędzą ,a nawet coś więcej,oprócz tego ,że film jest totalnym dnem i o tym tu mowa.
to ciekawe, bo ja jestem facetem, a jednak dostzreglem w tym filmie mnostwo pozytywow i niewiele wad (oczywiscie w moim osobistym odbiroze zalet i wad - nie smiem twierdzic, ze kazdy ma taki sam gust) i smialo polecam go wszystkim znajomym
Ja również polecam go znajomym (uprzedzając, że jest średni), aby sami sobie wyrobili o nim opinię.
Polecanie komus filmu nie oznacza narzucania im wlasnego zdania, prosze nie nadinterpretowac tekstow. Jesli jednak komus film polecam, musze to uzasadnic. Stad ironiczny zarzut z twojej strony jest nietrafiony.
Proszę nie nadinterpretować tekstów - w moim nie było ironii. Po prostu polecam film, którym, w przeciwieństwie do mnie, inni zachwycają się.
ktory jednak uwazasz za sredni i raczysz zakladac temat, zeby caly swiat poinformowac, ze jestes facetem i dla ciebie "są to zwykłe bzdety" - paradoks.
Tyś widział paradoks... Znasz wielkie słowa, ale ich znaczenia to już nie.
Filmweb to wg Ciebie cały świat? To polecam wyjrzeć za okno albo wyjść na zewnątrz to się zdziwisz!
powiedz sam - film to "Zwykłe bzdety" , "dla filmu niska ocena - pała!"" - twoje słowa. za chwilę piszesz - "polecam film, którym, w przeciwieństwie do mnie, inni zachwycają się" (gratulacje za składnię ;>), "również polecam go znajomym". wnioski: z jednej strony nie podoba ci się ten film, z drugiej polecasz. polecić - wg słownika języka polskiego - to "rekomendować", czyli podmiot zachęca adresata do czegoś, reklamując film w pozytywnym świetle. to JEST paradoks (czyli sposób myślenia, który prowadzi do wniosku sprzecznego z założeniem - film jest słaby, ale go polecam, czyli uważam, że jest dobry = paradoks). nie ucz ojca dzieci robić, jak mówią. tym bardziej, że wmawiasz mi nieznajomość pojęć, które znam, a to już jest argumentum ad personam, czyli środek absolutnej bezsilności.
"cały świat" - figura retoryczna z mojej strony.
Niby dlaczego nie mogę rekomendować filmu, którym się nie zachwycam, ale uważam, że jest średni? Filmem tym zachwycają się inni ludzie więc coś w nim ciekawego musi być. Skoro tak jest to polecam go znajomym po to, aby sami go obejżeli i wyrobili sobie o nim własne zdanie. Żaden w tym paradoks więc może znasz definicję tego słowa ale nie potrafisz go użyć w odpowiedniej chwili.
Przyznałbyś się do błędu i byłoby wszystko ok.
nie popełniłem żadnego błędu, co więcej, uzasadniłem ci, że język polski przyznaje mi rację, a ty dalej swoje.
Człowieku, najpierw Ci się wydaje, że w moim zdaniu ironizuję choć tak na prawdę poparłem Twoje słowa. Później jakimś cudem znajdujesz paradoks. Czy uroiło Ci się w głowie, że za wszelką cenę musisz mi dopiec?
Ja oceniłem łabędzia jako film średni (w ocenie filmweb to 5), bo nie jest głupim ani wyśmienitym filmem. Dla mnie jest czymś pośrodku i dlatego ten film mogę polecić innym a Twoje zdanie nic nie zmieni w tej kwestii.
Hej, nikomu nie dopiekam, jeśli jednak ktoś mi cokolwiek zarzuca, odpieram to - czy gdziekolwiek ci dopiekłem? uzasadniłem paradoks w sposób jednoznaczny, nie każę ci zmieniać zdania, to ty szukasz jakiejś konspiracji z mojej strony - ja jedynie udowadniam, że nie masz racji, iż facetowi film nie przypada do gustu, bo sam jestem facetem, później, tu masz rację, wydawało mi się - niesłusznie -że ironizujesz, ale skoro nie miałem racji, nie wracałem do tematu, ty go niepotrzebnie nagle poruszasz. Dalej uargumentowałem słuszny paradoks. żadnych atakow, żadnych złośliwości, a próba podjęcia merytorycznej dyskusji. jeśli uważasz to za atak na swoją osobę, to nie mnie z nas wóch coś się w głowie uroiło.
mam nadzieje, ze to bezcelowe krzyczenie, iz nie mam racji, bo nie i koniec, dobieglo konca i ze nie bede musial odpowiadac na kolejne puste posty. milego wieczoru wszystkim!
" facetowi film nie przypada do gustu, bo sam jestem facetem"
Ty jesteś facetem, a ja pisałem o mężczyznach ;) żartuję.
A tak na poważnie to w rymowance chodzi o pewnien przerysowany typ kobiet i mężczyzn. Poprzestanę na komentarzach, bo za dużo nieścisłości wychodzi.
Również miłego wieczoru życzę!
Jestem kobietą i film jest dla mnie przeciętny, zauważyłam natomiast, że facetom się podoba - ze wzgl. na sceny masturbacji Natalie Portman i oczywiście scenę lesbijską dwóch ładnych dziewcząt. Żenada.