Muzyczne arcydzieło. Jednym zdaniem: "Amadeusz" naszych czasów. Szaleństwo, depresja i
muzyka. Doskonałość.
Film był przekozak ever, wzbudził we mnie tyle emocji a końcowa scena "przemiany" pozamiatała tak, że po zakończeniu seansu nie wiedziałem co czuję bo czułem wszystko na raz. Jeszcze żaden film nie wywołał u mnie czegoś takiego, no nie mogłem się przez kilka godzin do kupy poskładać... Dla mnie arcydzieło!
No proszę Cię. Gdzie ta muzyka? W porównaniu z Amadeuszem to jest popelina. Temat wałkowany miliardy razy, tyle że w innej scenerii. Gdyby nie gra Portman, film nie oferowałby nic.
podzielam Twoją opinie w 100% ten film, dla mnie, jest doskonały... byłam na nim 3 razyt w kinie i teraz na blu ray oglądam go w domu cały czas :)