PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 375407
7,4 68 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

Genialny!!

ocenił(a) film na 10

„Czarny Łabędź” to kolejne dzieło Aronofsky’ego związane z tematem absolutu i dążenia do perfekcji. Poruszając go, reżyser sam tworzy dzieło niemal absolutne. Moim zdaniem film jest genialny, nie dający się porównać z żadnym innym . Można doszukać się w nim inspiracji kinem Henkego („Pianistka”), zamieszczoną w nim parafrazę genialnej sceny w dyskotece, jaką stworzył Iñárritu („Babel”), napięcie w filmie jest budowane w sposób jakiego nie powstydził by się mistrz Visconti („Zmierzch bogów”), jeżeli chodzi o zdjęcia, to można doszukać się inspiracji Dogmą95 tudzież Francuską Nową Falą, jednak to wszystko jest napiętnowane autorskim i niepowtarzalnym stylem Aronofsky’ego. Chodzi mi tu o pokazanie lęków jakie towarzyszą wybitnej jednostce w dążeniu do absolutu, umiejętność wizualizowania emocji, oraz przede wszystkim specyficzny sposób oddania realiów świata rzeczywistego. Film jest wizualnie piękny, muzyka porywająca, gra aktorska nienaganna, a scena finałowa przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Jestem pod wrażeniem!

ocenił(a) film na 10
Vivre_sa_vie

dziękuję:) wyjęte z moich ust :)

użytkownik usunięty
Vivre_sa_vie

i co się potem dziwić, że ludzie się śmieją z fanów Aronofsky'ego...

ocenił(a) film na 10

No właśnie po co się dziwić jeszcze tak zostanie i dziwnie będzie :)

ocenił(a) film na 8
Vivre_sa_vie

Niezły wywód jak na film, którego opis i interpretację można skrócić do jednego zdania :P

Zapomniałeś dodać tylko, że Portman w tym filmie przeszła sama siebie :) Pozdrawiam

użytkownik usunięty
Skw_

tak, dokładnie, tego zdania brakowało :DD - garstka komunałów, które można wkleić pod co drugi film kina europejskiego i nikt nie zauważy różnicy :P

Vivre_sa_vie

hmmm... to może jeszcze frytki do tego ???

ocenił(a) film na 7
Vivre_sa_vie

o jezu o jezu, ale wydumane :D a film niezly aczkolwiek taki przewidywalny, ze az smutno bylo mi na koncu, a czekalem na jakas niespodzianke :/

ocenił(a) film na 8
secret_man

Główna bohaterka zamienia się w Terminatora i mówi "I'll be back"? :)

Film dobry, bardziej zjadliwy niż chociażby "Pi"

ocenił(a) film na 8
serious667

...które też bardzo lubię.

ocenił(a) film na 10
Vivre_sa_vie

Czemu sie tak czepiacie, ja popieram w 100%. Film genialny, wciagajacy.

Vivre_sa_vie

dla mnie ten film nie był ani piękny czy urzekający, ani piękny, ani zbyt psychologiczny, ani zbytnio straszny, to był po prostu smutny film, szkoda chorej dziewczyny i jej śmierci w imię jakiejś głupoty (czytaj sztuki) smutny film

ocenił(a) film na 8
Vivre_sa_vie

" Można doszukać się w nim inspiracji kinem Henkego („Pianistka”)"
Też to zauważyłam, tyle, ze nie potrafię uzasadnić dlaczego akurat z tym filmem mi się skojarzył.
Świetny film, dążenie do perfekcji może się źle skończyć. Ale może warto?

adrastea

spróbuj, zamień się w ptaka i wyskocz przez okno, będziesz geniuszem ! i nie zapomnij frytek do tego :D

ocenił(a) film na 8
glupinick1

Nie chcę być geniuszem;)
Frytki nie pasują, a tak na marginesie zgadzam się, film przede wszystkim smutny.
Poprzedni post napisałam od razu po przyjściu z kina teraz już wiem dlaczego skojarzyłam z "Pianistką"; relacja z matką nadopiekuńczą, dziwne marzenia seksualne ( a może nie dziwne), ogromny talent i samotność.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Vivre_sa_vie

Ja osobiście uważam film ze genialny, jednak nie mogę być obiektywna, gdyż bardzo lubię wszystkie filmy Aronofsky'ego i cenię go jako artystę, jednak nie zgodzę się z Tobą, że czerpał on inspirację z filmu 'Babel', w zasadzie nie widzę żadnego podobieństwa między tymi scenami prócz tego, że obie rozgrywały się w dyskotece. Scena z głuchoniemą dziewczynką miała inny wydźwięk, zapadła mi w pamięć, natomiast ta nie wnosiła nic ciekawego i wartego uwagi to filmu ot kolejna jazda po dragach. Tak samo jeśli chodzi o 'Pianistkę', owszem zgodzę się, że występuje podobieństwo między toksyczną relacją matki z córką, ale w filmie Haneke była ona o wiele bardziej 'drastyczna', w moim odczuciu, więc nie nazwałabym tego inspiracją, po prostu zwykłym zbiegiem okoliczności, jest to czynnik, który miał ogromny wpływ na główną bohaterkę. Reżyser przyznał się do inspiracji ale np. filmem 'Wstręt'. Jednak każdy widzi to inaczej, stąd mamy tyle opini, ale chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi, prawda ? :)

raz_dwa_piec

Film zapaśnik - ukazuje walkę podstarzałego Wrestlera, walkę z samym sobą, z problemami życia codziennego, na końcu filmu tytułowy zapaśnik umiera na oczach oklaskującego go tłumu, Zapaśnik mi się bardzo podobał, w Czarnym Łabędziu reżyser próbował powtórzyć sukces zapaśnika, Baletnica też ma problemy życiowe, Baletnica też umiera na oczach klaszczącego tłumu. Reżyser jednak przegiął trochę z tym wszystkim, film ma błędy logiczne, i wcale nie jest taki nowatorski i niepowtarzlny jak się tu wszyscy zachwycają.

ocenił(a) film na 10
glupinick1

Jeżeli chodzi o porównanie do Zapaśnika, to uważam że nie ma tu za dużo cech wspólnych, tytułowy zapaśnik właściwie walczy o przetrwanie, ma wybór albo, walczyć i żyć, albo "umierać" pracując w supermarkecie, przy czym główną przeszkodą jest fizyczna niedoskonałość wyniszczonego sterydami ciała ( uważam że ten film jest odejściem od tematu poruszanego w Pi, Źródle i Czarnym Łabędziu). W Czarnym Łabędziu główna bohaterka jest fizycznie perfekcyjna, problem tkwi w jej psychice, to że nie jest idealna, sama myśl o tym że może nie być, doprowadza ją do obłędu ( no i nakłada się na to nadopiekuńcza matka, która "pomaga" córce odizolować się od społeczeństwa). Jest to cena jaką płaci na drodze do osiągnięcia absolutu. Jedyną cechą wspólną jest ostatnia scena, ale ją wolę zakładać że w obu przypadkach było to zakończenie otwarte, że bohaterowie żyją dalej. Co do sceny w dyskotece, to w obu filmach (Łabędziu i Babel) jest ona wyraźnie odseparowana, zazwyczaj robi się tak żeby przekazać coś istotnego widzowi, w tym wypadku, myślę że chodziło o pokazanie wrażliwości głównych bohaterów, oraz ich niedopasowania do społeczeństwa ( dysonans pomiędzy zachowaniem głównych bohaterek, a zachowaniem reszty tańczących), są samotne i przerażone pomimo że otacza ich rozbawiony tłum. Jeżeli chodzi o to czy postępowanie głównej bohaterki jest słuszne, czy cena jaką płaci nie jest zbyt wysoka w imię "jakiejś tam głupoty", to osobiście uważam że warto było spróbować, zgodnie z ideą zawartą w filmie "Żyć własnym życiem", gdzie na pytanie reporterki o sens życia pisarz odpowiada że człowiek żyje po to by stać się nieśmiertelnym i umrzeć.

P.s. w mojej wypowiedzi można wkleić dowolną ilość razy sformułowania: moim zdaniem, oraz ją uważam że, czego nie robiłem zby często, żeby nie rozwlekać i tak już przydługiego wywodu.

ocenił(a) film na 8
Vivre_sa_vie

O samym filmie: bardzo dobry - żeby ktoś za chwilę nie pomyślał, że jestem jego przeciwnikiem. Bardziej nasuwa mi się pytanie: ile osób oglądających Black Swan, nie szło do kina z pewnym już nastawieniem. A że to Aronofsky - więc musi wciskać w fotel, a że to tematyka dosyć często przemilczanego baletu i ukazanie tego, że w balecie jest porównywalnie do obozu koncentracyjnego - więc musi być bardzo poważny, a że Natalie Portman schudła do tej roli i trenowała rok balet - więc niesamowite poświęcenie i na pewno świetna gra aktorska...Muzyka w filmie - nie specjalnie popularna w dzisiejszych czasach i raczej nie słuchana w wielu polskich domach - więc automatycznie mówi się, że porywająca.
Ale czy nie przesadzamy? Czy nie jest tak, że niektórzy reżyserzy zawdzięczają 10-20% sukcesu swojego filmu - znanemu już nazwisku i poprzednich dziełach? Sądzę, że troszkę tak jest...

Odnośnie wypowiedzi: popieram interpretatora i uszczypliwe uwagi na jego temat - są nie na miejscu (sfrustrowany, do gimnazjalistów) - tak jakby zabrakło Vivre sa vie argumentów i postanowiła wsadzić palec w jakąś otwartą ranę Interpretatora. Co muszę przyznać bardzo mnie zdziwiło - bo jej pierwsza "napuszona" wypowiedź nie wskazywała na późniejsze podwórkowe "kopanie się po kostkach" - bardziej spodziewałem się filozoficznego wywodu.
Popieram Interpretatora w dość istotnej kwestii - jak nie wiemy skąd czerpał, bo z nim o tym nie rozmawialiśmy, lub otwarcie o tym nie napisał gdzieś - to nie zgadujmy. Nie jesteśmy wszechwiedzący - i owszem wracamy do podstawówki i odpowiedzi na jakże idiotyczne pytanie: "co autor miał na myśli"?
- być może rozbuchany erotycznie Mickiewicz piszący na Krymie, nie miał totalnie nic na myśli - a pisał w przerwach, wiadomo od czego.
Również nie rozumiem sypania tytułami na prawo i lewo - oczywiście wspaniałych filmów - ale po co to szablonowanie i określanie 10minut z tego, 20 z tamtego filmu itp itd.
Idąc dalej Twoim tokiem myślenia to powinnaś ocenić film bardzo kiepsko - bo nie ma w nim nic nowego, a wszystko było już w innych filmach - no chyba, że kompilacja tego co już była i połączenie tego w całość, nadaje filmowi miano Twojego ukochanego. (?) Tak też może być..
A dorzucanie do tego wszystkiego manifestu Dogma 95 - ujj, chyba nie specjalnie dobre porównanie - wystarczy szybko wspomnieć "Idioterne" Larsa Von Trier'a, żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski - ale innych przykładów jest równie dużo..
Dla przypomnienia, zgodnie z manifestem Dogma95 film musi być kręcony
- za pomocą ręcznej kamery a filmowanie musi odbywać się tam gdzie dzieje się film
- nie wolno stosować specjalnego doświetlenie filmu - za wyjątkiem pojedynczej lampy przymocowanej do kamery
- nie wolno używać efektów optycznych i filtrów
- dźwięk nie może być tworzony bez obrazu i odwrotnie - czyli nie może występować muzyka, chyba że występuje ona naturalnie w miejscu kręcenie sceny.

Czy ktoś jeszcze widzi w tym filmie elementy Dogmy 95? :)

W kwestii Nowej Fali:) Prędzej bym szukał związku z Nowej Fali i Milosem Formanem, Stanleyem Kubrickiem, nie mówiąc o Romku Polańskim, czy Agnieszce Holland...ale nie u Aronofskyego:) Chyba, że każdą chorobę psychiczną, lub każde dążenie głównego bohatera do osiągnięcia swojego celu, czy marzenia będziemy nazywać nie zdroworozsądkową motywacją działań (główna idea bohaterów Nowej Fali). W takiej sytuacji film o amerykańskich koszykarzach NBA, w którym jeden z kluczowych zawodników łamie palec w finałowym meczu, ale mimo tego postanawia dokończyć swój występ....również będzie Nową Falą:D

Do pozostałych filmów nie będę się odwoływał bo mam trochę pracy:)

ocenił(a) film na 8
PiotrunioWieeesz

Zapomniałem dodać, że być może Aronofsky w rozmowie przy kawie by się na Ciebie święcie obraził, za wymyślanie tego, skąd rzekomo czerpał inspirację :)

ocenił(a) film na 8
PiotrunioWieeesz

Nie wiem, czy to dobrze, czy nie ale ja widziałam elementy Dogmy 95, np w momencie gdy główna bohaterka idzie do teatru, początek filmu, ta scena jest kręcona z "ręki".
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
adrastea

Ohh wow!! W takim razie sądzę, że "elementy Dogmy95" występują w każdym polskim serialu i 9 na 10 polskich filmach...:)
Ja bym to nazwał zabiegiem artystycznym a nie na zasadzie doszukiwania się postaci Maryi w podgniłym kawałku chleba.

Zapomniałem jeszcze dodać, że Aronofsky scenę łóżkową dwóch pań czerpał z "serialu" "Pamietnik czerwonego pantofelka". Teoretycznie wszystko było widoczne, ale tak naprawdę nic...wszystko pozostawione bogatej wyobraźni widza..Tylko po wszystkim brakowało mi Duchovnego wyprowadzającego psa na spacer :D

ocenił(a) film na 8
PiotrunioWieeesz

A po co tak ironizować;) Niczemu ani nikomu to nie służy.
Wykorzystanie jednego z elementów Dogmy nie wyklucza zabiegu artystycznego.
Zapytałeś, masz odpowiedź i tyle.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
adrastea

Nie ironizuję:) chodzi mi o to, że nie można na podstawie kamery ręcznej doszukiwać się związku z Dogmą.
To tak jak miej więcej z polskimi katolikami - z 10 przykazań bożych wybiorę trzy, które będę egzekwował, a resztę nie za bardzo - ale co niedziela w kościele, w odświętnym dresie i swetrze, przesiąknięty wódką po sobotniej popijawie, która zakończyła się awanturą.
Jak ma być Dogma to niech spełnia wszelkie kryteria Dogmy. Nie pamiętam sceny, o której pisałaś, ale pewnie pomimo ręcznego kręcenia, była tam wstawiona muzyka (zamiast odgłosu szurających po podłodze butów:)
A motyw ręcznej kamery - przewija się w tysiącach filmów, nie mówiąc o całych filmach kręconych przy tej pomocy (czasami celowo, a nie raz oszczędnościowo) - Blair Witch Project, czy ten film jak "ludzie w wodzie siedzą i krzyczą sobie" :D

A odnośnie Pamiętników Czerwonego Pantofelka, to naprawdę coś jest na rzeczy (tylko Duchovnego brak przechadzającego się tu i ówdzie, oczywiście z psem)

ocenił(a) film na 8
PiotrunioWieeesz

"Jak ma być Dogma to niech spełnia wszelkie kryteria Dogmy. Nie pamiętam sceny, o której pisałaś, ale pewnie pomimo ręcznego kręcenia, była tam wstawiona muzyka (zamiast odgłosu szurających po podłodze butów:)"

To nie był film kręcony metodą Dogmy, pytanie Twoje dotyczyło elementu Dogmy.

Koniecznie zobacz ta scenę;)
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
adrastea

Źle się wyraziłem: Chodzi mi o to, że gdyby ten krótki fragment spełniał wszystkie kryteria na raz - to wtedy byłoby to użycie Dogmy, a nie tylko jeden w postaci kamery ręcznej - tak przynajmniej sądzę.

ocenił(a) film na 8
PiotrunioWieeesz

Bardzo dobrze sądzisz.
Ale nawet w "Idiotach" raz był użyty statyw;)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
PiotrunioWieeesz

Wydaje mi się że w filmie jest parę scen z ujęciami robionymi z ręki w naturalnym świetle, kamera podąża za główną bochaterką po mieszkaniu i po zakamarkach teatru (chyba nawet bez muzyki), co daje super efekt który zauważyłem, i o którym napisałem.

ocenił(a) film na 10
Vivre_sa_vie

Po za tym piszesz o kopaniu się po kostkach a sam to robisz, no i odmawiasz mi prawa do snucia domysłów skąd Arnofsky czerpał inspiracje, a sam idziesz jeszcze dalej sugerując co by zrobił pijąc ze mną kawę :)

Vivre_sa_vie

W Czarnym Łabędziu główna bohaterka jest fizycznie perfekcyjna... Oj Boże... ja już na temat tego filmu nie dyskutuje, nie chce mi się i tak to bez sensu...

Vivre_sa_vie

Wszystkie tego typu dyskusje i teksty, utwierdzają mnie w przekonaniu że jednak reżyserowi nie udało się zrobić dobrego filmu

Vivre_sa_vie

najwidoczniej ten film był za mało straszny i za mało psychologiczny by być dobrze zrozumiany przez widzów...

ocenił(a) film na 8
glupinick1

Najważniejsze, że Ty go dobrze zrozumiałeś;) i w każdym poście dajesz tego merytoryczny wyraz.

Aktorka wątku ma prawo do własnej opinii i odczuć, zresztą jak sama zaznaczyła są to jej odczucia i opinie;)

Tak więc dołączam do widzów nierozumiejących film.
Staram się nie dorabiać ideologi do filmów, tak więc w/g mnie bohaterka filmu perfekcyjnie opanowała taniec białego łabędzia, pewnie dlatego, że jej charakter był zbliżony właśnie do białego łabędzia. Czarnego łabędzia potrafiła dopiero zatańczyć gdy uwierzyła, że się nim stała. Trudno nawet pisać o talencie głównej bohaterki, raczej o dążeniu do doskonałości a do tego dobry artysta nie potrzebuje aż tak silnych bodźców jakich potrzebowała bohaterka, w sumie doprowadzających ją do obłędu, zatarciu granic między sztuką a rzeczywistością.
Pozdrawiam.

Vivre_sa_vie

Czytam te wypowiedzi i się zastanawiam, czy oglądajac ten film skupialiście sie na samym filmie czy na scenach, ktore przypominaja inny film. Ludzie wyluzujcie przytaczacie rózne filmy, które tak naprawde nie maja z czarnym labędziem nic wspolnego. Reżyser skupil sie na psychologicznych odczuciach baleriny i jej dązeniu do doskonałosci. Nawet nie moge powiedziec, że film był smutny bo nie był- on był jak dla mnie psychiczny w pewnym momencie nie wiedzialam co jest realem, a co jej schizofremią. Każdy probuje wejsc w ten film zrozumiec go jak najlepiej, pisac co to reżyser mial na mysli heh śmieszy mnie to, a irytuje, że ktoś wyżej napisał, iż film jest przewidywalny to juz wogóle żenada i sorry ale poziom "głupi i głupszy" jest nie do przejścia. Podsumowując Portan pierwsza klasa Oskar jak najbardziej sie jej należy , co tu dużo mówic była niesamowita, piekna gra- nie wiedzialam, ze schudla do tej roli i ze sie uczyla baletu rok czasu. Sam film psychologicznie naszpikowany dramatyzmem ale taki własnie mial byc. Pokazał on dogłebnie cały ten świat ten chory świat baletu i mimo, ze nie lubie tak mocno emocjonalnych filmów to szacun za ukazanie tej chorej i brutalnej wręcz rywalizacji i bycia doskonalym ponad wszystko.

ocenił(a) film na 8
Bety27

Bety27 - noo braaawo!!! w pełni popieram - jak wywnioskowałaś pewnie z moich wcześniejszych wpisów - również nie jestem zwolennikiem doszukiwania się scen z innych filmów i zgadywania co "autor chciał przez to powiedzieć".
Miałem w liceum kolegę - Tomasza, który literatury zbyt wiele chyba nie czytał, ale uwielbiał rzucać i tytułami książek i nazwiskami autorów (mocno nie znanych nam Skandynawów, Czechów, Austryjaków etc.) - na zasadzie wbijania do głowy co kto napisał i o co mniej więcej chodziło. Taką wiedzą starał się zawsze zabłysnąć na lekcji. Jak omawialiśmy Marqueza to on rzucał hasłem, że widzi powiązania np do Emila Zoli:D Oczywiście 90% jego pomysłów było nietrafionymi próbami, ale z tych pozostałych 10% nasz polonista (bardzo światły człowiek) starał się troszkę na siłę coś wyciągnąć - wtedy Tomasz triumfował:D
Piszę o tym, gdyż widzę podobieństwo do założyciela tego posta - gdzieś tam dzwonią dzwony, ale w którym kościele?

Bety27

Ja nie dostrzegam tego co w poście pierwszym, dla mnie to był film o chorobie psychicznej a nie o dążeniu do absolutu. Film o osobie ograniczonej, wychowywanej w lęku przez niespełnioną matkę, nie leczonej, infantylnej dziewczynce, która winna być już dawno kobietą. Tak .. o dziewczynce. Film o chorobie psychicznej, o niemożliwości odnalezienia się w brutalnym świecie. O to tak .. i film jest niezły.

Omnikoron

racja

ocenił(a) film na 10
Omnikoron

A dla mnie o dążeniu do osiągnięcia perfekcji i to jest właśnie piękne, że każdy może sobie pomyśleć o filmie co chce, tu o tym napisać, i sprawdzić co myślą inni :)

Vivre_sa_vie

a co to jest ta perfekcja? ona była poważnie chora a nie perfekcyjna !!! no ludzie.... a zresztą... aktorstwo polega na tym że aktor (baletnica też aktorka) wciela się w jakąś postać, naśladuje ją (dobry aktor jest po prostu dobrym naśladowcą) Idąc za Twoim tokiem rozumowania, aktor żeby zagrać psychopatycznego morderce powinien zabić kilka osób by wiedzieć jak to jest... By być autentyczny i perfekcyjny... ha ha ha no ludzie bez przesady... toż to dziecinada..

ocenił(a) film na 10
glupinick1

Nie mówię tu o aktorce tylko o bohaterce filmu, poza tym choroba nie wyklucza tego że była dobrą tancerką ( w końcu obsadzili ją w głównej roli), dalszej części twojej wypowiedzi nie rozumiem, masz rację dziecinada dlatego właśnie skończyłem z Tobą dyskutować.

Vivre_sa_vie

widzę że komuś tutaj argumentów zabrakło, żeby odpowiedzieć normalnie... typowe na tego typu forach