Film ktory gleboko wryl mi sie w pamiec - gdy tylko obejrzalam zwiastun, od razu chcialm go zobaczyc.
Owszem, jest kilka scen ktore widz musi sam sobie umiec odczytac (czy to sen, czy to jawa?)
ale rola Natalie jako niesmialej, tlamszonej przez matke, dopiero odkrywajacej wlasna seksualnosc,
dziewczyny jest naprawde niesamowita!
Oscar jej sie slusznie nalezal.
Może nietyle sexualność, bo jest ona symbolem przeciwieństwa życia, które dotychczas prowadziła, ale samej siebie. Czyli nie ma być wiecznym dzieckiem, ani rozwydrzoną laseczką od "korektora na monitorze i szminki na joysticku", ale po prostu sobą. Przeciwstawia się matce reprezentującej pierwszy styl życia, jak i Leroyowi reprezentujący drugi i wygrywa siebie chociaż na krótko - tak przynajmniej oceniała tę postać aktorka.