PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 375448
7,4 68 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

Z materiałów około filmowych możemy się dowiedzieć, że podczas wstępnych założeń planowany był jeden film - o związku pomiędzy starzejącym się wrestlerem a młodą baletnicą - gdzie wszystko miało być w kontrapunkcie, tak jak ciężko o dwie bardziej odległe od siebie dziedziny, mające jednak istotny wspólny mianownik -oddanie. Ostatecznie materiał i koncepcja artystyczna tak się rozrosły, że powstały dwa równie znakomite filmy, czyli "Zapaśnik" i obecna premiera

Nie jestem fanem baletu, ale może właśnie dlatego film mnie zaintrygował. I muszę przyznać, że zrobił wrażenie na takim kompletnym ignorancie tej dziedziny sztuki jak ja. Na pewno po jego obejrzeniu nie wypada narzekać, że się pracuje ciężko w porównaniu do życia baletmistrzyń.

Życie głównej bohaterki jest niczym niekończące się pasmo wyrzeczeń - dieta, obciążenia organizmu ciężkimi ćwiczeniami, psychiczna świadomość olbrzymiej konkurencji i krótkotrwałości kariery.

Jest światem ograniczonym do domu (albo bardziej : miejsca snu) i sali prób - z przytłaczającymi korytarzami metra po drodze. Światem bez słońca - i tak dzień po dniu.Światem okrutnych relacji w pracy, pełnych zawiści i zimnego wyrachowania -ot ciemna, najmroczniejsza z możliwych stron baletu

Wszystko to dla tej jednej, jedynej nadziei - że zagra się główną role, że się będzie najlepszą, idealną, doskonałą... Nadziei, której towarzyszy świadomość, że nastąpi to teraz...albo nigdy.

Tymczasem jej reżyser wymyśla sobie - że tytułowe partie białego i czarnego łabędzia ma zagrać jedna osoba. W czym problem ?

Nina (moim zdaniem oskarowa Natalii Portman!) jest przecież doskonała. Doskonała ... do partii białego łabędzia, na czarnego za słaba... w tej perfekcyjności aż do bólu brakuje jej żądzy, uczuć, odsłonienia mrocznej strony swojej osobowości. Wyniszczając siebie, zaczyna więc w to coraz głębiej wchodzić. I tu zaczyna się największa tragedia - już nie fizyczna a psychiczna.

Ta walka o obsesję doskonałości ( w tym wypadku doskonałości w mroczności i dzikości) to jakby powrót Darrena Aronofski'ego do stałego ulubionego tematu, od czasów "Requiem dla snu". Nic nowego - ale za każdym razem jak on to nam podaje! Tylko pytanie się nie zmienia: "Czy cena jaka się płaci,warta jest celu do którego się dąży ?" . To pytanie uniwersalne, dla każdego. Lecz nie ma na nie uniwersalnej odpowiedzi.

Ale film można odbierać i na innych płaszczyznach. Może Nina jest zakładniczką toksycznej mamusi, która swojej przerwanej karierze koniecznie chce nadać sens dzięki sukcesowi córki. Może Nina jest chorą psychicznie a to co widzimy to tylko sen/koszmar/nierzeczywistość. Może Nina jest....No cóż ,taka jest twórczość Dareena Aronofskiego i właśnie za tą niejednoznaczność ją lubię. Moja ocena (9/10)