I znów to samo. Jest spore grono anty wielbicieli twórczości
Aronofsky'ego, którzy są w zwyczajny sposób złośliwi i drą się
jakim to kiczem i efekciarstwem jego produkcje nie zalatują.
To ta pierwsza grupa. Druga zaś poza prawieniem, że
wszystko to jest przerostem formy nad treścią, głosi również,
że Darren próbuje od tandetnej strony chwytów filozoficznych i
celowo sięga po trudne tematy życia ludzkiego jakim jest
zatracenie, obsesja czy choroby psychiczne siedzące w nas
samych tylko po to, aby udowodnić jakim to nie jest wybitnym
psychologiem współczesnego świata. Obie te grupy
denerwuje i dziwi fakt, jak to możliwe, że jednak ci stojący po
przeciwnej ich stronie, mogą się tym zachwycać skoro to
zwykłe oszustwo ze strony reżysera, że o poszczególnych
nagrodach w świecie filmu i krytyki już nie wspomnę. Zatem
jak to możliwe, że te kilka raptem filmów, które wypuścił ze
swoich rąk ''ten facet'', wszystkie są wysoko oceniane na
rożnych portalach filmowych? Czy to zmowa Szatana, która
jeszcze bardziej podnosi ciśnienie plującym na twórczość
artysty? Nie to po prostu są realia. Bo to o czym jasno i
wyraźnie mówi Aronofsky nie jest rodem z kosmosu, a
krążące tuż obok nas, a często tyczące się nas samych. Tyle
na ten temat, chociaż czuję już ten wzrok i szyderstwo.
''Czarny łabędź'' porusza bardzo poważne zagadnienie, a
nawet dwa. Pierwsze to dążenie do doskonałości (oczywiście
nie wszyscy to w sobie mają, bo wolą narzekać i czekać, aż im
gwiazdka same pomyślności z nieba ześle), które może tak
jak w przypadku Niny, przerodzić się w chorobę zwaną
obsesją. Zapewne nie tylko w takiej dziedzinie jak balet to
zjawisko może zaistnieć. Sport, wybieg dla modelek czy
granie na pianinie, czyli wszystko to, gdzie najczęściej rodzice
wybierają za swoje pociechy ich przyszłą drogę życia. Drogę
której sami nie przebyli z różnych powodów. Żałosne ambicje
ojców, a zwłaszcza matek, apodyktyczne podejście do sprawy
to pierwszy krok w zatraceniu się totalnym. To właśnie ta
druga strona medalu. I to wszystko tu mamy. Ukazane wręcz
encyklopedycznie, mogące służyć jako materiał dla
niespełnionych matek i ojców. Dzieło edukacyjne. Więc
uważajcie co czynicie!
Gdyby nie to, że w przeciwieństwie do innych filmów
Aronofsky'ego, ''Black Swan'' nie byłby aż tak ze swoim
tematem na mnie drażniący, miałby pewnie wyższą ocenę.
Dochodzi jeszcze gra Natalie Portman, nieziemskiej istoty z
zewnątrz, wypalającej się od środka w tak młodym wieku,
która już sama nie wie co ma ze sobą począć. Jak można tak
być poddanym matce, otoczeniu, własnemu umysłowi i nie
próbować nawet z tym walczyć?! Jakoś tego nie ogarniam. To
przecież już nie mała dziewczynka.
Grała fenomenalnie, ale jej postać mnie aż dławiła. W
nagrody, które jej podarowano nawet nie wnikam.
Na wielki plus zasługują Cassel, bo to co robi na planie,
momentami nawet przyćmiewa Portman, a także Mila Kunis,
nie tylko za to, że jest jedną z najseksowniejszych kobiet
współczesnego kina, ale za swoją wredną naturę, a
jednocześnie umiejącą żyć i cieszyć się z tego, kobietę. Ryder
nie ''dotykam'' tym razem, a Hershey była tu oliwą dolewaną
do ognia. Jedna z najkoszmarniejszych matek jakie zna chyba
kino!
Przywidzenia, różne omamy związane bezpośrednio ze
stanem Niny pozostawię nietknięte, bo nie mam bladego
pojęcia o tym czy człowiek na granicy szaleństwa jest w stanie
takowe posiadać. Kilka scen i tak było przesadzonych bo
przekroczyło wszelką symbolikę związaną z obsesją.
Urzeka natomiast forma kręcenia, panoramy, świetne zdjęcia,
''wąskie'' kadry, wspaniałe zbliżenia, a zatem bliskość
podczas wszystkich prób baletowych. Całość rozpływa się w
wyjątkowej ścieżce dźwiękowej Clinta Mansella, jakże innej
od tych do wcześniejszych jego dzieł, może nie tak
rewelacyjnej jak w ''Moon'' czy ''Źródle'', ale i tak wspaniałej.
Niestety jestem inny, bo ten film mi się spodobał. Może bez
euforii i na pełnym odlocie, ale robi na mnie wrażenie.
Po pierwszym podejściu skromnie 7/10, ale wiem, że nie jest
ono ostatnim.
Pozdrawiam
"Zatem jak to możliwe, że te kilka raptem filmów, które wypuścił ze swoich rąk ''ten facet'', wszystkie są wysoko oceniane na rożnych portalach filmowych?"
Proste historie, bardzo dosłownie opowiedziane, dla prostych ludzi. Masz odpowiedź, smacznego.
To, że kilka milionów Polaków słucha codziennie Stachurskiego w radio nie świadczy dobrze o muzyku, ale źle - o wykształceniu estetycznym społeczeństwa.
Piszę to, nie mieszając Czarnego Łabędzie z błotem - uważam film za przyzwoite kino rozrywkowe. Mógłbym mieszać z błotem Requiem, ale po co.
Pozdrowienia :)
Teraz przeczytałem to co skopiowałeś i muszę zrobić w tym zdaniu małą korektę, lecz nie zmieni ona ogólnego znaczenia jego treści. Teraz będzie miało charakter:
"Zatem jak to możliwe, że te kilka raptem filmów, które wypuścił ze swoich rąk ''ten facet'', jest tak wysoko ocenianych na rożnych portalach filmowych?". Chodzi o złe sformułowanie i tyle.
Co do niego samego (mówię o owym zdaniu wydartym z kontekstu), to miało zabrzmieć czysto ironicznie, gdyż je zadając, znałem odpowiedź, a ona sama miała właśnie tak wyglądać jak sam piszesz. Niestety niektórym trudno to pojąć.
Co do ''Requiem dla snu'', od siebie tylko dodam, iż jest to kino równie proste i prawdziwe, jeżeli chodzi o poruszany w nim problem.
pozdro
No wlaśnie - pojęcie doskonałości. Trzeba odróżnić to zagadnienie od zwykłej tresury i chęci przypodobania się innym, które właśnie prowadzi do obsesji, bo samo w sobie jest sprzeczne z naturą i zdrowym rozsądkiem. Co w związku z tym? Oceniasz Kunis lepiej, bo jest sexowniejsza? Masz prawo, ale biorąc pod uwagę twój punkt widzenia, odniosę się do tego po swojemu - to nie ona dostała główną nagrodę i nic na to nie poradzisz. :-P
''Grała fenomenalnie, ale jej postać mnie aż dławiła.'' - to o Natalie Portman
''Na wielki plus zasługują Cassel, bo to co robi na planie,
momentami nawet przyćmiewa Portman, a także Mila Kunis,
nie tylko za to, że jest jedną z najseksowniejszych kobiet
współczesnego kina, ale za swoją wredną naturę, a
jednocześnie umiejącą żyć i cieszyć się z tego, kobietę.'' - druga część o Kunis
Ja nigdzie nie napisałem, że Kunis gra lepiej od Portman.
Nigdzie też nie piszę, że oceniam ją lepiej. Czytajcie trochę ze zrozumieniem, bo mi nieraz żołądek przewraca, jak słyszę narzekanie. Źle, że się napisze ''gówniany film, nie polecam'', albo ''co za gniot, wytrzymałem 15 minut, moja ocena 1'' (ja tego akurat nie toleruję) i wcale nie dziwię się jak inni na takich naciskają. Lecz źle też jest jak jasno, zwięźle i wyraźnie (chyba tak ja przynajmniej swój post napisałem?) się coś z siebie wydusi, bo albo ktoś krzyczy ''pisz po ludzku!'', albo coś przekręci, źle odczyta, lub zrozumie tak jak chce. Litości
Ja patrzę na taką historię z perspektywy wszystkiego dosłownie. Postać w pełni podporządkowanej matce dorosłej dziewczyny mnie po prostu zirytowała. Natomiast to jak Natalie autentycznie zagrała, jest już kapitalne :)
pozdrawiam
Nawet nie wiesz ilu ludzi obecnie jest tak wytresowanych choćby przez środowisko, że nawet nie wiedzą, czego chcą - po prostu robią to, czego od nich się oczekuje. Często nawet właśnie to nazywa się "dorosłością". O zgrozo. ;-)
Pozdrawiam.
Wiem o tym doskonale. Dlatego nie wybaczyłbym sobie, gdybym swoje gorzkie żale i niepowodzenia życiowe przelewał na swoje dziesięcioletnie już dziecko, tylko dlatego, aby zaspokoiło moje chore ambicje. Chore to mało powiedziane. Człowiek staje się wówczas w pełni zniewolony, przestaje racjonalnie myśleć, przyzwyczaja się do kompletnego sterowania nim, a przede wszystkim nigdy nie jest SZCZĘŚLIWY. Nie jest i zapewne nie będzie.
Właśnie. Przy czym sama aktorka stwierdziła, że Ninie udało się w końcu wyzwolić - tyle, że tuż przed śmiercią. Najpierw próbuje się przypodobac matce, potem dyrektorowi artystycznemu, a w końcu pod wpływem szoku wywołanego widokiem rany, która sobie zadała - zaczyna żyć dla siebie - szkoda, że tak krótko.. ;-/
Witajcie inne robaczki! Oglądałem dzisaiaj w nocy, jeszcze nie wiem co sądzić. Niebawem coś napiszę! Natalka suuper, acz film do dupy-- pierwsze wrażenia.
Hej!
Ja go doskonale rozumiem, zawsze wiedziałem że to umiarkowany ekshibicjomista nasiakniety zoofilską frustracją frustracja...
Przykro mi.
Joker
Ale dlaczego ci przykro to nie kumam???
Ponadto pokaz mi na inne nie-ekshibicjonistów i nie-frustratów!
Hej!
[Jehanne- nie musza rozumiec bo tu nic do rozumienia. To jest dla mnie abym wiedział że myśl zakończona ]
Pocenie się w polemice z innymi na ''innych'' to jak walka z wiatrakami. Bokami mi to już wychodziło, więc i odpuściłem. Jadowitych gadów ta ziemia nosi wielu.
pozdro
JA to traktuję jako rozrywkę i sie nie wkurzam. Czasem trafi się jaki ciekawy temat. Podrzuć co jaki czas jakiś ciekawy tytuł. Hej!
O wolę zdecydowanie innego formatu rozrywkę :)
Nie powiem, bo są i tacy z którymi można prowadzić sensowne konfrontacje, podparte przede wszystkim argumentami. Lecz chamstwo i możliwość bycia bezkarnym, bo się jest incognito przyprawia mnie o mdłości.