powstałe by młodzi wykształceni mogli mówić jakie to ambitne kino oglądają. Ostatnio pełno tego g*wna w sztuce. Dzieło bez polotu z zakończeniem, które może zadowolić tylko dzieci +/- 13 lat. ocena 1/10
Hm...A moglibyście rozwinąć myśl? Dlaczego Wam się nie podobało?
Ja po obejrzeniu tego filmu byłam zachwycona, zapadł w pamięć, a lat mam "trochę" więcej niż "+/- 13 lat".
Chętnie podywaguję...;) Aha i od razu wyjaśniam, że nie obrzucam Was mięchem, "żeście ignoranci i debile, bo Wam się nie podobało", jak to często bywa na filmwebie, tylko pytam z czystej ciekawości. ;)
Jeżeli mogę się wtrącić,to mnie też specjalnie "Czarny łabędź" nie urzekł. O ile ogólnie doceniam twórczość Aronofsky'iego (Pi,Requiem dla snu,Źródło), o tyle miałem niemały problem przy wystawianiu oceny temu dramatowi. Z jednej strony dobra gra aktorska Portman,znakomity montaż,a z drugiej dość płytka fabuła,sprawiająca wrażenie,jakby sam reżyser zapomniał w tym wszystkim,o co mu właściwie chodzi. Nie podobały mi się również zabiegi,jakie stosował w tym filmie Aronofsky; tandetne efekty niczym z kina klasy B,żerujące na "najtańszych uczuciach" (m.in. strach,podniecenie itp.),średnio dobrana muzyka,zbyt wyniosła w wielu scenach oraz uważam,iż wątek psychologiczny mógł zostać przeprowadzony bez tylu efektów specjalnych. Po seansie pozostałem z mieszanymi uczuciami, nie wiedziałem właściwie czy film mi się podobał czy też nie. Mimo wszystko stawiam 6/10 za grę aktorską i montaż.
Jedyne co ratuje ten film to naprawdę kapitalna kreacja Portman. A podczas seansu czułem sie jakbym oglądał kolejny film o schizofrenii tylko w innej otoczce. A takich filmów było już mnóstwo.
nie wiem niby dlaczego Aronofsky miałby nie wiedzieć o co mu chodzi, ale bardziej przekonującym wytłumaczeniem wydaje mi się, że ty nie wiesz o co mu chodzi. efekty specjalne nie są wcale przesadzone i Aronofsky nigdy nie miał do tego tendencji nawet w takich filmach jak Źródło. i nie wiem co niby miał zrobić z muzyką Mansell skoro film odnosi się do konkretnego przedstawienia.
w zupełności się z Tobą zgadzam. jednak ja wystawiłam temu filmowi ocenę 6/10 tylko i wyłącznie ze względu na fenomenalną Portman i Cassela, ciekawe sceny z baletem i muzykę, ale generalnie fabuła była bardzo naciągana i płytka do granic możliwości. Istnieje wiele produkcji psychologicznych i dramatów, które nie potrzebowały tanich efektów specjalnych [SPOILER] jak chociażby postać Portman przemieniająca się w łabędzia. Chodzi mi tu o takie filmy jak "Dług" Krauzego, "Cześć, Tereska", "Lot nad kukułczym gniazdem", "Podziemny krąg", "Forrest gump", "Zielona mila", " Skazani na Shawshank", "Leon zawodowiec", "Requiem for a dream", " Szeregowiec Ryan" czy "Zycie jest piękne". To dzieła filmowe, które dzięki grze aktorskiej, muzyce itd. osiągnęły efekt walk wewnętrznych, rozdarć emocjonalnych i pokazały różne stany w psychologii. "Czarny łabędź" był dla mnie zbyt wulgarny i obrzydliwy, a tanie efekty specjalne, które według zamierzenia miały potegować emocje i coś pokazać nie sprawdziły się.
Trzeba być największym kretynem by dawać 1/10 nie odwołując się do samego filmu. Chyba, że to prowokacja. No, ale Psycho 10/10 ;P
W takim razie typowo rozrywkowa i nieco głupkowata Psychoza Hitchcocka nie zasługuje na więcej niż 0/10?
Oceniam gatunkami, dramat może dostać 1/10 jak i komedia.
Aronofsky chciał zrobić film opierający się na dualizmie psychologicznym, zrobił słaby film.
Jeden prosty schemat: bohaterka posiada lęki -> uciekanie od lęków. Przez cały film widzimy stopniowe narastanie konfliktu wewnętrznego(w tym coraz częstsze tandetne halucynacje)
Przerysowana matka!
Erotyzm!(Nina ma wygladac jak dziecko- celowe wychudzenie kontra seksualność, która miała wyzwolic naturalnosc...) Cały wątek romansu przyprawia o śmiech. Źle poprowadzony, nie uwodzi widza, nie integruje go z bohaterami...
No i został finał! Przecież to było: "It's perfect." szkoda tylko, ze miał byc to dramat a nie komedia fantasy...
+ bonus, o czym My tu mówimy, to jest dramat?!
http://www.youtube.com/watch?v=rcK-5Qosy9g
Pianistka natomiast lepsza od tragicznego Czarnego Łabędzia.
W Psychozie nie następuje rozwój choroby, Norman Bates już posiada rozłożoną moralność. Hitchcock używa tego do stworzenia tajemnicy, widz ma ją tylko odkryć. Psychozę oceniam w gatunku thrillera i wprowadzenie wątku choroby stało się podstawą do genialnego rozwoju fabuły. Hitchcock przygląda się chorobie, jednak nie rozczłonkowuje jej, nie widzimy rozpadu psychiki. Reżyser ukierunkował thriller w nowym kierunku, stał się on bardziej realny, bardziej emocjonujący, bardziej szokuje. Wcześniej widz oglądał typowe "napady na banki", tak budowano napięcie. Nowy Hitchcock dotarł do psychiki widza, to widz ma decydować o swoim strachu... Poza tym Psychoza to wielka kopalnia gatunkowych rozwiązań, która miała wielki wpływ na rozwój gatunku.
Również niestety muszę się zgodzić... Spodziewałam się czegoś lepszego i zawiodłam się.