Ogólnie, nie żałuję absolutnie 1.5 h spędzonej z Portman ale jest jakiś niedosyt po tym
filmie. Coś jest nie tak, czegoś brakuje. Wybrałam go ze względu na Oscara ale jak na tę
nagrodę nie jest zbyt mocny albo Oscar po prostu jest wypadkową czyiś tam widzimiśków a
cierpi potem widz. Portman tak naprawdę najciekawiej wypada w roli czarnego łabędzia,
szkoda tylko, że tak krótko trwa ta chwila. No i to zakończenie... Nie rozumiem. Chyba muszę
drugi raz to obejrzeć.