BS się skończył i miałem drobny problem. Doceniam grę Natalii Portman, kunszt reżysera, ale sam film wydał się nijaki, nie wywołał u Mnie żadnych emocji, ani zachwytu, ni wzruszenia, choćby wstrętu, no nic. Amerykanie najwyraźniej nie mają tej umiejętności co Europejczycy, za przykład podam kilka europejskich filmów z ostatnich lat które u mnie wywołały jakieś emocje: "Ziemia niczyja", "Jabłka Adama", szwedzki "Pozwól mi wejść", "Historie kuchenne", "Slumdog millionaire", "Pachnidło", kanadyjska "Inwazja barbarzyńców". Po BS ma się wrażenie jak po sushi, może i wykwintne, ale nadal jesteś głodny. Niektóre filmy warto obejrzeć dla roli jednego aktora, w tym wypadku NP (życzę jej oskara) i zaakceptować "głód" jaki czujemy po seansie.