Bardzo irytował mnie sposób w jaki film został nakręcony. Kamera trzęsła się, a kard był zbyt blisko. Może to był jakiś artystyczny zamysł, żeby zwiększyć napięcie czy przybliżyć postacie, ale niezwykle mnie to rozpraszało.
Podobał mi się natomiast splot losów królowej łabędzi i Niny. Biały łabędź był zbyt niewinny, zakochał się w księciu (Leroy), jednak czarny łabędź (Lily) odebrał jej miłość. Podczas spektaklu Nina i królowa łabędzi były jedną osobą, a ostatni akt- samobójstwo stało się dwuwymiarowe. Obie zostały wyzwolone przez śmierć.
Nie uważam, że matka molestowała Ninę. Ich relacja była chora, ale nic więcej. Nina odczuwała fizyczną przyjemność, może nawet jej pragnęła. Osoba molestowana byłaby raczej niechętna.