pytam cię ZA CO ON DOSTAŁ OSKARA?! (pytanie retoryczne- nie chce czytać teraz waszych
wywodów na temat świetności filmu). totalna klapa, na seansie nudno jak cholera... zupełnie nie
rozumiem jak to się może ludziom podobać.
Chciałem tylko sprostować bo film Oscarowy nie jest, ale jest dobry. Chyba kwestia gustu.
ANo nie byl. Ja nie rozumiem, nad czym ten zachwyt. NIe widzę tu wcale wielkiej głębi, którą wszyscy sie zachwycają. Sam pomysl ktory przemilczę przez wzgląd na spojlery, byl naprawdę dobry. Tylko, ze nie wykorzystano go jak trzeba. Początkowo film jest malo ambitną opowiastką na temat biednej perfekcjonistki, która ma upiorną matkę. Potem zamienia się w opowieść o stłumionej seksualnosci, moze homoseksualnej, ktora wylazi wszelkimi mozliwymi sposobami. Na koniec zaczyna nabierać rysów horroru (chodzi o stylistykę, nie o treść), w którym zlo opanowuje bohaterkę i ona widzi to jako przemianę w czarnego łąbędzia. Nie mowie, ze to zły film, ale jest to w zasadzie bardzo proste. Miejscami zbyt proste i zbyt oklepane. Obrazki typu stluczna pozytywka po prostu mnie rozbawily . Podobnie jak motyw matki tancerki, ktora się wyzywa na corce, bo zaciazyla i jej ambicje przepadly. Ile razy to już widzieliśmy?
Koncowa gra schematami aniol-demon (bialy, czarny) to rownież nic odkrywczego. Zaś co do gry Portman, nie zachwyciłą mnie wcale. Odnioslam wrażenie, ze jej postać jest przerysowana, mimika wręcz nienaturalna i przesadna. No chyba, ze to celowy zabieg, bo tancerki w balecie muszą nadmiernie eksponować mimikę twarzy.
Jeżeli ktoś tu dobrze zagral, to MIla Kunis i Winona. Zdecydowanie bardziej mi się podobala ich gra niż to, co robiła Portman.
To jedynie moja opinia, więc proszę o niezjadanie mnie przez fanów Łabędzia.