Nie rozumiem dlaczego znajduję same przychulne opinie na temat tego filmu????
Był bardzo słaby!!! Może mógłby zrobić wrażenie na 13 latce ale nie na dojrzałym odbiorcy. Momentami był tak naiwny i dosłowny, że zaczynałam się śmiać (np. kiedy Nina przewraca pozytywkę z baletnicą lub kiedy stawy w kolanach wyginają jej się w druga stronę). Dobro i zło, czarne i białe, w w sztuce baletu nie ma nic więcej? Scena imprezy dwóch dziewczyn przypomina mi Pannę Nikt lub motywy z filmów o narkomanach dla nastolatków. Mógł powstać świetny film... powstał płytki i banalny. I ten motyw psychozy.... żałosne... kiedy reżyser nie wie jak wybrnąć z zawiłości lub pokazać jakiś problem, wkraczają omamy, halucynacje sny itp. - tym można wszystko wytłumaczyć. Czarne piórko wydłubane z pleców jest podsumowaniem całosci - dosłownie, aż zęby bolą.
Nie rozumiem, co to za idiotyczna moda nazywania internautów na prawo i na lewo gimbusami , ale już w to nie wnikam, bo szkoda dyskutować. Olakotek1234 bądź co bądź podała całkiem dobre podstawy do krytykowania "Łabędzia". Pomysł na film dość szczytny, ale w rezultacie wyszło kolejne holiłudzkie szoł. Przyznać jednak trzeba, że Portman bardzo sie postarała w swojej roli i można to uznać jako jeden z nielicznych plusów.
Łaał, życzysz komuś śmierci tylko dlatego, że jest na tej stronie krótko i ma inne zdanie na temat filmu niż ty? I w dodatku potrafi jakoś je uzasadnić? Jesteś niezwykle dojrzały, jak widać.
Wydaje mi się, ze nie zrozumiałaś/eś tego filmu. Oglądałam ten film rok temu i również uznałam za beznadziejny, ale parę dni temu obejrzałam go ponownie i uznałam że ten film jest genialny ! Może przez ten rok dojrzałam do tego by go zrozumieć. Według mnie film daje dużo do myślenia. Nie jest on codzienny co sprawia, że np. ja z checią go oglądam (bo przecież nie oglądamy filmów by zobaczyć zwykłą szarą codzienność) . To jest moje zdanie .
Nie wydaje mi się, by film nadawał się dla 13-letnich osób. Mimo wszystko to 6 klasa podstawówki i to raczej dzieci, a przynajmniej mało dojżałe osoby jak na tak ostre sceny. Wg mnie.
Kiedy przewraca pozytywkę i łamią się jej golenie/kolana się jej wyginają (mnie się wydawało że połamały sie jej golenie, ale może chodziło o kolana)... O co Ci chodzi z tą dosłownością?
Nie zgadzam się, że film pokazuje że w balecie jest tylko dobro i zło. Jak dla mnie pokazuje on dążenie do osiągnięcia swoich marzeń, perfekcji za wszelką cenę. Matka popycha córkę do tańca, ta walczy o rolę swoich snów, a gdy ją otrzymuje boi się, że ktoś jej to odbierze. Nawet własną matkę posądza o zazdrość.
Scena w barze w ogóle nie skojarzyła mi się z filmem o narkomanach dla nastolatków. Ona widziała, że coś jej dosypali. Ale nie chodzi w tym (wg mnie) o przestrogę. Nina chciała za wszelką cenę odkryć w sobie zło. Zawsze była dobra, słodka i dziecinna. Teraz musiała zmierzyć się z rolą czarnego łabędzia, a żeby tego dokonać musiała odkryć swoją drugą naturę. Spróbować czegoś innego, co pozwoli jej odkryć ciemną stronę jej charakteru. Poświęcenie dla sztuki.
Co jest złego w piórku? Co jest złego w tym, że reżyser prezentuje dokonanie się przemiany w taki sposób? Wg mnie był to właśnie dosyc ciekawy sposób. Może dosłowny, ale co z tego ?
A co do psychozy - przecież cały film jest o osobie chorej, więc nie widzę powodu by nie wpleść w niego halucynacji ani wizji. Nina od dziecka miała jakąś nerwicę. Dopóki tego nie zrozumiałam, wydawało mi się, że tych halucynacji faktycznie jest za dużo. Irytowała mnie ciągła wizja krwi na palcach. Gdy zrozumiałam jednak, że ona się drapie i nawet o tym nie wie i widzi krew ze swoich pleców spodobało mi się, że pokazano to takimi wizjami. Dzięki temu sama poczułam się trochę psychicznie.
Końcówka może trochę naciągnięta, jednak nie psuje mi obrazu filmu. W końcu chodzi o wytrwałe dążenie do celu.
Grą Natalie jestem pod wrażeniem.
Ja nie wiem, ale Ci co uważają to za banalny film słuchajcie: Chyba oglądaliśmy zupełnie inny film...
Bo do pewnych filmów trzeba dorosnąć (a już zwłaszcza do Aronofsky'ego - np. "Źródło"). Niektórzy albo nie chcą albo nie mogą podejść do kina nieco abstrakcyjnie i nawet w dosłowności dopatrzyć się przenośni.
Jak dla mnie "Czarny Łabędź" to film znakomity, a Natalie jest mistrzynią.
Filmy Aronofsky'ego są usiane symboliką. Dla wielu niestety jest to tylko i wyłącznie forma kiczu. Porusza on na prawdę ważne tematy, ale przedstawia je w inny sposób niż ci, którzy to robią bardziej naturalnie, czyli czysto, jasno, przejrzyście i ... nadal banalnie. Z tym, że dla mnie jego filmy są równie zrozumiałe jak i te w których ukazuje się problemy śmierci, uzależnień chorób psychicznych czy obsesji doskonałości w zwyczajny sposób. Ludzi męczy jak widać przede wszystkim wspomniana forma. Nie trzeba zapominać, że wszyscy jesteśmy podatni na problemy i zjawiska których dotyka reżyser. Tu w ''Czarnym łabędziu'' czepialstwo jest skierowane w stronę Niny i to na nią spora część ludzi naskakuje. Omamy, przywidzenia, niedojrzałość emocjonalna, strach i lęk to wszystko koszmarne odruchy, które skądś się przecież wzięły? I jeszcze te teksty niektórych, że film jest chyba tylko dla gimbusów?, nastolatków itp. Bzdura. Ja widzę po profilach czym najlepiej faszerują się gimnazjaliści. Powodem tragedii jaką przeżywała Nina była przede wszystkim jej własna matka. Chore ambicje, przelane na dziecko, które brnęło w to nieświadomie, a gdy przyszła pora na własne poczynania, okazało się, że już jest za późno na zmiany. To dąży do zatracenia, samozagłady tylko. Więc kochani rodzice, bo pewnie i są tacy, którzy też krzyczą jaki to niemądry film, zastanówcie się zanim zaczniecie pokładać nadzieje w swoich pociechach. Ups my przeciętni Kowalscy coś od siebie jeszcze tu wypocimy. Ci, których się to tyczy, nie odezwą się, lub będą po prostu zaklinać się, że tak nie jest, bo wstyd im się przyznać do błędów. Niespełnione ambicje rodziców, też mi coś.
pozdro