Uwielbiam filmy nad którymi trzeba się zastanowić, nie wszystko jest podane na tacy, lecz w tym filmie nie do końca wszystko zrozumiałam. Chodzi o to kim była Lily dla Niny. Na początku myślałam że to alter ego Niny ale ta wersja nie trzyma się kupy. A więc co sądzicie ?
Według mnie odpowiedz jest prosta. Lilly razem z nauczycielem wydobyli z Niny czarnego łabędzia.
A co do filmu to film z niepowtażalnym klimatem, połączony z muzyką wciąga i wypluwa dopiero na końcowych napisach. NIby prosta historia o staraniu się o rolę w balecie, a absorbuje, jaby zaraz miało wydażyć się nie wiadomo co. Ostatnimi czasy podobne odczucia miałem do filmu Moon, też niby prosta historia, akcja z początku dzieje się powoli, bez żadnych fajerwerków, a widz nie może oderwać się od ekranu.
Przede wszystkim można tylko spekulować. Mnie ten film strasznie poruszył odkąd go obejrzałam powraca do mnie parę razy dziennie. Wolałabym, żeby Nina nie cierpiała na zaburzenia osobowości. Jednakże Reżyser wyraźnie nam podpowiada migawkami twarzy Niny. Pojawiały się one oczywiście w chwilach interakcji dziewczyny z rywalką scena łóżkowa i scena przeobrażenia w czarnego łabędzia. Podobny zabieg został zastosowany np w Fight clubie. Film podobał by mi się bardziej gdyby efektem całej sytuacji był stres a nie troszkę już zużyty temat osobowości wielorakiej. Lily bez wątpienia była prawdziwą osobą ale to nie zmienia faktu, że umęczony umysł Niny stworzył własną wersję dziewczyny, przeciwnika, sam dopisywał jej "scenariusz". Znamienne jest również to, że Lily różniła się tak bardzo od Niny praktycznie w każdym aspekcie to też jedna z charakterystyk choroby. Myślę, że od wyjścia z imprezy prawdziwa Lily pojawia się już tylko dwa razy. Po tym jak Nina zaspała i w ostatnim akcie sztuki. Nina jest przepełniona autoagresją, wyraźnie cierpi, miewa omamy już prawie od początku filmu więc stres i sytuacja w której była zmuszona do podzielenia się na pół były punktem zapalnym choroby. Nina zatraciła się w roli tak jak chciał tego jej szef.
Podpinam się po wypowiedź sweetkompota1;-) Nina całe życie podporządkowała jedenemu celowi - główna rola w Jeziorze ŁAbędzi, jednak jej cnotliwosc, niesmialosc i wychowanie matki nie pozwalaly wydobyc tkwiacego wewnatrz niej talentu...stres wywolany przez zdobycie glownej roli, presja narzucona przez Thomasa, ciagle dazenie do perfekcji, musialy miec negatywne skutki w jej psychice....czemu Nina drapala sie tylko w jednym miejscu, bo wydawalo sie jej ze rosna jej skrzydla labedzie, ona chciala stac sie labedziem, chciala nim byc, aby role swego zycia zagrac perfekcyjnie....to byl jej cel, cel ktory osiagnela zalamaniem nerwowym i rozszczepieniem osobowosci. Nie wiem czy Lili istniania naprawde, czy byla tylko alter ego Niny, ktory sobie wymyslila dla potrzeb zagrania Czarnego Labedzia...Nie wiem rowniez czy sceny z Thomasem, te na poczatku rowniez nie byly wymyslone przez juz chora psychike Niny...bo w koncu jak Nina na koniec przedstawienia pocalowala Thomasa, ten byl tak zaskoczony jakby nigdy wczesniej nie doszlo pomiedzy nimi do zadnych kontaktow procz zawodowymi....Pytan moglabym zadac jeszcze wiecej ale w koncu to tylko film, nie rozprawka ;-)
Polecam wszystkim jednak lepiej go obejrzec w kinie dla muzyki i dzwieku a przede wszystkim dla efektu wizualnego!
nie sądzę, żeby te 2 sceny z thomasem były urojeniami, myślę, że zaskoczył go raczej fakt, że zrobiła to publicznie, przy innych tancerkach
Wg mnie również sceny z Thomasem nie byly urojeniami. Thoma byl zaskoczony ze a) to ona go uwiodla b) ze zrobila to przy świadkach.
Zwłaszcza,że powiedział w jednej ze scen, że to 'on ją uwiódł, a powinno być odwrotnie'.
Cudowna przemiana i pocałunek przy świadkach dopełnił perfekcyjnego finału.
dzięki z odpowiedzi :) muszę jeszcze raz obejrzeć ten film ... co nie zmienia faktu że bardzo mi się podoba.
Obejrzałam go wczoraj wieczorem przed snem. Nie mogłam się go doczekać, więc wygórowane wyobrażenia i nieodpowiedni czas oglądania sprawiły, że trochę się zawiodłam. Gubiłam się w filmie, co mnie trochę irytowało i złościło... Nie wszystko rozumiałam, co sprawiało ten sam efekt co z gubieniem się w filmie... Jednak spodobało mi się jedno: pęd do doskonałości niszczy...
a tutejszy opis jest straszny. sugeruje, że lily była klonem niny, a nie częścią jej osobowości. wiem, że opis nie może zawierać spojlerów, ale głupoty już tak?
nie oglądając filmu można mieć takie wrażenie,ale nic nie pobije opisu filmu Mr. nobody - ten kto to pisał chyba nie oglądał filmu.
oglądałam jakiś czas temu tylko początek, więc nie jestem w stanie go ocenić.. ale kiedy obejrzę, pewnie się pośmieję :)
najlepsze jest to że ten opis z filmwebu był w gazecie, film obejrzałam dwa razy i się zastanawiam ile się trzeba nawalić żeby napisać tak beznadziejny opis - tak go zinterpretować.
Moim osobistym ;) zdaniem - Lily jest fascynacją Niny, wzorcowym "czarnym łabędziem", posiada wszystko to, czego Ninie brakuje do "perfekcji" w odegraniu roli, ale i w osiągnięciu pełni jako człowiek. Zgadzam się z opinią sweetkompot1, że od wyjścia z klubu prawdziwa Lily pojawia się już tylko dwukrotnie. Bo że "prawdziwa" Lily istniała wątpliwości nie mam, nie mam też wątpliwości że nie była li tylko częścią osobowości głównej bohaterki. Psychika Niny wykorzystuje obraz Lily, jej brak skrępowania, zmysłowość - taki archetyp dzikiej kobiecości ;). Ba, przypuszczam, że Nina na Lily zwyczajnie swoją drogą "leci" ;), co nie zmienia faktu, że Lily jest przede wszystkim "kluczem" dla podświadomości Niny, chociaż sama nie ma o tym pojęcia. Z diagnozą osobowości wielorakiej, swoją drogą, kłóciłabym się ;). PS - ... i dlatego, nie czytam opisów ;), wolę kompetentne od znajomych "obejrzyj, bo warto" ;))) ...