PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1025}

Czarownice z Eastwick

The Witches of Eastwick
1987
6,9 43 tys. ocen
6,9 10 1 42579
6,5 21 krytyków
Czarownice z Eastwick
powrót do forum filmu Czarownice z Eastwick

Pozornie lekki film o głębokim przesłaniu. Kobiety same nie wiedzą czego tak naprawdę chcą od mężczyzny. Mężczyźni natomiast, nie wiem jak by się starli spełniając najskrytsze kobiece marzenia i tak nie zlikwidują u nich uczucia niedosytu. Scena w kościele z pestkami zagrana przez Nicholsona rewelacyjnie. Powinna być puszczana przed każdym ślubem, by to życie nie stało się czarną komedią, a cytaty z niej przekazywane z ojca na syna?

Tygrysek_11

Brawo, Brawo, BRAVIS, Tygrysku, za podjęcie tej ważkiej kwestii! W istocie film mówi wiele o kobietach, z którymi nawet diabeł wcielony Jack Nicholson nie ma szans. Nie sposób im dogodzić, zawsze będą narzekać. Nam, mężczyznom, chodzi tylko o jedno - nie jesteśmy zbyt skomplikowani i na ogół dobrze się z tym czujemy. Natomiast kobiety... To już zupełnie inna bajka. Muszą bez końca przebierać w samcach, zanim uznają, że wybrały tego jednego jedynego. Oczywiście przy wybieraniu kierują się złymi kryteriami, więc wiążą się z prymitywami. Ech, szkoda słów...

Vuzz

ohh a wy biedaki całe życie za jedną spódniczką... złe kryteria... a niektorych z Was jakież są? częstokroć nielepsze...

użytkownik usunięty
Vuzz

co prawda późno odpowiadam ale eeeeeee tam ja jestem fajną dziewczyną i nie przebieram:) może dlatego bo wychował mnie ojciec i brat:) szanuje mężczyzn a kobiety są bardzo uczuciowe i niektóre naprawdę wspaniałe tylko pragną być kochane i czuć się że są jedyne dla własnego faceta to wszystko czasami trafiają na prymitywów bo nie niektóre nie mają dobrej intuicji ale przecież z czasem i tak zauważą że nie mają o czym z takim gadać, ale tak się zdarza że czasami mądry facet trafia na prymitywną kobietę

Tygrysek_11

Dokładnie, scena w kościele jest rewelacyjna. "Powodzie" - hehe. Temat jest niemozliwy do rozwiązania. Na kobiety trzeba uważać, i to bardzo ;)

ocenił(a) film na 9
Tygrysek_11

frustraci ;)



<za krótki>
<nadal za krótki>

ocenił(a) film na 7
Sol

A ja-jako przedstawicielka kobiet na tym forum-popieram. Żal mi było Nicholsona, który tak bardzo się starał... i dostał w zamian pestki i pierze...

użytkownik usunięty
mrs_robinson

Kobiety należy szanować.

ocenił(a) film na 10
mrs_robinson

I tak miał szczęście, że się z którąś nie ożenił. :) Przed ślubem mężczyzna wzbudza jeszcze trochę zainteresowania, ale po ślubie staje się jedynie jednym z narzędzi do wychowywania dzieci. ;) Moja rada jest taka: Do pięćdziesiątki (lub pełnoletności dzieci) mężczyzna powinien mieszkać z tymi których kocha, a później z tymi którzy jego kochają. Czyli powinien wrócić do rodziców. ;)

ocenił(a) film na 10
Tygrysek_11

Polskie uzupełnienie filmu:
http://www.youtube.com/watch?v=3rX_S9eoV7I

;)

ocenił(a) film na 9
Tygrysek_11

No coz, szczesliwie jestesmy tez jednym z narzedzi do produkcji dzieci. A w tym pomagamy, cytujac z jednego z polskich filmow, nie bez przyjemnosci:)))
Po lekturze tego filmu czasem zastanawiam sie, czy to jednak kobiety nie sa bardziej bezwgledne od mezczyzn?

użytkownik usunięty
mrs_robinson

Też mi go było szkoda.

ocenił(a) film na 8
Tygrysek_11

ojej. to świetna komedia o wymyślonych postaciach, a tu, widzę, ludkowie urządzają seans kuchennej psychologii i socjologii relacji męsko-damskich ;)
najlepszy był wpis: bo kobiety są uczuciowe. na miejscu mężczyzn ostro bym się wkurzyła.

Tygrysek_11

Oczywiscie sfrustrowani panowie nienawidzący kobiet widzą w filmie drugie dno że kobiety są złe,nie można im dogodzić itp. Jak widać nadal nie rozumiecie kobiet ani filmu który obejrzeliście

Tygrysek_11

Z całym szacunkiem, ale Twój komentarz o „kobietach, które same nie wiedzą, czego chcą” i „mężczyznach, którzy choćby się dwoili i troili, i tak nie zaspokoją kobiecego niedosytu” – nie tylko rozmija się z przekazem „Czarownic z Eastwick”, ale powiela stereotypy, które ten film (i książka) z premedytacją obnażają i podważają.

Bo widzisz, ani John Updike w powieści, ani George Miller w filmie nie stawiają kobiet w roli niezdecydowanych istot kierowanych kaprysem. Wręcz przeciwnie – pokazują trzy konkretne kobiety (Alexandrę, Jane i Sukie), które:

wiedzą, że czegoś im brakuje w życiu,
potrafią to nazwać (wolność, twórczość, spełnienie, pasja),
i kiedy pojawia się Darryl – uosobienie ich fantazji – potrafią się na chwilę zachłysnąć tym, co daje im złudzenie spełnienia.
Ale... i to jest kluczowe: one bardzo szybko dostrzegają, że to wszystko — ten „spełniający marzenia” mężczyzna — to tylko projekcja, fasada, teatr. Darryl Van Horne nie rozumie ich, on tylko nimi manipuluje, gra pod ich wyobrażenia. A one – kiedy odzyskują świadomość i zaufanie do siebie nawzajem – wypędzają go z własnego świata. I robią to nie dlatego, że są „niedopieszczone” czy „same nie wiedzą, czego chcą”, ale dlatego, że odkrywają, że siła nie tkwi w mężczyźnie, tylko w nich samych.

Więc nie, nie chodzi o niedosyt. Chodzi o to, że nikt – nawet najbardziej szarmancki, seksowny, pełen darów diabeł – nie zastąpi prawdziwej potrzeby niezależności, wolności, siostrzeństwa i samostanowienia.

Co do sceny w kościele...

Tak, scena z pestkami jest aktorsko rewelacyjna. Nicholson błyszczy. Ale warto pamiętać: to nie jest scena z prawdą objawioną o kobietach. To scena frustracji faceta, który traci kontrolę, który był przekonany, że może kobietami sterować jak marionetkami, a one się z tego wyłamują. To monolog Diabła. Diabła, który zgrywa ofiarę.

I choć mówi tam rzeczy celne – jak każde dobre kłamstwo – to ich kontekst jest jasny: to nie spowiedź prawdy o naturze kobiet, tylko krzyk władcy, któremu właśnie uciekła władza.

A zdanie, że cytaty z tej sceny powinny być przekazywane z ojca na syna…?

Cóż, jeśli ktoś uważa, że jedyną nauką, jaką warto przekazać młodemu mężczyźnie, jest to, że kobieta zawsze będzie niezadowolona, to naprawdę nie zrozumiał nic ani z relacji międzyludzkich, ani z tej historii. Bo nauka z tej opowieści powinna być raczej taka:

„Nie próbuj kontrolować kobiety. Nie traktuj jej jak lustra dla własnych fantazji. Zamiast spełniać swoją wersję jej marzeń – słuchaj, rozmawiaj, poznawaj, nawet jeśli to trudne. Bo tylko wtedy relacja ma szansę być prawdziwa.”
Podsumowując:
„Czarownice z Eastwick” to nie opowieść o kobiecym chaosie i męskim męczeństwie. To historia o tym, jak kobiety odzyskują siebie po latach w cieniu cudzych oczekiwań. Nie jest to bajka z morałem w stylu: „nigdy jej nie dogodzisz”. To raczej przestroga:
„Nie myśl, że możesz zrozumieć kobietę, zanim pozwolisz jej być sobą.”

A jeśli ktoś po tym filmie wychodzi z wrażeniem, że „wszystko to wina kobiet” – to chyba oglądał go oczami Darryla Van Horne’a, a nie Alexandry, Jane i Sukie.