Film strasznie rozwleczony i strasznie długi, czasem nie mam z tym problemu ale tutaj po prostu nie angażuje on widza. Przedstawiono w nim postacie z którymi ciężko się utożsamiać, są zupełnie obojętne widzowi, dopiero kiedy zaczyna się proces to akcja zaczyna się rozkręcać, tutaj Jessie Plemons wprawił ten obraz w wyższe obroty i zaczęło mi się go lepiej oglądać. W ogóle strasznie naiwni ci Indianie jeśli tak się zachowywali w obliczu tych wszystkich morderstw, niby jest to zgodne z historią, ale reżyser mógł to troszkę bardziej skompresować czasowo i wsadzić do filmu ciekawsze postacie, szczególnie głównego bohatera, nawet jeśli go gra Leo Di Caprio to i tak wygląda tak niemrawo, nawet podczas procesu wypada słabo. Także nominowana do Oscara Lily Gladstone nie jest tu jakaś rewelacyjna. Dopiero właśnie sam proces sprawił że film stał się znacznie lepszy w odbiorze, dzięki czemu podwyższyłem mu ocenę do słabej szóstki. Jeśli jednak ktoś chce obejrzeć ten film to ostrzegam bo to nie jest łatwe ponieważ film się strasznie dłuży.