Przynudzającemu już maksymalnie dziadziowi Scorsese niechcący wyszedł właśnie film o tym.
Pochwała ksenofobii, bo gdyby czerwoni byli silniej zjednoczeni i trzymali białych na dystans
to na pewno znacznie lepiej poradzili by sobie w sytuacji w jakiej się znaleźli, no ale im się chciało
integrować i zostali przez przybyszów wydymani.
No a pochwała patriarchatu, bo przecież tych Indianek do ożenku z białymi facetami nikt nie
zmuszał, same olały kolesi ze swojego plemienia i wybrały sobie białych, egzoticznych panów.
Gdyby w tym plemieniu panował patriarchat to indiańskie Julki dostałyby zakaz zadawania się z
białymi i problemu by nie było.
Także w sumie przesłanie filmu słuszne, ale nuuudy straszne...