Zero scenariusza. Null. 200 baniek na aktorów i lokalizacje. Najbardziej kuje w oczy to, że Reynolds się poci, stara a "lepsza złodziejka" to taka co kradnie od tego co ukradł...i to jest cała fabuła. Laska w filmie wgl nie ma charyzmy, Dwayne też zagrał tą postać jakby był zły na wszystko.
Ryan grał siebie i to nawet dobrze, Dwayne grał tak... no chłopca do bicia, była Gal, która była wszędzie i o każdej porze i miała wszystkich w garści bo jest ładna i mieliśmy wściekłego psa Interpolu, który tylko strzela i nie zadaje pytań. dosłownie jest "ciągana" przez "bad guys" jak na smyczy.
Spodziewałem się jakiś pościgów jakiś trudów, a tu:
* U handlarza broni nie trzeba mieć zaproszenia, nawet paragonu, że faktycznie jest się jego klientem.
* po przelaniu forsy tacy z nich fachowcy a nawet nie umieją się zabezpieczyć przed zamrożeniem środków.
* na Syberii więźniowie bez zaprawy zasklepiają dziurę pewnie po poprzednim włamaniu, tak jak scenarzyści zaklejali luki fabularne lukami fabularnymi.
I tak mogę wymieniać, tylko niedobrze mi się robi
Tylko akcja w muzeum byłą spoko, reszta akcji aż mi się nie podobała a podoba mi się naprawdę proste kino tylko, że ja nie czuję tej chemii, kiedy raz walczą ze sobą a zaraz razem uciekają...