Jezusie świebodziński! Widzisz i nie grzmisz! Film dla osób do 10 roku życia max.
nie taka zwykła bracie, nie taka zwykła. Film jest naprawdę bardzo dobry i bardzo dobrze zrobiony, rzekłbym nawet, że jest jednym z lepszych filmów w tematyce chrześcijańskiej i to nie jest tylko moje zdanie. Z pośród wszystkich moich znajomych, którzy widzieli ten film, każdy był mega zadowolony, że mógł obejrzeć ten właśnie film. W końcu chrześcijańskie filmy zaczynają wchodzić na nieco wyższe levele.
Wybacz ale jest to jeden o ile nie najbardziej przewidywalny film jaki w życiu widziałem.(Siedząc na kanapie ze znajomym, przewidzieliśmy dokładnie cały "grande finale" na moście) Oprócz tego nieprawdopodobny i niemożliwy.(Umarłeś? Pamiętaj o krzyżyku to się odrodzisz i nie będziesz już na nic chorował). Totalna strata czasu i nerwów
"(Umarłeś? Pamiętaj o krzyżyku to się odrodzisz i nie będziesz już na nic chorował)."
Mam nieodparte wrażenie, że cuda nie działają w ten sposób.
W kwestii krzyżyka to się z Tobą zgodzę, że krzyżyk, to nie cudowny amulet, natomiast co do filmu ja nie dostrzegłem tam żadnej rzeczy nieprawdopodobnej, czy niemożliwej. Jest jedna rzecz, która według mnie nie musiała się wydarzyć - jak przywrócenie do życia tego kolesia, który umarł (chyba Joe miał na imię), bo to rzeczywiście jest rzeczą, która wydaje się nieprawdopodobną, ale jest możliwą poprzez Boże działanie o gorącą wiarę (http://www.wiadomosci24.pl/artykul/godson_widzialem_wskrzeszenie_z_martwych_na_ filmie_video_275445.html)
Ale naprzyklad scena, w której murzyn złodziej (dziwnie to brzmi) wbiega do kościoła po czym dostaje nagłego objawienia i nawraca się uważam za niezwykle naciągany. To się nie dzieje od tak. A co do cudów to jest to naprawde temat na calkiem inną, o wiele dłuższą rozmowę :)
No i oczywiście scena na moście, na której z jakiegoś powodu musieli się znaleźć wszyscy bez wyjątku.(po za gościem umierajacym na zawal w szpitalu)
Dlaczego jego nawrócenie uważasz naciąganym? Od samego początku filmu, ten murzyn reflektował się i zastanawiał nad tym co jest dobre a co nie. To nie było nagłe nawrócenie, od małego matka wychowywała go w wierze katolickiej.
ps
murzyn złodziej - brzmi tak samo "dziwnie" jak terrorysta muzułmanin :)
scena z murzynem - to nie było od tak, bo coś już wcześniej rodziło się w sercu tego chłopaka - np. już w czasie, gdy pastor z krzyżem ich upomniał w aucie. Wiadomo, że w filmie może to jest bardziej uproszczone niż w życiu, ale akurat jestem z takimi rzeczami na bieżąco i jest naprawde wiele tego typu przypadków, więc chętnie sie podzielę. Chociażby przykłady z ostatnich dni, które gdzieś tam mi się przewinęły na internecie to polski gangster Piotr "Gepard" Stępniak (https://www.youtube.com/watch?v=NBMA-PzKKC4) albo jeszcze bardziej spektakularny przykład Nicky Cruz - nazwany przez swoją matkę "dzieckiem diabła, dzieckiem Lucyfera", który w wieku 17-18 lat został przywódcą jednego z najgroźniejszych i najokrutniejszych gangów Nowego Jorku w latach 50'.
Jeśli chodzi o scenę z mostem, to można spojrzeć na film z innej strony. Dla wymagających widzów reżyser mógłby zastosować trick i zacząć film od sceny z mostem i potem przedstawić historie tych osób zanim się spotkały na moście, albo jakoś to poprzeplatać. Ja nie widzę w tym nic co by było nieprawdopodobne, albo naciągane.
Jeśli chodzi o naciągane rzeczy, no to mogę się jeszcze zgodzić, że na początku filmu było parę scen, które możnaby zaliczyć do trochę naciąganych - bo tak wyglądają np. związane z tym w jaki sposób pastor pomagał dziewczynie w ciąży, że jej załatwił mieszkanie itp., ale są osoby które rzeczywiście takie rzeczy czynią (które działają w organizacjach chrześcijańskich, a pastora możnaby na siłę wrzucić do takiej grupy)...podsumowując uważam, że film jest świetny