na wstępie nadmienię: jestem zawiedziony, po obejrzeniu filmu zastanawiałem się dlaczego przez półtorej godziny oglądałem opowieść o dwóch ludziach którzy siebie nienawidzą i do siebie nie pasują.? Dlaczego w ogóle brali ślub? dwoje ludzi tak niedopasowanych powinno od siebie odpaść już w przedbiegach, po kilku spotkaniach. Powiecie no dobrze ale wtedy nie byłoby historii, nie byłoby filmu..a może to i lepiej? Ponieważ w końcowym rozrachunku z I Give It a Year wychodzi niezła głupota. Film ratują jedynie okazjonalne udane żarty (chociaż idiotyczne zachowanie głównego bohatera i drętwość postaci granej przez Simona Bakera po pewnym czasie, też zaczęła mnie irytować).