Akcja idzie szybko (aż za szybko nawet), są wybuchy, krew, latajace ludzkie flaki, są nawet stare amerykańskie wozy oraz niezawodny Willem Dafoe :)
Oczywiście, żadne to kultowe dzieło, nie zrozumcie mnie źle. Za dwa dni pewnie już nie będe o tym filmie nawet pamiętał. Jednakże oglądało się go przyjemnie, a o to przedewszystkim powinno chyba chodzić...
nie było źle, ale końcówka trochę rozczarowuje ;] heh... "wybuchające" wampiry...?
Nie no - wiadomo, że absurdów jest w tym filmie nie mało. Sama "terapia od-wampirzająca" jest moim zdaniem trochę idiotyczna. Trzeba chyba po prostu z góry założyć, że tego typu filmy są przynajmniej po części bez sensu i się nie przejmować :) Grunt, że nie wyszło żenujące gówno...