Był tak absurdalny i niepoważny, że parskałam śmiechem co chwilę... Miałam co prawda nadzieję na coś więcej, ale trudno, ostatecznie było chociaż wesoło - scena z tym spragnionym wampirem w kuchni była tak żałosna, że aż urocza :) Natmoast nazwanie głownego bohatera Edwardem - przypadek czy nie, nieistotne (chodzi oczywiście o skojarzenie z sagą "Zmierzch")- to porażka, tak jak i banalny wątek miłosny... Generalnie trochę szkoda czasu na oglądanie tego typu filmików, chyba, ze ktoś jest w takim nastroju, że bezkrytycznie przyjmie to, co mu się poda...