jako fan horrorów zaczynają mi już wychodzić bokiem wszystkie współczesne filmy grozy o tępych, amerykańskich nastolatkach uciekających po lasach/górach/starych domach. Dla odmiany postanowiłem wrzucić sobie coś starszego - tytuł i konwencja hmmm...nie zachęcają, bo wiadomy, przewidywalny schemat każde się spodziewać po filmie dentysty-sadysty w filmie bez fabuły napchanej brutalnymi scenami tortur na krześle stomatologicznym. Odpalam pierwsze 15 min - i łoł - jak na horror (a więc gatunek podrzędny w kinematograficznej sztuce) aktor grający dentystę jest naprawdę świetny - ten stopniowy obłęd który mu się udziela, psychoza, szaleństwo przenoszące się na pacjętów - fabuła, też nie jest tak banalna jak by się mogło wydawać (nie zapominajmy, że to horror) do tego włoska opera wkomponowana w obłęd doktora - dla mnie niezły film, głównie pod względem fajnego montażu całości z uwypuklonym psychotycznym załamaniem doktorka 6/10
Do tego dodam, że oglądając go wczoraj na Tele5 i przy tym jedząc, chyba pierwszy raz zrobiło mi się przy horrorze nie dobrze... Ale film rzeczywiście niezły, mało który z tego co można zobaczyć w telewizji przeraża tak jak on, a te sceny z opuchniętymi gębami... Naprawdę niesmaczne ;d