Myślałam, że przy okazji rozpoczęcia czytania książki zobaczę klasykę kina. Skończyłam na śmiejącym się Harkonnenie, czyli, zupełnie przypadkowo dokładnie tam gdzie wczoraj skończyłam czytać książkę. Ja rozumiem, że to jest stary film, że efekty specjalne itd. (chociaż Star Wars jakoś dają radę), ale: McLachlan w tej roli zupełnie mi nie pasuje, większość aktorów gra jak dzieci we wczesnoprzedszkolnym przedstawieniu, dekoracje np. u Harkonnenów to jest jakiś dramat... I ten EVIL LAUGH jak z kreskówki. Ten film zupełnie zmasakrował i wyszydził książkę (tak, nie skończyłam ani jednego ani drugiego, ale już to wiem XD). Nie polecam.