po prostu najgorsze!!! Jak mozna taki banal wymyslec??? Najgorzej!!! Jak jechal w tym aucie , juz wiedzialam co bedzie sie dzialo. I jak to mlode rosle ciacho zmniejszylo sie do sredniej wielkosci sredniej jakosci ciastka??? Do tego jak zawsze obecny deszcz w adaptacjach Sparksa i te koszulki 100% cotton z guziczkami biale!!! OMG prawdziwi faceci, nie kupujcie takich, to tylko film i to nie jest HOT
Koszule i deszcz to dopiero wierch góry lodowej. Czego tu nie ma: różnic klasowych, biednego zdolnego robotnika, panienki z odbrego domu i jej bezdusznego ojca, karykaturalnych czarnych charakterów, obowiązkowego beznamiętnego soundtracku... Tragedi i bezwstydny autoplagiat
Miałam to samo. już jak jechał autem było pewne co dalej się będzie dziać... trochę dziwne zakończenie, przewidywalne i takie, które miało wycisnąć łzy na co wrażliwszych osóbkach, ale ogólnie film ok :). Miło się go oglądało.
Mnie jednak najbardziej zabolało to, że zakończenie nie było takie jak w książce. W książce była bójka w barze i dopiero wtedy go zastrzelił, nie było mowy o żadnym przejeździe kolejowym, więc nie wiem skąd pociąg się wziął w filmie. Ale cóż...
Spodziewałam się czegoś lepszego, po prostu.
Nie czytalam ksiazki, ale masz racje - bojka jeszcze by wygladala w miare naturalnie. Dla mnie najgorsze byla ta sytuacja z sercem dla syna, to juz naprawde przeszlo wszelkie granice dla mnie.
Ja w ogole nie jestem fanka ekranizacji powiesci Sparksa, wyjatek to Pamietnik ale to juz inna liga
Nie czytałaś książki? Żartujesz???
W takim razie po przeczytaniu książki spodziewam się, że zmienisz ocenę z 5 na 1...
Dokładnie! Zakończenie było całkiem inne i nie tylko zakończenie. Było pełno fragmentów, które nie zgadzały się praktycznie z książką. Tak jak np. to, że Ted i Abee wraz z ojcem pobili Tuck'a i autami wjechali w jego kwiaty. Czy to, że Dawson znał się z tym, którego niby '' postrzelił '' w książce potrącił, uprawiającego jogging doktora..
Wracajac do zakończenia. Nie podobało mi się. Niby ojciec go zabił na przejeździe kolejowym, w książce była jeszcze niejaka Candy. Wszystko rozgrywało sie w barze i tam też postrzelono Dawsona..i to Amanda od tego Morgana (?) dostała telefon, ze Dawson nie żyje...
Gdybym nie przeczytała książki film może by mi się podobał bardziej...
od razu mi się przypomniało "7 dusz". Jak było powiedziane, że syn potrzebuje serca to już wiedziałam, że Dawson zginie w jakiś dziwnych okolicznościach, no i proszę! A tak fajnie się oglądało, dałam 7 za historię młodych. Za samo zakończenie dałabym 1...
Co za tandeta.
Początkowo film mi się bardzo podobał. Historia młodych była ciekawa, można było się wczuć. O ile jeszcze nawet pasował mi motyw postrzelenia kolegi, który miał wziąć ślub, to dalsze nieszczęścia przytrafiające się bohaterom były coraz bardziej żenujące. Myślałam, że jeszcze mąż bohaterki zginie w wypadku samochodowym albo przynajmniej kogoś potrąci. Zaczęłabym się chyba śmiać.
Samo zakończenie było przewidywalne aż do bólu. Od kiedy bohaterka dowiedziała się, że dla jej syna konieczny będzie przeszczep serca, już wiedziałam kto będzie dawcą.