Uważam, że film "Doktor sen" traci z powodu zbyt usilnej chęci pogodzenia książkowego oryginału z reżyserską wizją "Lsnienia" jaką pokazał w swoim filmie Stanley Kubrick. Końcowa cześć filmu tak mocno nawiązuje do psychodelii obrazu z 1980 roku, że wręcz kłóci się z klimatem rozwijanym w historii z 2019. Bezpośrednie nawiązanie do scen z Kubricka zakrawa momentami o parodię, zaś przeniesienie książkowej sceny śmierci Jack'a Torrence'a na Danny'ego z jednej strony wydaje się być ciekawym, finalnym pogodzeniem filmu Kubricka z książką Kinga z drugiej strony jednak jest chyba zbyt pretensjonalne.
Uważam, że pokazane tu elementy z filmu "Lsnienie" z 1980 można było potraktować bardziej symbolicznie i trzymać sie do samego konca oryginału z książki , ponieważ zakonczenie książkowego "Doktora sen" jest według mnie bardziej melancholijne i ciekawsze. Film Kubricka nie jest aż tak dobry, żeby z jego powodu zmieniać preludium do dalszych losów Abry i Danny'ego.