Czy ja dobrze zrozumialem? Uniwersalny dramat pisarza popadajacego w obled zamieniono na netfix'owa opete mydlana o groxnej sekcie mutantow dowodzonej przez biala blondi a zajmujaca sie sciganiem i likwidacja czarnych dzieci?
Po pierwsze: nie.
Po drugie: to nie jest filmowa wariacja na temat "Lśnienia", tylko ekranizacja całkiem dobrej książki Stephena Kinga, który sam taką, a nie inną kontynuację wymyślił.
Po trzecie: historia jest zupełnie różna od "Lśnienia", nie jest to dramat pisarza popadającego w obłęd, ale jest tutaj wątek radzenia sobie ze swoimi demonami (dosłownie i w przenośni), a także samej rodziny.
cytat z recenzji fw:
"Pierwsza połowa filmu zawiera wprawdzie kilka znaczących skrótów w stosunku do wydanej w 2013 roku powieści, ale w gruncie rzeczy jest jej wierną adaptacją... "
więc, druga połowa filmu jest również adaptacją książki czy wręcz przeciwnie nie jest adaptacją jak recenzja sugeruje?
Masz poważne problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Autor w recenzji pisze, że to wierna adaptacja, tylko początek historii został potraktowany skrótowo, czyli, że zapewne przyspieszono akcję, co jest w pełni uzasadnione. Gdybyś przeczytał książkę "Doktor Sen" to wiedziałbyś, że pierwsze 100 czy 200 stron to tak naprawdę podprowadzenie do właściwej historii, które przedstawia wiele lat z życia Danny'ego, a potem Dana. Gdyby mieli to pokazywać ze szczegółami, film musiałby trwać 5 godzin albo być serialem. Co w przypadku Kinga jest zresztą częstą sytuacją.
Unikam rozmowy z osobami, które atakują na początku wypowiedzi ad personam tak jak ty, szczególnie że miałem rację pytając się czy druga część filmu jest zgodna z książką.
Cytat z opisu książki:
"Grupa staruszków nazywająca się Prawdziwym Węzłem przemierza autostrady Ameryki w poszukiwaniu pożywienia. Z pozoru są nieszkodliwi - emeryci odziani w poliester, nierozstający się ze swoimi samochodami turystycznymi."
cytat z recenzji filmu:
"charyzmatyczną Rose Kapelusz (wystylizowana jak gwiazda rocka Rebecca Ferguson) przewodzącą grupie ludzkich potworów żywiących się ostatnimi tchnieniami lśniących dzieci..."
Moim zdaniem obydwa opisy się znacząco różnią co do genezy i opisu samych postaci. Opis filmu odpowiada opisowi grupy mutantów, który to holyłód ma rozpracowany na 1000 sposobów i wariantów.
Btw widziałeś film czy nie?
Film będę oglądał dzisiaj, ale czytałem książkę i widziałem zwiastuny filmu. I wygląda mi to na wierną adaptację, co potwierdzają recenzenci.
Oba opisy są prawdziwe. Gdybyś przeczytał dalej opis książki, to trafiłbyś też na taki fragment: "Prawdziwy Węzeł to prawie nieśmiertelne istoty żywiące się substancją wytwarzaną przez poddane śmiertelnym torturom dzieci obdarzone tym samym darem, co Dan." Wziąłem ten cytat z tego samego opisu, który tu pokazujesz. I jak widzisz - w pełni pokrywa się z opisem filmu.
Nie, to nie są mutanci. To ciut bardziej skomplikowane. I nie jest to żadna "netfliksowa wariacja o mutantach" tylko napisana przez autora oryginalnego "Lśnienia" kontynuacja.
Ja unikam rozmów z ludźmi, którzy czegoś nie czytali i nie widzieli, ale wiedzą już, że książka jest niezgodna z filmem.
Nie obejrzałeś filmu ale wiesz na pewno że jest on zgodny z książką, jasnowidz? Może się marnujesz na tym forum, wróż ludziom, zarabiaj pieniądze.
btw obejrzałem trailer i nie ma w nim żadnych "pozoru są nieszkodliwych - emerytów odzianych w poliester, nierozstających się ze swoimi samochodami turystycznymi"
jest za to biała baba, wyglądająca jakby żywcem przeniesiona z jakiejś historii o wampirach typu "pamiętnik wampira" czy żeńskie wcielenie Lestata de Lioncourt.
Wnioski holyłod przeżuło po raz kolejny literaturę i zamieniło ją w papkę dla gawiedzi.
Jeszcze raz powtarzam: PRZECZYTAJ KSIĄŻKĘ. Opierasz swoją wiedzę o historii na kilkuzdaniowym opisie wydawcy, który nie jest nawet precyzyjny i zwiastunie.
Właśnie wróciłem z kina. Film skrótowo potraktował wstęp do historii (co zauważył recenzent), ale to jest zrozumiałe, bo film musiałby trwać 5 godzin, co już pisałem.
A co do drugiej połowy filmu - reżyser odwalił kawał dobrej roboty, bo właśnie nie "znetfliksił" historii, tylko spowodował, że jest o wiele bardziej mroczna, dojrzała i smutna. To w 80% wierna adaptacja książki. Jest jednak kilka znaczących zmian (na przykład zupełnie inne zakończenie), ale wynikają one z faktu, że film oprócz tego, że jest adaptacją książki z 2013 roku, jest także kontynuacją filmu z 1980 roku. A film "Lśnienie" Kubricka kończy się inaczej niż książka "Lśnienie". Aby było więcej nawiązań do oryginału - reżyser musiał dokonać tych zmian.
Ale co ciekawe - wyszły one bardzo na plus, bo właśnie w książce niektóre motywy były słodko-pierdzące, naiwne i papkowate.
Film może mieć swoje wady (dla mnie to takie 7/10) wynikające głównie z problemów z dynamiką czy ciut przydługim metrażem (2,5 godziny), ale o wiele lepiej nawiązuje do filmu Kubricka niż książka. Ma bardziej ponury wydźwięk i lepsze, mniej hollywoodzkie zakończenie.
Więc swoje wnioski sobie możesz wsadzić do kosza.