Oklepane schematy i żadnej oryginalności. Nastąpił taki przesyt niby strasznych rzeczy, że film
wcale nie jest straszny (coś w stylu Domu w głębi lasu, gdzie występuje taki nadmiar
potworów, wilkołaków i wszystkiego innego, że zaczyna śmieszyć).
Spoiler:
Niech ktoś mi łaskawie wytłumaczy co to jest, że w horrorach zawsze muszą przeżyć dwie
osoby i jest to najpewniej skłócone rodzeństwo (Dom woskowych ciał), albo małżeństwo
(Krwawe walentynki). Czekałam cały film aż te dziewczyny poumierają, ale oczywiście
zakończenie sztampowe i było wiadomo, że przeżyją cały horror aby na końcu się pogodzić. A
było by ciekawiej gdyby się np. nawzajem pozabijały...