Ok, jestem świeżo po. Czas na moją interpretację, bo każdy dobry film powinien mieć ich wiele - w zależności od doświadczeń, wiedzy i poziomu emocjonalności widza.
Pierwsza historia - słabostki wewnętrzne, pożądania, zazdrość, chęć posiadania, zawiłości społeczne - sprawiają, że ludzie tak naprawdę zostają odczłowieczeni. Stają się niczym, są nijacy, niczym meble w tak całej rzeczywistości. Nie ma w nich nic wyjątkowego o pięknego. Są ladni z zewnątrz, puści w środku, wypchani. Wolne od tego typu żądz, naleciałości społecznych są... Dzieci... One widzą prawdę zanim prawda zostanie im narzucona.
Druga historia. Budujemy miasta, mamy domy, dbamy o nie, chcemy, żeby były piękne. Wolne od zepsucia. Widzimy w robalach szkodniki. A tak naprawdę sami nimi jesteśmy. Mysz zachowująca się jak człowiek. Jesteśmy myszami. Budujemy swoje korytarzyki, mieścinki, w norkach składamy mebelki, zapasiki. Jesteśmy szkodnikami jeszcze większymi, bo niszczymy przyrodę. Przerabiamy ją na naszą wizję domu, naszą wizję piękna. W naszych domach z luksusowego marmuru - wydobytego z Ziemi -stawiamy akwaria - namiastkę natury.
Trzecia historia pokazuje z kolei, że czasem warto zostawić wszystko, nawet to co nazywamy domem, jeżeli blokuje nam to drogę do wolności. Możemy być wolni, wyjechać z rodzinnego BUDYNKU, sale DOM i tak mamy zawsze w sobie (ze sobą - główna bohaterka przybór na nim w dal). Dom - nasza przeszłość, doświadczenie - jest nasza tratwą, naszą opoką.