Bardzo ciekawy i zmuszający do przemyśleń film. Moja interpretacja jest taka:
1. Ludzie, w celu zaspokojenia swoich wybujałych ambicji i ambicji oraz oczekiwań innych ludzi (okropna rodzinka) są w stanie zrobić wiele. Mimo, że rodzina biedna to szczęśliwa, podpisała cyrograf. Dla mnie to umowa z bankiem na kredyt hipoteczny. Porzucenie domu w rozumieniu rodziny i szczęścia na rzecz domu, w rozumieniu murów-bo nowe, lepsze, większe. Tak jak dziś chcemy mieć dom większy, lepszy, nowszy tak żeby Kowalskiemu oko zbielało. Rodzice zagubili się i wpadli w spiralę, po upojeniu się czymś pozornie ich i pozornie lepszym. Tak jak w dzisiejszych czasach żeby spłacić ogromny kredyt na ten piękny dom, musimy się mocno poświęcić kosztem np. Czasu dla dzieci.
2. Główny bohater wydaje wszystkie swoje oszczędności kupując ruderę tak żeby zarobić miliony. Dla niego dom, to inwestycja. Wkłada w nią dużo pieniędzy i pracy, ale zero serca. Scena gdzie ogląda folder jachtu pokazuje, że zależy mu tylko na zarobieniu pieniędzy. Ludzie jak to ludzie, nie doceniają nowoczesnych nowinek na które wydał pieniądze, bo w domu nie ma nic poza tym. Zero duszy, miłości... Dlatego w domu zalęgają się pasożyty, do których z bezsilności dołącza właściciel. Spada na samo dno.
3. Tutaj dla mnie sporo nadziei. Rosa dba o dom i ma wizję tego jak może on pięknie wyglądać. Jakie może mieć ściany, podłogi itd. Pogrąża się w swoich marzeniach o tym jak może ulepszyć sam budynek. Nie dostrzega tych którzy ten dom tworzą i są dla niej mimo, że budynek zaraz pójdzie pod wodę. Najpierw odchodzi jeden przyjaciel, potem drugi. Na szczęście Rosa w porę dostrzega, że to nie przywiązanie do domu jako czegoś materialnego jest ważne, tylko do „ludzi-kotów”, które go tworzą. W porę decyduje się o dołączeniu do bliskich, ryzykuje wszystko i udaje jej się ocalić dom oraz „dom”.
To moja luźna interpretacja :)