oj nie ma ci Arnoldzik szczęścia do dobrych filmów, po swoim powrocie do filmu.
od mniejszej do większej porażki...
i tak jest tym razem, ani to śmieszne ani straszne ale za to głupie na potęgę.
ta próba wyśmiania klisz i kalek kina sensacyjnego( które no ta bene Arnolds sam też mozolnie współtworzył), skończyła cię żenadą z samego filmu.
cały czas czekam na przyzwoity film sensacyjny z Arnoldem, może się doczekam, wszak wiara czyni cuda.