Muzyka, zdjęcia oraz montaż naprawdę rewelacja. Realizm to jednak totalna porażka. Przez film ten nie zasługuje WEDŁUG MNIE na więcej niż 5.
Chodzi mi o ogólny realizm niektórych sytuacji. W scenie na klifie wjeżdża samochodem z dużą prędkością w drugi samochód. Uderzony samochód mocno poobijany a jego ciągle w idealnym stanie, nawet światła nietknięte i ciągle się świecą. Pomijam oczywiście to, że jemu w skutek uderzenia się nic nie stało.
Te wszystkie zabójstwa i wszędzie tryskająca krew. Wszystkie te sceny wg mnie wyglądają niezbyt realnie a na dodatek momentami dodają filmowi charakter taniego horroru.
Wybacz, ale sceny zabójstw wyglądają jak najbardziej realistycznie. Właśnie tak by to wyglądało, gdybyś rozku*wił komuś twarz butem, albo zadźgał kogoś nożem. Scena na klifie miała raczej charakter symboliczny, nie możliwe, żeby reżyser przeoczył coś takiego.
Bo Ty tak twierdzisz?
Podaj jakieś argumenty na temat symboliki a nie piszesz jak jakiś dzieciak.
Tamta scena może symbolizować na przykład to, że Driver jest niezniszczalny i bez względu na wszystko dokończy swoje dzieło.
Nie uważasz, że to nadużycie? Jakie dzieło? Zabicie kilku facetów?
Na jego niezniszczalność może wskazywać scena z parkingu gdzie po ciosie nożem w brzuch nie ma na nim (brzuchu) żadnych śladów krwi. To jest dopiero niezniszczalność!
Jeżeli naprawdę zwracasz uwagę na takie detale, że charakteryzatorzy zapomnieli umazać brzuch Goslinga sztuczną krwią do kilkusekundowego ujęcia, to naprawdę, szkoda mi słów na rozmowę z tobą.
A co do zabijania, to mam rozumieć, że zabójstwo kilku facetów to taka ot sobie łatwiutka sprawa, którą można pyknąć w wolnym czasie tak?
Ale takie właśnie detale są bardzo ważnym elementem całego filmu. Bo skoro olali jedno ujęcie to mogli olać i drugie (samochód i klif).
Nie, nie uważam, że jest to łatwiutka sprawa. Nie uważam także, że jest to zachowanie godne pochwał więc nie rozumiem, dlaczego nazywasz to dziełem.
Bo to dzieło przyczyniło się do uratowania ludzkiego życia (a nawet dwóch, bo jeszcze synek Irene). A to jest bez wątpienia pochwały godne.
A detal który ty tu przywołujesz jest na tyle mało istotny, że ani w kinie, ani podczas seansu wersji Bluray na kompie nie zwróciłem na niego uwagi.
Nie wiem czy tam pisze o samochodzie na klifie, bo się nie wczytywałem tylko przeleciałem wszystkie te teksty wzrokiem. Ja nie mam czasu na takie pierdoły, a błędy są w każdym filmie.
w American History X tez sa błędy jak w każdym filmie, można je znaleźć wszędzie: In the opening scene Derek fires 24 shots without reloading from a gun that could hold no more than 17 rounds in the magazine and one in the chamber.
matulu droga! masz kontakty! "Drive" na Blu-ray'u dopiero 31 stycznia 2012, a Ty już oglądałeś! wryło mnie w ścianę po prostu. załóż swoje sanktuarium, bo takie rzeczy nie zdarzają się normalnym ludziom!
ałć, taki koneser jak Ty nie powinien uciekać się do takich metod jak piractwo. no, nie wypada... trzeba trzymać fason do końca :)
Byłem w kinie i czekam, aż będzie w sklepach, ale w międzyczasie chciałem obejrzeć jeszcze raz więc z czym masz problem?
ja? to Ty masz problem. już w innym wątku wymieniłam moje podejrzenia ;)
http://www.filmweb.pl/film/Drive-2011-399746/discussion/Nie+rozumiem+tych+zachwy t%C3%B3w.,1807741
Owner, najpierw piszesz: "Wybacz, ale sceny zabójstw wyglądają jak najbardziej realistycznie. " oraz "Scena na klifie miała raczej charakter symboliczny, nie możliwe, żeby reżyser przeoczył coś takiego.", a po chwili: "Jeżeli naprawdę zwracasz uwagę na takie detale, że charakteryzatorzy zapomnieli umazać brzuch Goslinga sztuczną krwią do kilkusekundowego ujęcia, to naprawdę, szkoda mi słów na rozmowę z tobą."
W końcu zdecyduj się o co Tobie chodzi - film jest realistyczny czy symboliczny? O tym czy film jest realistyczny w głównej mierze decyduje jakość realizacji, takie właśnie szczegóły, jak krew na koszulce po ciosie nożem, czy wgnieciony przód samochodu po zderzeniu - swoją drogą, nie wiem czy widziałeś/aś jak wygląda auto przy uderzeniu w cokolwiek przy prędkości 40 km/h, reflektorów i grilla już nie ma a blacha jest bardzo pogięta, a w filmie bohater jechał dużo szybciej i podejrzewam, że o własnych siłach by z auta nie wyszedł.
Co do samego filmu, początkowy pościg obiecuje znacznie więcej niż później film oferuje. Myślałem, że będzie to współczesna wersja klasycznego już Driver'a. Ale nie, reżyser poszedł w miałki wątek miłosny, historię o dobrym samarytaninie i wychudzonej wersji Punisher'a(i tak w nawiasie, nawiasem mówiąc, nawet nowa wersja "Karciciela" jest o niebo lepsza od Drive). Ale po kolej, dlaczego: znakomita, bądź co bądź, realizacja, typowa przecież dla kina holywódzkiego, przesłania fakt, że film jest pozbawiony treści, a nawet jeśli ta jest, to nie wnosi nic nowego i jest zaserwowana w szczątkowy sposób. Wątki są niemiłosiernie pomieszane, pocięte i już nie wiadomo w jakim kierunku film podąża - i wcale nie jest to plusem. Początkowo wydaje się, że będzie to opowieść o bezimiennym, mrukliwym bohaterze, zarabiającym na życie jako kierowca przy napadach, bez zagłębiania się w jego motywy i inne psychologiczne bzdury. Ale wtedy zaczyna się wątek miłosny, i to taki kaszaniasty, bo i miłość platoniczna i zanim zacznie dziać się ciekawiej wraca mężulek wybranki bohatera - były więzień, powiązany z gangami. Aha, więc bohater usunie z życia swojej wybranki kryminalistę, oczywiście gang się w to wszystko wmiesza, będzie jatka i tak dalej. Ale nie! I tak co kilkanaście minut fabuła się rwie i widz nie o co właściwie chodzi, bo i motywy bohatera są niejasne, i w ogóle. Dlatego trudno znaleźć w tym filmie jakąś treść.
Dlatego ten film jest dla ludzi inteligentnych i dlatego reżyser film co chwila rwie i zmienia konwencję. Bo to jest film artystyczny, stworzony dla sztuki, a nie dla kasy. Pisząc, że sceny zabójstw są realistyczne chodziło mi o to, że jak typ strzela komuś w twarz ze strzelby to naprawdę by mu tą twarz oderwało, a jak ktoś komuś wbija rurkę w krtań, to krew bucha. W dodatku wszystko dzieje się tu bardzo szybko, akcja trwa kilka sekund, tak jak by to było w prawdziwym życiu, nie ma tu czegoś takiego jak napie*dalanie się przez 5 min stylami karate itp.
Według Ciebie więc i w tym filmie trudno znaleźć jakąś treść:
http://www.filmweb.pl/film/Niesamowity+jeździec-1985-8112
Miałem znajomego, który w 3 osoby miał krakse koło 150/h i wyszli o własnych siłach wszysvcy 3ej....
Realizacja właśnie zbudowała treśc.
Bohater to zawodowy kaskader ssamochodowy, przyszły rajdowy, takie rzeczy nie są specjalnie dla Niego trudne...
"Według Ciebie więc i w tym filmie trudno znaleźć jakąś treść:
http://www.filmweb.pl/film/Niesamowity+jeździec-1985-8112" - Nigdzie niczego takiego nie napisałem...
"Miałem znajomego, który w 3 osoby miał krakse koło 150/h i wyszli o własnych siłach wszysvcy 3ej...." - dowód anegdotyczny nie jest argumentem w dyskusji. Ja miałem znajomych z których nic nie zostało po kraksie przy 150...
" Bohater to zawodowy kaskader ssamochodowy, przyszły rajdowy, takie rzeczy nie są specjalnie dla Niego trudne..." - tak, bo zawodowy kaskader to z kauczuku jest zrobiony. Do tego żeby wyjść cało z takiej kraksy potrzebny jest odpowiednio przygotowany samochód.
Chciałem Ci tylko pokazać że przypadkiem mogło się tak stać -tak poprostu bywa z tymi gośćmi w wypadku..
"Ale wtedy zaczyna się wątek miłosny, i to taki kaszaniasty, bo i miłość platoniczna i zanim zacznie dziać się ciekawiej wraca mężulek wybranki bohatera - były więzień, powiązany z gangami. Aha, więc bohater usunie z życia swojej wybranki kryminalistę, oczywiście gang się w to wszystko wmiesza, będzie jatka i tak dalej. Ale nie! I tak co kilkanaście minut fabuła się rwie i widz nie o co właściwie chodzi, bo i motywy bohatera są niejasne, i w ogóle. Dlatego trudno znaleźć w tym filmie jakąś treść."
Z tego co pamiętam tamten western miał bardzo podobną treść. Z tym wyjątkiem że mąż nie wychodził z więzienia.
Podobny motyw jest i tutaj:
http://www.filmweb.pl/film/Jeździec+znikąd-1953-31722
Nie jest zrobiony z kauczuku, ale jednak dobrze wie jak się zachowa auto, jest Mu łatwiej zrobić taki numer i wyjść bez szwanku... Tak nawiasem mówiąc, miał przecież wtedy dostęp do warsztatu, być może użył właśnie samochodu do numerów kaskaderskich?
Poza tym to nie "Death Proof", On miał tylko zepchnąć tamtego z urwiska a nie iść na zderzenie czołowe...
Dopatrywanie się symboliki w tym słbiutkim filmie jest w ogóle przegięciem. Pretensjonalny filmik, a nie powazne dzieło. Oby jak najmniej takiego badziewia kręcili.
Masz racje film ma kilka niedociągnięć ale prawdziwą wadą filmu jest brak logiki w zachowaniu głównego bohatera. Chyba, że główny bohater był debilem, psychiczne chorą osobą wówczas każde nieracjonalne zachowanie jest możliwe. Pod tym kątem to totalna klapa.
Rozumiem, że to sarkazm. Dziękuję. Nie musisz mi gratulować uwagi, ten film jej absolutnie nie wymagał.
Możesz mi pogratulować, że mimo wszystko dotarłem do końca i nie poddałem tego "dzieła" po kilku absurdalnych i nudnych scenach.
Pogratulować to ja ci mogę nieuwagi w oglądaniu filmu. Jeśli uważasz że główny bohater był całkowicie normalny to lepiej tak z 3 razy jeszcze oglądnąć.
Z "uwagą" to był sarkazm ale pozostawmy to, ... bo nie ma sensu kontynuować tej "rozmowy". Ciesze się, że różnimy się zdaniem co do tego filmu. A tak dla marginesie... kolego zastanów się nad sobą. Dla mnie to był tylko film półtora godziny przed ekranem i krótka refleksja na tym forum. Dla ciebie z tego, co widzę to życiowy cel wierzyć i żyć filmową fikcją, jak również upierać się przy swoim. Szkoda, że ten upór dotyczy banału - czyli filmu takiego czy innego...
O, ciekawy argument, jeszcze się z takim nie spotkałem. Podaj 1 przykład braku logiki w zachowaniu głównego bohatera.
Przeczytałem kilka twoich komentarzy, rozmowa z tobą nie ma sensu. Jakakolwiek analiza filmu z twoim udziałem to deptanie własnej wartości. Nie wiem czy wiesz ale wulgaryzmy i agresja w słowie nikogo już nie podniecają w XXI. Są postrzegane raczej jako akt prymitywizmu, braku elementarnych zasad rozmowy / dyskusji. Przypuszczam, że i tak odpowiesz a raczej odwarkniesz "coś" na mojego posta. Ale to "coś" pozostanie bez odpowiedzi.. miłego wieczoru.
Nie tyle w miejscu brak logiki, co w zachowaniu głównego bohatera. Tak naprawdę nie wiadomo, jakim typem wg autorów filmu ma być główny bohater, jeżeli kompletnym debilem to wszystkiego można się spodziewać i oglądanie takiego filmu nie ma sensu. Mimo wszystko patrząc na jego zachowanie raczej debilizm nie był założeniem autorów. Z jeden strony opanowany, myślący logicznie, podejmujący szybkie trafne decyzje szczególnie w scenach gdzie ucieka autem. Z drugiej strony, rozwala facetowi głowę, na oczach kobiety, na której wg mnie bardzo mu zależało. Czy to jest dobry sposób na to, żeby wyrazić swoją sympatię? Po czym zostawia kobietę w ciężkim szoku, choć wg mnie będzie ona pierwszym celem dla ludzi, którzy chcą go znaleźć. Kolejna rzecz zakłada idiotyczną maskę i zabija jednego kolesia, po czym dzwoni do drugiego i podaje mu praktycznie wszystkie „dane osobowe”, spotyka się z nim w sposób jawny... rozmowa między nimi nie była by szczytem głupoty gdyby nie scena która następuje po niej czyli nożyk wbity w brzuch :D Takie zaskoczenie nie zdziwiłoby mnie w skeczu z Jasiem fasolą. To tak w skrócie. Nie czepiałbym się gdyby nie to, że część osób niezdrowo podnieca się tym filmem uznając go za arcydzieło. Film jest po prostu ok i tyle.
Nie. To jest najlepszy film w historii i będę to powtarzał do czasu, aż nie powstanie lepszy. A to co piszesz potwierdza tylko, iż całkowicie nie zrozumiałeś filmu.
Kolego masz prawo do tego, żeby powtarzać i głosić, co tylko ci się podoba, gwarantuje ci to konstytucja RP. Oczywiście pod warunkiem wyrażania się w sposób zgody z ogólnie przyjętymi normami. Nie wiem, jakie jest twoje zrozumienie filmu, bo go nie przedstawiłeś w tym konkretnym aspekcie. Pewność siebie pozwala ci wierzyć w to, że twoja interpretacja jest właściwa, choć nie koniecznie musi być ;) Poza tym moja wypowiedz nie dotyczy całokształtu, tylko konkretnych epizodów, które negatywnie wpływają na ogólny odbiór tego filmu.
Ale te epizody były jednymi z najważniejszych jeśli chodzi o całą wymowę filmu, to co reżyser chciał przekazać. A jeśli ty uważasz je za debilne, to znaczy iż kompletnie nie zrozumiałeś wizji reżysera i tego co chciał nam powiedzieć.