Muzyka, zdjęcia oraz montaż naprawdę rewelacja. Realizm to jednak totalna porażka. Przez film ten nie zasługuje WEDŁUG MNIE na więcej niż 5.
W kwestii uświadamiania, skąd kolega / koleżanka ma taką wiedzę, że ten film nie miał być realistyczny? Nie miał być bo ty tak chcesz? Czy nie miał być bo ... właśnie co?
"Skąd taki pomysł?" Może stąd, że większość z nas po mimo że ogląda fikcję próbuje w jakimś stopniu zrozumieć, urealniać przedstawione wydarzenia. W przeciwnym wypadku, każdy nawet najgłupszy film zarejestrowany prostą kamerą i gładzony programem do obróbki video na domowym komputerze byłby dziełem sztuki i zasługiwałby na 10 w skali 10.
Posępny wzrok z nad kierownicy głównego bohatera z dobrą muzyką w tle to jednak za mało na tak wysoką ocenę.
Jeśli odczytywanie konwencji filmu sprawia ci problem to... kino nie jest dla ciebie. Dla przykładu czy dajesz niską ocenę filmom Tarantino bo są nierealne? A, zapomniałem że jest w modzie być jego fanem więc pewnie tam uwagi na to nie zwracasz bo po co. Co do tego ćwiercinteligenta nad tobą (cineman_filmweb) to nie odpowiadam na jego marne zaczepki.
Ten film to poetycka baśń, a nie kino realistyczne. Naprawdę trzeba być aż takim geniuszem, żeby to dostrzec? Bo im dłużej to forum przeglądam i im dłużej czytam te komentarze, to bym bardziej utwierdzacie mnie w przekonaniu, że ja i grupka kilkunastu osób jesteśmy albo mega wybitną elitą, albo wybrańcami dotkniętymi przez Boga. I w sumie.. cieszy mnie to ;)
Owner ale z ciebie BAJKOPISARZ :) Nazywać przeciętny filmik "poetycka baśnią" - już naprawdę nie masz czego wymyślać na obronę tej chałturki ?
Neo - odpowiadać nie musisz bo i tak nie sprowokuję cię do myślenia :)
Ten film nazwie tak każdy w miarę ogarnięty człowiek, który widział już w swoim życiu trochę filmów i zna się na nich.
Widocznie kilka widziałeś ale jednak zbyt mało aby rozpoznać te dobre od gniotów :)
pisac o gniocie poetycka basn :D moze yureek kosmiczna nominacja (nie pamietam dokladnie tytulu) to tez nie jest gniot a poetycka basn?
Mnie zaś zadziwił realizm już w pierwszych dziesięciu minutach filmu, tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przynajmniej nie widziałem jeszcze podobnej sceny - to dla mnie nowość. Myślałem, że koleś odpali nitro, wywali barykady, przekroczy granice i obejrzę kolejną część Szybkich i Wściekłych, a jednak nie. Podoba mi się to, że Driver nie ucieka przed własnym cieniem, każdy ruch wydaje się przemyślany i widać, że nie robi tego pierwszy raz - kierowca gubi gliny i zwracając na siebie jak najmniejszą uwagę, małymi kroczkami zbliża się do wyznaczonego celu.
Fabuła przypomina mi momentami "Taksówkarza" Martina Scorsese. Taksówkarz jeżdżąc po Nowym Jorku, zdaje sobie sprawę, ile otacza go przemocy i okrucieństwa. Postanawia sam rozprawić się z brudami tego świata. Podobnie ma się to, do tego filmu. Chłopak pracuje jako kaskader, nocą jest kierowcą gangsterów. Przychodzi dzień, kiedy może być potrzebny i nie waha się ani przez moment, by wyjść naprzeciw sprawie, która spada na jego głowę.
A jeśli chodzi o symbolikę - ktoś mówił, że dopatrywanie się jej w tym "słabiutkim" filmie jest przegięciem. Scena w windzie, gdzie Ryan Gosling nawet odwraca się tyłem do kamery, ciężko nie zauważyć - ma on na kurtce skorpiona. Gotowy zabić w obronie własnej (i swoich bliskich). Cała ta scena, wg mnie jest przepełniona symboliką, ale nic na siłę - nawet jestem w stanie to zrozumieć. Można tu dostrzec mały paradoks. Sam potraktowałem film jako "wybuchy i efekty specjalne na sobotni wieczór", a okazało się, że wpadłem na brzydkie kaczątko, perełkę w przebojowych szatach dla odbiorców megahitów polsatu
Z tego co widzę i czytam jedno trzeba przyznać, że film wywołuje skrajne reakcje, megahit albo megagniot.
Pytanie, czy w takiej sytuacji jest sens dyskutować skoro każdy mocno trzyma się swojej wersji?