Niby film o wyścigach a nawet turbo doładowania z nitro nie mieli! Zdecydowanie odradzam i polecam Szybkich i Wsciekłych
jak na Manna to ma niezłe zakończenie, na pewno lepsze Gorączka.
dziury scenariuszowe - gdzie?
Np. z telefonem. Wytłumacz mi jak Foxx dostał numer do biblioteki w kancelarii adwokackiej, a nie do biura kobiety z którą jechał taksówką. Czyżby była medium i dała mu nie swój numer telefonu bo wiedziała że jak on zadzwoni to tam będzie. Pierwsza z brzegu głupotka. "Gorączka" to jego najlepszy film i to bez cienia wątpliwości. Jeszcze "Wrogowie Publiczni" mogli być genialni, ale tą durną pracą kamery zaniżył jego wartość.
numer był w laptopie Vincenta
zakładnik lepszy od gorączki, przede wszystkim nie ma żałosnego wątku miłosnego a i zakończenie nie jest tak sztampowe.
ale ta opowieść o tramwaju był fajna
pyzatym Tom Cruise >> De Niro. Nie chodzi mi o aktorstwo tylko o postaci a charakter, Vincent to kozak a Neil to przymuł
Sensacyjny owszem ale też jest tam wiele wątków melodramatycznych, jednym może się to spodobać, drugim czyli takim jak Ja koneserem prawdziwego, męskiego kina sensacyjnego z jajami nie koniecznie.
Prawdziwe męskie kino z jajami to filmy ze Stallonem, czy wczesnym Seagalem, a nie filmy Manna, także nie kompromituj się.
no akurat Zakładnik to kino z jajami, z resztą po każdym filmem z gatunku sensacyjny należy oczekiwać męskiego kina a nie jakiegoś mdłego melodramatu.
myślę że tak oczekuje każdy koneser kina sensacyjnego. Kino sensacyjne a melodramat to dwie zupełnie inne bajki, które nigdy nie powinny iść ze sobą w parze.
Drive to futurystyczny dramat a nie kino akcji. Jestem przekonany, że po kilku latach zostanie określony kultowym. Już teraz wiem dlaczego tak doskonałe kino jak Drive czy Musimy porozmawiać o Kevinie ma tak zaniżone oceny ;]
samo w sobie niezrozumienie filmu jest niemożliwe, jednak gdyby się tak przypatrzeć, nikt mądry, kto go zrozumiał w 100% nie dałby mu mniej niż 7/10.
jak czytam takie farmazony, to mi się chce napisać 'nie zasraj się'
'Drive' ma dość błahą fabułę i nie niesie w sobie zbyt wiele treści. Jego zaletą jest to, że jest stylowo, specyficznie nakręcony, przypomina podrzędne amerykańskie seriale z 70-tych i 80-tych, ma genialnie do tego dopasowaną ścieżkę dźwiękową. Ale jak już napisałem wyżej, ten film jest specyficzny i dziwnym nie jest, że do każdego nie trafia. I nie ma nic do tego 'zrozumienie' ani 'mądrość', a raczej poczucie estetyki.
naprawdę, jak słyszę 'kultowy', to mi się wymiotować chce.
Pomijając niewyszukane uwagi o "sraniu" i "wymiotowaniu", zgadzam się z większością Twojej wypowiedzi, ale uważam, że "Drive" ma potencjał na to, żeby stać się filmem kultowym.
cóż, nic nie wkurza mnie bardziej niż samogwałt na tym forum 'mądrych' i 'jeszcze mądrzejszych'. I tychże argumenty pt 'nie rozumiesz', 'kultowy', 'to jest ambitne kino dla inteligentnego widza'. Tere-fere.
żeby nie było, nie piję do Ciebie.
Czyli idąc twoim tokiem rozumowania, ludzie którym Drive się nie podobał mają poczucie estetyki kompletnie zjeb*ne. Ok, można i tak ;)
wręcz przeciwnie. ten film nie ma w sobie żadnych uniwersalnych kanonów sztuki w sobie, żeby tak o nim myśleć. jest specyficzny w swoim stylu, i tak jak nie każdemu podoba się modernizm w architekturze, tak nie musi podobać się z lekka o kiczowatość lat 80tych ocierający się film.
no ale jak chcesz się poczuć lepiej, to pisz tak dalej. 'Zrozumiałeś'!
Muszę przyznać, że nie do końca rozumiem, co kryje się za stwierdzeniem "uniwersalnych kanonów sztuki". Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że z Twoich wypowiedzi wyłania się obraz "Drive" jako jakiejś tylko pustej stylizacji. A z tym nie mogę się zgodzić. Zdecydowanie oprócz tego co Ty nazywasz "kiczowatością", w "Drive" jest też to, co powszechnie uchodzi za "sztukę przez duże s". Moim zdaniem Refn zrobił film, który można określić mianem "poetycki", czyli zostawia on widzowi ogromne pole do interpretacji. Ma podobną dawkę "poetyckiego niedopowiedzenia", co na przykład "Miedzy słowami" Coppoli, ale jest przy tym mistrzowsko prosty. Moim zdaniem Winding Refn stworzył film, który można rozumieć na wiele sposobów i zapewne każdy z nich będzie dobry. Nawet te, które nijak mają się do zamysłu reżysera. Co nie umniejsza wcale jego wartości a wręcz ją podnosi, czyniąc go jeszcze bardziej "uniwersalnym".
no i ok, mamy różne punkty widzenia w sumie, rozumiem Twój jak najbardziej, ale zauważ, że w tym wątku jesteś jedynym, który sensownie stwierdził 'dlaczego Słowacki wielkim poetą był'. I nawet gdyby film mi się nie podobał, uznałbym że zobaczyłeś w nim coś, czego nie było mi dane zobaczyć. Reszta natomiast bredzi o kultowości i zrozumieniu nie pisząc kompletnie nic. Jak mnie to irytuje na filmwebie..
pozdro
widzę że kładziesz duży nacisk na ""poetycki", czyli zostawia on widzowi ogromne pole do interpretacji" pomyśl co by było jakby ten film był niemy ... ? Sztuka na wieki wieków ;)
Wybacz, ale nie będę oryginalny, jedyne czym mogę to skomentować, to Twoje własne słowa z innego postu: "nie kłóć się z idiotą, bo zniżysz się do jego poziomu a pokona Cię doświadczeniem".
Zatem przyznaję Ci pełnię racji i życzę powodzenia w kolejnych takich "ripostach".
widzę że brakło argumentów i postanowiłeś wstąpić do szeregu z 0wner2. Pozdrawiam i schlebia mi że cytujesz mnie :)
PS: obejrzyj ten film jeszcze raz
"widzę że kładziesz duży nacisk na ""poetycki", czyli zostawia on widzowi ogromne pole do interpretacji" pomyśl co by było jakby ten film był niemy ... ? Sztuka na wieki wieków ;)"
Gdzieś tu był jakiś argument? Przepraszam, nie zauważyłem, myślałem, że to kolejna "riposta" ;]
dokładnie,
przeczytaj jeszcze raz,
uważniej:
-'tego filmu nie można nie zrozumieć"
-"zatem dokonałeś rzeczy niemożliwej"
teraz pokaż mi, z którego zdania wynika, że Drive jest trudny do zrozumienia?
gościu, kompromitacja na całej linii. Nawet nie potrafisz odczytać tego co sam napisałeś - przykre. taki właśnie poziom (niski) prezentują fani tego filmu.
Z tego zdania nie wynika nic więcej, jak tylko to, że najwyraźniej udało Ci się nie zrozumieć (jak sam zresztą później napisałeś) "tego niewątpliwie banalnego filmu". Nie doszukuj się drugiego dna i nie staraj się dokładać nic od siebie, bo właśnie wtedy sam zaczynasz się kompromitować - nie ma tam nic o tym, że film jest "trudny".
Nie odwracaj kota ogonem. Bo to właśnie wy fani (darek12322, ty i spółka) doszukujecie się nie wiem czego w tym filmie, zarzucając mi niezrozumienie - czyli tym samym sugerując ''trudność'' tego filmu.
Po pierwsze, nie życzę sobie przypisywania mojej osoby do jakiejś grupy "darek12322, ty i spółka". Jeśli piszesz do mnie, to rozmawiaj ze mną na temat moich postów, a nie wkładaj mnie do jakiegoś worka z innymi użytkownikami, z którymi się nie zgadzasz, nie lubisz etc., żeby później ten worek boksować. Takie zachowanie jest trochę nie na "poziomie", o który widzę tak zabiegasz.
Po drugie, mój tekst - "zatem dokonałeś rzeczy niemożliwej" - odnosił się do Twojej wcześniejszej wypowiedzi na temat gatunku filmu. Nigdzie nie było tam mowy o "trudności" Drive.
Po trzecie, najwyraźniej nie czytałeś innych moich wypowiedzi na temat tego filmu - albo też je źle zrozumiałeś - skoro uważasz, że sugeruję komuś "trudność" tego filmu. Otóż, do Twojej wiadomości, nigdy, nigdzie i do nikogo nie napisałem, że film jest "trudny". "Drive" to obraz, jak zresztą mówi sam Refn, kina fetyszystycznego albo "kina fascynacji". Obraz, którego głównym celem jest zahipnotyzowanie spojrzenia widzów, a nie na przykład stworzenie "intelektualnej zagwozdki". Cała zabawa polega na "czuciu tego klimatu". Jeśli widz takiej estetyki nie czuje, to raczej trudno będzie mu w tym filmie odnaleźć coś innego dla siebie. Na pewno nie doszuka się w nim głębi i "trudności".
czyż Drive nie jest filmem o poświeceniu się dla 2 osoby - dobrze rozumuje? czy może jednak czegoś tam nie zrozumiałem.
Widocznie czegoś nie zrozumiałeś, skoro twierdzisz, że film jest słaby (bo tak naprawdę jest genialny) ale nie mam ochoty dociekać czego.