Te dyskusje (jak prawie każde na tym portalu) są dziwne i na swój sposób śmieszne.
Widzicie jak oceniłem film i decyzji nie zmienię tak samo jak osoby wystawiające oceny
poniżej 3 .. Może, by tak spróbować podyskutować w inny sposób? Tzn. uargumentować
swoje oceny. Wytłumaczyć je w jasny i przystępny sposób. 9/10 PONIEWAŻ "Drive", jest
filmem niejako postmodernistycznym, ale nie podobnym do kina Rodrigueza, czy
Tarantino.
Jest inny, a to już samo w sobie nie jest proste. Powiem więcej: "Drive" przoduje. Bardzo
ważną sprawą jest akcja dziele Refna. Tak akcja, a jest jej naprawdę sporo . Młodzi ludzie
rozumieją akcję przez jeden wielki pościg wspomagany użyciem wszelkich rodzajów
programów komputerowych ("Szybcy i wściekli 5") zakrapiany przy tym strzelaniną. Błąd! W
"Drive'ie" cały czas coś się dzieje; a to pościg po rabunku, a to akcja w windzie, to znowuż
mistrzowsko nakręcona scena na plaży. Akcja jest tutaj inna, prawdziwa, realna, a
zarazem
melancholijna. Bohater jest prawdziwy! Nie odsłania w połowie filmu całego swojego
"wnętrza" przed nami, nie mówi co czuje, co zamierza, nie wyjaśnia wszystkiego jak
dzieciom.. Dlatego 9/10
Twoje argumenty są najzwyczajniej z d..y i tyle kolego. Niestety nic więcej. Nie odniesiesz się do wpadki z imdb poniesionej trochę wyżej? W ulicach nędzy, Chłopcach z ferajny i Ojcu chrzestnym wszyscy kończyli w czarnych workach. W Drive już nie i dlatego jest to bardzo słaby film. Brawo. To jakaś zasada, reguła. Może życie nie jest zawsze takie same? Wszyscy chorzy na raka umierają? Ogarnij się. O ego piszesz na własnym przykładzie?
Oczywiście mafia pruszkowska to nie ta skala co amerykańska albo rosyjska ale gdyby to im ukradziono znaczną sumę pieniędzy to o ile sprawcy nie czmychnęli by od razu za granicę to nie nacieszyliby się długo swoją zdobyczą.
Ps. To że użyjesz epitetów albo wrzaśniesz nie oznacza że masz rację.
Szkoda dyskutować z kimś kto uważa że i tak wie lepiej.
Używasz epitetów miałem Cię za kogoś lepszego kogoś dużo lepszego od @0wner2 cóż pomyliłem się.
Do słów @meff-a dorzucę swoje trzy grosze.
Otóż część chwalących "Drive" zachowuje się jak:
dziennikarz , któremu nie zależy ani na zrozumieniu rozmówcy tylko na sensacji. Cały czas próbuje wbić rozmówcy jakąś szpilę, złapać go za słówko, za wszelką cenę pokazać że się myli.
Ukradziono 1.000.000$ to nie są jakieś drobniaki , w realnym życiu sprawcy takiej kradzieży nie pożyli by długo z prostego powodu gdyby taka kradzież pozostała nieukarana oznaczałoby to kolejnych złodziei którzy próbowali by szczęścia w podobnych skokach.
Po drugie i to już dla mafii było by dużo gorsze że nie są taki silni na jakich wyglądają i można spróbować ich wyeliminować.
Mieszkam w Pruszkowie mieście gdzie bodajże w 1994 r. był nieoficjalny zjazd wszystkich ważniejszych
bossów świata mafijnego.
Oczywiście mafia pruszkowska to nie ta skala co amerykańska albo rosyjska ale gdyby to im ukradziono znaczną sumę pieniędzy to o ile sprawcy nie czmychnęli by od razu za granicę to nie nacieszyliby się długo swoją zdobyczą.
Ps. A teraz możesz dalej rzucać epitetami.
Po prostu nie zawsze jest tak jak w innych filmach. Poza tym Driver bardzo dbał o to, by nikt niepożądany zbyt dobrze go nie poznał, rozumiesz? Shannnon'a (który mógł coś wiedzieć) zamordowal Bernie, a mafia zapewne nie zajmuje się wszczepianiem u wszystkich noworodków w Ameryce GPS'ów, aby na wszelki wypadek odnaleźć ich później i kropnąć. Driver nie krył się nawet przez miesiąc. Tak trudno to tobie pojąć? Nie obrażałem Twojej osoby, a jedynie odpowiednio nazwałem Twoje argumenty. Próbujesz robić z siebie ofiarę, bo na to wygląda :)? Dalej nie odnosisz się do imdb. Dlaczego?
Na łamach Esencji dyskutowano o filmie "Drive" polecam lekturę
http://esensja.pl/film/publicystyka/tekst.html?id=13374
http://esensja.pl/film/recenzje/tekst.html?id=12674
http://esensja.pl/film/tetrycy/index.html?typ=tytul&tytul=Drive
http://esensja.pl/esensjopedia/obiekt.html?rodzaj_obiektu=1&idobiektu=5071
No ale pisza dobrze i zle,poczytać mozna dlaczego nie....
Pisza np:
"Powiem więcej, od czasu „Prawdziwego romansu” Tony’ego Scotta nie widziałem tak romantycznie brutalnego (czy też brutalnie romantycznego, whatever) filmu w estetyce pop.Perełka."
I jeszcze to mi się podobało:
"Samotnym facetem – owszem. Ale przecież on nie ma problemów z odczytywaniem intencji drugiego człowieka, jest wrażliwy na krzywdę niewinnych ludzi. Jego relacja z Irene opiera się na grzeczności. Granica między nimi – znowu grzeczność. Jakby lęk przed uwikłaniem w nowe, niebezpieczne znaczenia. Tu właśnie „Drive” jeszcze raz okazuje się bardzo współczesny pod warstwą błyszczącego oldschoolu: melodramat, w którym bohaterowie z góry rezygnują z prób zbliżenia. Jakby wiedzieli, że porozumienie z drugim człowiekiem jest na dłuższą metę po prostu niemożliwe. Taka myśl – w połączeniu z niewątpliwą przyjemnością oglądania – daje niepokojący efekt. „Drive” daje dwuznaczną frajdę roztrząsania najlepszych chwil dawnego, niespełnionego zakochania
Zgadzam się w całej rozciągłości. Film na siłę lansowany na coś dobrego, a tak naprawdę jest mierny. Na niektórych "hype" wytworzony wokół filmu zadziałał idealnie i stworzyła się rzesza fanatyków broniących go za wszelką cenę, do tego piszących takie brednie, że naprawdę zastanawiam się czy to nie jest pisane przez mistrzów sarkazmu (np. oglądanie bzdurynych scen raz po raz). Fakt, muzyka jest bdb dobrana i zdjęcia są naprawdę dobre, fabuła jest niszowa, gra aktorska blada, nijaka, logiki żadnej...
"Film na siłę lansowany na coś dobrego, a tak naprawdę jest mierny. Na niektórych "hype" wytworzony wokół filmu zadziałał idealnie"
Film jest w wielu przypadkach oceniany o wiele gorzej aniżeli na to zasłużył, ponieważ ludzie nastawili się na "szybkich i wściekłych". Ty nic nie rozumiesz, a piszesz jakbyś wiedział wszystko.
Wymieniłeś same starsze filmy,to tak jakbys porównywał w samochodzie silnik spalinowy do elektrycznego,ten pierwszy niedługo bedzie archaiczny(co nie znaczy ze zły),docenią go w większości ci starsi duchem,tak więc porównanie nietrafione,jakbyś Drive porównał do jakiegoś nowego filmu to zapewne tą batalie by wygrał.Zobacz jakie teraz sie robi filmy,w wiekszości sa nastawione na efekty gdzie fabuła jest tylko tłem,kiedys było odwrotnie.W poprzednim roku ogladałem wiele różnych filmów i uważam Drive za jeden z najlepszych,za oryginalność(idzie pod prąd,wbrew utartym trendom)za muzykę,zdjęcia(i tu już ocena powinna byc minimum 5) i za przekonywującą grę aktorów(oczywiście nie oskarową ale co z tego).
Pamietam swego czasu wielką kłótnię odnośnie Czarnego łabędzia,pisano wtedy jaki to wtórny film,korzystający pełnymi garściami z innych dzieł dawnej epoki,porównywano wtedy z innym dziełem Polańskiego,"Wstrętem"(obejrzałem z ciekawości,duża naturalność w grze aktorów ale film bardzo archaiczny,za mało ekspresji)i co z tego,pytam się?Tamte czasy nie wrócą,tak jak niedługo bedą wyparte telewizory kineskopowe(również udane)...
Z całym szacunkiem @aronn wytłumacz mi dlaczego na tym forum obraża się innych użytkowników i wmawia coś czego nie powiedzieli ?.
O.k. Wkurzyłeś mnie.
Powtórzę po raz 1000-sięczny idąc na film oczekiwałem fabuły na miarę "Chinatown".
Otóż włąsnie Ci wychwalający pod niebiosa film Drive oraz sam reżyser napisali
Miesięcznik Film autorka recenzji Elżbieta Ciapara cytat
"Nicolas Winding Refn jest duńskim Tarantino. Skojarzenie narzuca się automatycznie. Winding Refn, jak Tarantino, inspiracji szuka w kinie lat 60., 70. i 80. Nie w mainstreamie, tylko w produkcjach offowych i klasy B, w kinie noir i kinie "pulpowym". W jego "Drive" widać wpływ wczesnych filmów Waltera Hilla (z "Kierowcą" na czele) , Johna Carpentera , Jean Pierre'a Melville'a czy Michaela Manna."
koniec cytatu.
Odnośnie filmów które wymieniłem stwierdziłeś że docenią je ludzie starsi duchem
Heat (1995)
Ronin (1998)
Collateral (2004)
a teraz oceny
Drive 7,2
Samuraj 7,8
Kierowca 7,4
Ronin 7,7
Ucieczka ganstera 7,1
Bullitt 7,8
Zbieg z Alcatraz 7,5
Zakładnik / Collateral 7,6
Gorączka / Heat 8,2
Pojedynek na szosie 7,8
Znikający punkt 7,8
Francuski łącznik 7,4
Chorobcia sami emeryci duchem na Filmwebie skoro filmy sprzed 30 lat stoją wyżej od Drive :)
Odnośnie fabuły to stawiam ją na pierwszym miejscu zresztą moja ocena wystawiona filmowi Szpieg mówi wszystko.
W Drive nie ma grama oryginalności to wszystko już było w dużo lepszym wykonaniu choćby Samuraj z A.Delonem.
Gra aktorska ? chyba żartujesz obejrzyj Gorączkę i porozmawiamy o grze aktorskiej.
Odnośnie starych filmów
To polecam IMBD
tam ludzie potrafią docenić dobre filmy skoro możesz obijać piłeczkę ja mogę robić to samo.
http://www.imdb.com/chart/top
A teraz odnośnie tego że młodzi nie oglądają starych filmów
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=39473&pid=64
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=255&pid=23522
Ty jesteś takim idiotą czy tylko udajesz? Jak idziesz na Transformersy, albo Piratów z Karaibów to też oczekujesz fabuły na miarę Chinatown? Nie ośmieszaj się.
Jesteś chamem oraz hipokrytą i to na takim poziomie że najbardziej zepsuci i cyniczni politycy obojętnie jakiej opcji mogą czuć się przy tobie zagrożeni. A, jak wiadomo, z hipokrytą nie ma najmniejszego sensu pojedynkować się na argumenty, ponieważ albo obróci kota ogonem , obrazi rozmówcę lub je zlekceważy, ponieważ JEGO stronę mierzy się inną miarą.
Czym ciebie wkurzyłem ?
A propo cały czas przytaczasz ten tekst:
"Nicolas Winding Refn jest duńskim Tarantino. Skojarzenie narzuca się automatycznie. Winding Refn, jak Tarantino, inspiracji szuka w kinie lat 60., 70. i 80. Nie w mainstreamie, tylko w produkcjach offowych i klasy B, w kinie noir i kinie "pulpowym". W jego "Drive" widać wpływ wczesnych filmów Waltera Hilla (z "Kierowcą" na czele) , Johna Carpentera , Jean Pierre'a Melville'a czy Michaela Manna."
No przecież wszystko to prawda.
Za każdym razem kiedy piszę że film "Drive" mi się nie podobał to według innych:
a) spodziewałem się "szybkich i wściekłych"
b) nie zrozumiałem "przesłania" filmu
c) epitety (nie w Twoim przypadku)
Odpowiadając na drugą część posta skoro to wszytko prawda to może warto by zobaczyć tego "Samuraja" z Delonem i "Kierowcę" żeby mieć porównanie do "Drive" a jak dotąd nikt z tych którzy chwalą Drive tego nie zrobił.
Po trzecie to nie ja wysunąłem argument że "Drive" ma zaniżone oceny ponieważ cytuję @0wner2
"grupa dzieciarni nie dojrzała do tego filmu" moim kontrargumentem było to że filmy na których Drive się wzorował lub wręcz kopiował pewne elementy mają dużo wyższe oceny.
Więc jak to jest jedne oceny są dobre a drugie nie.
Ps. Oceniłeś film Szpieg na 7/10 ja 9/10 i nie wysuwam "argumentów" cytuję Twoje słowa "Za duzo tłumaczenia,musisz sam do tego dojść."
No ale scenę w windzie bardzo dobrze wytłumaczył ci Owner(mimo że środki przekazu ma niejednokrotnie bardzo agresywne)przytoczę jego słowa mimo wszystko bardzo trafione:
ten film dzieje się w dwóch rzeczywistościach, z jednej strony jest on baśniowy i poetycki, ale z drugiej niesamowicie realistyczny, dokładnie taki, jak w prawdziwym życiu. Zauważ, że bohater jest normalny, gdy nie ma na sobie kurtki, a gdy tylko ją zakłada dzieje się coś niesamowitego, tak bardzo, że może być odbierane jako symbol. Driver w kurtce ze skorpionem jest rycerzem, nieśmiertelnym, bo bohaterowie żyją wiecznie. Nie mogę w to uwierzyć, by ludzie byli tak głupi, że nie wiedzą o co chodzi w tym filmie i zadają potem takie pytania jak "Po co tak brutalna scena w windzie?!". Wy naprawdę nie widzicie tego, że to jest film, ARTYSTYCZNY, a te sceny miał charakter SYMBOLICZNY, miały ukazać przemianę głównego bohatera, przecież scena w burdelu jest tak bardzo oniryczna, że ma się wrażenie iż bohater działa na granicy dwóch wymiarów, nad tym filmem można prowadzić metafizyczne rozważania."
Tak również mozna tłumaczyc scene w windzie,bohater w tym momencie przechodzi na drugą stronę(ciemną,zła)przekracza pewna barierę,teraz juz nic nie będzie takie jak było,ale nie ma innego wyjścia,jest jeszcze w zwolnieniu ostatni pocałunek(by to zaakcentować)pozniej niestety musi wydobyć ze swoich zakamarków umysłu pierwotne instynkty przetrwania,nie ma innej opcji ale wie też,że w oczach tej dziewczyny staje sie takim samym brutalem.Ale właściwie może troche przesadzone(nie scena)bo ona i tak go na końcu filmu wyczekuje pod drzwiami...
Dalej:"ręczny na drodze szybkiego ruchu by wykonać bezsensowny manewr"-manewr jak najbardziej do wykonania przez kaskadera.
Zamierzeniem reżysera miało byc by wyględało to efektownie i wyglądało taki smaczek(nie lubie tego słowa)do filmu,ba śmiem twierdzić,ze o jedna albo dwie sceny było za mało takich trików ale widać,że reżyser bardziej skupił się na dramacie a nie na filmie akcji(jak go reklamowano).
Dalej piszesz:
Nie wspomnę o braku logiki w fabule (po co on im pomaga, wyrachowany w jednej chwili, odlicza czas podczas akcji, wie dokładnie co robić by nie złapała go policja, w drugiej chwili działa pod wplywem impulsu, kupy się to nie trzyma)..
Tak złamał swoja zasadę,ale dlaczego,głównie stanął w obronie rodziny,której on nigdy nie miał(niebezpieczna profesja,introwertyk zamkniety w sobie),azylu spokoju,ale bardziej dla dzieciaka(patrz nabój wręczony dziecku).
A najlepszym przykładem jest fabuła innego znakomitego filmu-"Leon zawodowiec"te same zachowanie głównego bohatera.Można w tym filmie wszystko wytłumaczyć,każdą scenę a szczególnie poczynania Drivera(mozna zrobic rozpiske psychologiczna wręcz),ale jedna scena jest nie dopracowana rzeczywiście(i to trochę smuci):
"Samochód spychający drugi w przepaść (zatrzymujący się w momencie i te reflektory z hartowanego, zbrojonego szkła).
A pro po jeszcze Szpiega,film w dzisiejszych czasach musi byc,choć troche ekspresyjny w przekazie(patrz Czarny łabedz kontra Wstręt,mimo wszystko na korzyść tego pierwszego)Szpieg to film dobry,szczególnie gra aktorów,ale to troche za mało,myślę,zbyt flegmatyczny,być może ta flegmatyczność nawet pasował bo film o Brytyjczykach o niebo lepiej wypada inny o tej tematyce:Sciśle tajne,nie wspominając że na faktach a Szpieg,tak na spokojnie juz po obejrzeniu go,naszła mnie taka myśl,że jakaś opowiastka o agentach i wiele hałasu o nic(odnośnie fabuły).
"ręczny na drodze szybkiego ruchu by wykonać bezsensowny manewr"
http://www.youtube.com/watch?v=3WdxrgiH64U&feature=related
Ostatnio właśnie oglądałem Znikający Punkt i Bullita, podobno klasyki kina samochodowego, zostawały wymieniane w dyskusjach o Drive, a ja już dawno miałem je obejrzeć. Obejrzałem i w porównaniu do Drive są gniotami pod każdym względem, Bullit to tylko i wyłącznie jedna, długa scena pościgu dwóch legend, reszta filmu to nudnawa kryminalna intryga jakich mnóstwo. Znikający film dobry do połowy, potem już przynudza, bohater cały film jedzie, ucieka, ściga się dla jaj, a na końcu zabija się w manifeście wolności. Przecież to jest w porównaniu z Drive tak słabe, że brak słów. Zakładnik, Gorączka - świetne filmy Manna, Refn wyciągnął z nich wszystko co najlepsze i stworzył absolutnie najlepszy film samochodowy wszech czasów. W ogóle to od tych klasyków kina samochodowego z lat 70 to Death Proof jest milion razy lepszy. A wiesz czemu? Bo dzisiaj filmy takie jak Death Proof mają sto razy lepszy obraz, pościgi są sto razy lepiej zmontowane, laski są sto razy ładniejsze, a główni bohaterowie to sto razy więksi kozacy i noszą sto razy lepsze kurtki, a z radia leci sto razy lepsza muzyka. Zabawne jest to, że film oddające hołd klasykom, są lepsze od tych klasyków pod każdym względem.
Cytat: "Generalnie to już wyłuszczyłem swoje zdanie i odechciało się mi się dyskusji gdy pod moim adresem ze strony @0wner2 poleciały epitety w stylu cytuję: niedorozwój , debil , h... , k... i tak dalej."
- co dowodzi że im niższy poziom - tym wyższa ocena tego chłamu :)
Mam na tyle lat aby nie jarać się byle przeciętniakiem pokroju DRIVE.
Owner2 - wybieram dziecko a IDIOTĘ zostawiam tobie :))
0wner2 to troll, który zamiast życia na filmweb i jego celem jest wkur..nie ludzi swomi bzdurnymi wywodami.
Jak na razie to ty kolego obrażasz innych użytkowników. Więc może napisz coś sensownego na temat.
Ok, rozumiem. Nie masz nic do powiedzenia na temat. Film jest słaby, bo Ty tak mówisz. Piszę w tym wątku i ten mnie aktualnie interesuje, zaś Ty po prostu nie jesteś w stanie nic wartościowego do niego wnieść. Jeżeli się mylę dopowiedz na mój pierwszy post.
mylisz się, po prostu szkoda mi więcej czasu na przerzucanie się z Tobą tekstami ktore nie wnosza nic konstruktywnego (trudne slowo, ale wierzę w Ciebie :P) do dyskusji. wypowiedziałem sie aż nadto, a jesli Tobie nie chce sie tego przeczytac, to nie moj problem. z mojej strony to jest koniec dyskusji, ale Ty pewnie napiszesz chociazby dwukropek w nastepnym poscie byleby miec ostatnie slowo.
Ja przynajmniej jestem w stanie uargumentować moją ocenę, a nie tylko wypisywać, że film jest wylansowany i komisje są skorumpowane. Aha, napisałeś jeszcze o owczym pędzie i bladej grze aktorskiej :) (zapewne nie przyszło ci do głowy, że w takim stylu właśnie mieli zagrać-co nie znaczy, że słabo, a wręcz przeciwnie) Fakt, doceniłeś muzykę i zdjęcia.. ale dlaczego tak słabo? Tylko przez grę? Pewnie sam nie wiesz.
P.S Twój post dodany 2 godz. temu. : "Ty to serio piszesz czlowieku, czy poje.balo cie?" Napisałeś to bez żadnego ataku na Ciebie ze strony drugiej osoby. Tak więc nie pisz krytycznie o innych użytkownikach.
To zdanie jest niezrozumiale napisane, ale wiem co chciałeś powiedzieć i stanowczo stwierdzam, że się mylisz chłopczyku :)
mogę powiedzieć, że dwukrotnie zmieniałem ocenę. z ósemki na dziewiątkę, z dziewiątki na dziesiątkę. nie mam zamiaru wchodzić tutaj w jakąkolwiek dyskusję, ale każdy film w jakimś sensie jest fantastyką. dla mnie Drive jest niesamowity, pod wieloma względami. i myślę, że nikt nie zmieni mojego zdania. dziesięć z sercem - od dawna czekałem na tę chwilę!
użycie słowa postmodernistyczny jest tu istotne. dla mnie ten film przede wszystkim jest postmodernistyczny.
ten film jest dla tych co chcą żyć w dzisiejszych czasach, bez względu na to jakie one są! chcą odbierać dzisiejszą kulturę!
jeśli reżyserzy chcą czerpać z historii kina, ale chcą tworzyć i definiować to kino na nowo.
jeśli aktorzy mają autorytety i cenią je, ale rozumieją, że gra aktorska to gra tu i teraz, dla nowych, współczesnych odbiorców.
jeśli cała ekipa czuje, że kino się zmienia, że trzeba inaczej opowiadać historię, to powstaje taki film jak DRIVE.
krytykujący, zaraz dopytają, ale konkretnie co??? przecież to kalka, plagiat, zlepek.
a ja nie umiem i nie lubię rozbierać filmów na atomy i dlatego nie wiem co...
ale to film bardzo dla mnie...
najbardziej cenię filmy felliniego i bunuela. ale te filmy dają świadectwo o czasach co już były. a DRIVE to droga kina dla nowego pokolenia twórców, czasów zwątpienia, czasów komercji i antykomercji, celebrytów i antycelebrytów, widowisk i antywidowisk.
żeby hollywood się zmieniało w tę stronę... bardzo bym chciał. i czekam na oskarowe nominacje z nadzieją.
pozdrawiam tych co poczuli w tym filmie postmodernizm, albo nawet ponowoczesność ;-)
Dokładnie. Ciekawe co będą cenić osoby krytykujące filmy takie jak "Drive", piszące o nim, tak jak Ty to ująłeś: że jest kalką, zlepkiem innych filmów. Praktycznie każdy nowo powstały film, jest zlepkiem innych. Reżyser musi przecież od kogoś/na czyimś przykładzie uczuć się chociażby podstaw sztuki filmowej. Scenariusze są do siebie coraz to bardziej podobne. Powstaje masa remake'ów. Jest bardzo ciężko stworzyć nowy, dobry styl filmowania. Jestem ciekaw. Będą wystawiać ocenę 10/10 gniotom tylko dlatego, że są z "kosmosu" i nie da się ich oglądać, ale za to usłyszymy "takiego czegoś jeszcze nie było".
Długo zabierałam się za obejrzenie tego filmu. Ba, ja go nawet wcale nie chciałam oglądać ;/ A zachęciła mnie jedynie nuda i śmieszna parodia, która zmotywowała mnie to tego jakże bohaterskiego czynu, by móc jeszcze lepiej się nią rozkoszować.
Film nie podobał mi się (cytując zmieniony szyk zdania z ZP).
Faktycznie, jest raczej oryginalny na tle sztampowych pozycji, ale poza konstrukcją i muzyką nie ma w nim nic więcej. Był nudny. Wiem, wiem, oczywiście, że niektórym odpowiada taka sprawa, ale wiecie co, znam wiele innych filmów przegadanych, które wiały by nudą, ale mimo wszystko nie wieją. A Drive niestety tego nie uniknął. Tylko dlatego, że był kiepski.
Zarzuca się negatywom, że nie mają argumentów, ja może nie skupię się na nich, bo nic nie chce udowodnić, ale zwyczajnie powiem co mi się nie podobało.
1. Gosling. YYyyyyy, no to już jest pierwszy powód. Nie podobał mi się w tym wcieleniu. Ominę krzywe nogi, w obcisłych dżinach i to, że przez 90% filmu wyglądał i zachowywał się jak przygłup. Jedyne co było w nim fajne, to dualizm jego postawy. Niby śmiejący się, małomówny przygłup, ale jak przychodzi co do czego to bezwzględny obrońca i morderca. Scena w windzie, gdy najpierw czule całuje lasię, a później rozwala Fabio łeb, albo policzkowanie Hendrix, czy też zwykła odzywka do typa w barze, pozwoliła mi na nie zhańbienie jego postaci całkowicie.
2. Sama fabuła. Nie ma to jak bezinteresowna pomoc lasce, której facet jest gangsterem, a później jemu, platoniczna miłość i romantyczne jazdy bez zobowiązań. Taka akcja trochę jako Twillight, z taką samą książką i autorką.
3. Porzucenie kasy- w sumie ciężko oceniać. Na tyle głupi? Czy na tyle sprytny by uniknąć mafii?
4. Muzyka. Dobra, ale za mało.
5. Wspomniana nuda, oczywiście dla mnie, ja się nudziłam, film momentami na przewijce.
6. Ktoś tu napisał o zlepku innych filmów, Tranporterze. Hm, Tego się czepiać nie będę, w końcu w tych czasach ciężko uniknąc inspiracji i nawiązań, bo to niemożliwe. Uciekli od Kuriera własnie w tą swoją oryginalność, przebudowanie postaci drivera i mniej akcji, ale... No mi to jak już wspomniałam nie przekonało.
Niestety jestem na nie. Straciłam czas, nie polecam i chcę nadmienić, że gdzieś podczas przewijania zagubiła mi się klata, która była jedynym argumentem mojej koleżanki, by zobaczyć ten film.
Jak się przewija to taki efekt.Ja nie wiem jak mógł byc dla ciebie nudny,ja np:zasiadając na fotelu kinowym,juz od pierwszej sceny siedziałem jak na szpilkach,w wielkim skupieniu chłonełem ten film,kazda scena była taka wysmakowana,dopracowana wizualnie i dzwiękowo,zeby ten film docenić,to trzeba w ogóle kochać kino:P
TO przewijanie było efektem nudy.
Gdybym miała okazję, to może poszłabym i do kina ale... Kino. Do kina można chodzić na dobre filmy.
W tym przypadku żałowałabym tylko kasy.
Mimo wszystko staram się zrozumieć twój zachwyt, choć go nie podzielam.
Tak naprawdę to film dla kobiet, które marzą o takim driverze. Nic poza tym.
Swoją drogą ostatnio zasmuca mnie fakt, że do kina nawet nie ma na co iść, bo są właśnie tylko takie słabe pozycje.
Jedna z najlepszych tamtego roku jak również Czarny łabedz,oba dogłębnie mną wstrząsneły. Z polskich Sala samobójców z rewelacyjnym soundrackiem.Z blockbusterów:Tron,X meni i Geneza planety małp.
"Mimo wszystko staram się zrozumieć twój zachwyt, choć go nie podzielam."
Moze to wszystko wytłumaczy:
http://www.filmweb.pl/user/DPO/reviews/Kamera+zamiast+p%C4%99dzla-12083
W końcu ktoś rzeczowy na nie. Nadmienię, że jako jeden z nielicznych. Napisałeś dlaczego Ci się nie podobał i spotkałeś się z krytyką? Normalny post w temacie i teraz można spokojnie podyskutować.
Ode mnie negatyw jedynie za okłamanie widza w kategorii filmu. Cały film może i ok - nie interpretuje takiego kina, ale zasiadając do filmu spodziewałem się filmu akcji, ciekawych pościgów, czegoś może w stylu gry driver a otrzymałem całą stertę dialogów. Całą akcję tego filmu można obejrzeć na zwiastunie.
Tu winę zdecydowanie należy zrzucić na ludzi odpowiedzialnych za reklamę i promocję, a nie na sam film prawda? Reżyser, scenarzyści, czy nawet aktorzy się tym nie zajmują. To przecież w ogóle osobna "bajka".
po pierwsze sorry za brak polskiej czcionki, ocenilem go a 5 i mniejsza o to czy jest dobry czy nie - o gustach sie nie dyskutuje ale jedno mnie denerwuje niemilosiernie - ogromna liczba bledow, a mianowicie:
•Kiedy główny bohater kradnie samochód ma na sobie rękawiczki. Znikają one w momencie, kiedy wsiada do samochodu, a potem znów się pojawiają.
•W jednej scenie Bernie dźga nożem mężczyznę. Zakrwawiony nóż przez jedną sekundę jest całkowicie czysty, co jest niemożliwe.
•Podczas trwania pościgu na szosie, samochód wyjeżdżający bohaterowi naprzeciw, zmienia się ze srebrnego na niebieski pomiędzy ujęciami.
•Kiedy bohater filmu spycha samochód Nino z klifu, uderza w jego prawy bok. Tymczasem gdy w kolejnym ujęciu pojazd ten spada ze skarpy, ma wgnieciony lewy bok.
•Po ciężkim pobiciu Standard ma dużą ranę po lewej stronie głowy. W momencie napadu na lombard rana znika.
•W scenach napadu, kiedy Kierowca czeka na parkingu przed lombardem, w ciągu kilku minut południowe światło słoneczne zmienia się na późno-popołudniowe.
•Kiedy Kierowca rozłącza się po rozmowie telefonicznej z Irene, słychać wyraźnie odgłos odkładania słuchawki telefonu stacjonarnego. Tymczasem bohater używał komórki.
•W początkowych fragmentach filmu, w telewizji ma miejsce transmisja z meczu NBA pomiędzy Los Angeles Clippers a Toronto Raptors. Tymczasem według komentatora w radiu wynik meczu to Boston Celtics 77, Los Angeles Clippers 72. Chwilę później słychać, że jeden z zawodników Celtics punktuje. Jednak mimo to, komentator oznajmia, że rezultat meczu wciąż jest taki sam.
•Tuż przed początkową sekwencją pościgu Kierowca zdejmuje swój zegarek i zawiesza go na kierownicy. Kiedy jednak po ucieczce bohater prowadzi już własny samochód, zegarek wciąż znajduje się na jego nadgarstku, mimo iż nie miał czasu z powrotem go założyć.
•Kiedy Bernie i Nino odwiedzają Shannona i Kierowcę w garażu, Nino zwraca uwagę na czerwony samochód. Kiedy jednak Bernie rozmawia z bohaterem, pojazd ten znika.
Są błędy, oczywiście. Na razie nie będę ich wszystkich komentował, ponieważ musiałbym się dokładniej zorientować. Gdyby nie drobne wpadki na ile byś go ocenił?
Gdyby nie ogrom brutalnych i krwawych scen to ten film niczym by się nie odróżniał od typowych sensacyjnych filmów puszczanych w godzinach nocnych w TV.
Akcja jest tutaj inna, prawdziwa, realna? Facet wchodzi z młotkiem do klubu jakiegoś bandziora a tam nie ma żadnej ochrony? Chodzi po mieście w zakrwawionej kurtce bez reakcji innych ludzi? Albo najlepsze... bohater dostaje kose w brzuch- mase krwi traci, ale chwile potem już jedzie samochodem jak gdyby nic.
Ktoś na tym forum opisał film jako trochę baśniowy. Ja patrzę na niego również poprzez taki pryzmat.
P.S
"Albo najlepsze... bohater dostaje kose w brzuch- mase krwi traci, ale chwile potem już jedzie samochodem jak gdyby nic."
Bohater miał rozpaść się na dwie równe części, zginąć na miejscu:)? Może po prostu miał farta i nie zostały uszkodzone narządy wewnętrzne? Adrenalina również robi swoje. Dopuszczasz w ogóle do siebie taką myśl?