Miałam duże oczekiwania wobec tego filmu, niestety.. Ryan Gosling wogóle nie sprawdził
się w roli twardziela, słaba gra aktorska, nie wbija w fotel. Mało dialogów i mało akcji, to się
sprawdza tylko u Bergmana. Film nie przykuwa uwagi, gatunek jakby pomiędzy sensacją i
dramatem z tym że wszystko w nim jest mdłe, niewyraźne. Dlatego trudno jednoznacznie go
ocenić, miał potencjał ale pomysł nie wypalił. Podobały mi się zdjęcia.
Słaba gra aktorska? Po takim zdaniu w przypadku tego filmu przestaję brać ludzi na poważnie. Marna prowokacja.
Nie jest to prowokacja, Ryan Gosling jest bardzo dobrym aktorem,ale nie na tyle dobrym aby mógł zagrać każdą postac. Według mnie się nie sprawdził w tym filmie i jest to jak najbardziej subiektywna ocena. Poza tym jest wiele genialnych filmów podobnych gatunkowo na których tle "Drive" wypada bardzo słabo. Drugi raz bym nie obejrzała..
Annette nie jesteś sama myślę,że dużo lepszy był np.w "Fanatyku" i "Stay"
Mdłe i niewyrażne to odpowiednie przymiotniki do tego filmu.
Marną prowokacją jest gatunek tego filmu na filmwebie.
grubą przesada jest mówić że Drive jest najlepszym filmem w histrii kina.. To jest wlaśnie smutne, ze ktoś wydaje tak bezkrytyczna ocenę, wogole nie znajac się na rzeczy.
Skoro dzieci na forum "Zielonej Mili" twierdzą że Mila to najlepszy film w historii to on tym bardziej może tak mówić o "Drive".
czemu mam wrażenie, że jakby ludzi takich jak ty nie było na świecie, żyłoby się przyjemniej
Zgadzam się z Annett - Gosling jest świetnym aktorem ale tutaj w DRIVE jego potencjał gdzieś uleciał a może nie miał do końca pomysłu jak sugestywniej i lepiej zagrać tę rolę. Pozdrawiam.
A ja polubiłam jego grę aktorską w tym filmie. Milczek, mały psychopata..
Choć może film nie jest arcydziełem, ale jest wart uwagi.
Swoją drogą, coś głośno się o nim zrobiło.
Wart uwagi może i jest,ale jako całość to jest średniakiem.Najgorsze jest chyba to,że miałem się na nim nie nudzić.
O tyle ważne, że "rzewnie" i "żywnie" to dwa różne wyrazy o odmiennych znaczeniach, jak "leery" i "lerry"...
"Do siego" roku! ;p
jestes bardzo drobiazgowy z czego wynika Twoja konfliktowosc - ciekawe co na to twoja dziewczyna? - skoro zrozumiales sens to po co mnie poprawiasz, pozdro i zajmij sie w koncu czyms istotnym
Oczywiście, że zrozumiałem sens. Nie zmienia to jednak faktu, że Ty nie rozumiesz znaczenia słów, których używasz. Poprawiam w nadziei, że może czegoś się nauczysz i następnym razem nie zrobisz błędu. Jak już silisz się na błyskotliwą i sarkastyczną odpowiedź, to pamiętaj, że czasem może być dość "istotne", wiedzieć co się pisze. Nawet jeśli Twoja dzierlatka ma to głęboko w tyle.
sluchaj debilu, moze i napisalem rzewnie (rzewnie – można np. płakać rzewnie. Rzewny znaczy bowiem «pełen żalu, smutku, tęsknoty».) choc mialem na mysli zywnie «robić, co się chce», ale jasno wynika ze skoro nawet taki palant i idiota jak ty zrozumial o co mi chodzi to chyba takze ja jako piszacy wiedzialem o co mi chodzi, idz umyc stara przyjde wieczorem smieciu
Jak widzę koniecznie chcesz zrobić ze mnie idiotę. Owszem, mogę połknąć ten haczyk z przynętą, ale kurtyna opadła. Tą wypowiedzią podsumowałeś sam siebie.
Zrobiło się o nim głośno, bo to naprawdę kawal dobrego kina:) W dodatku jest kontrowersyjny, to gwarantuje rozgłos i sukces. Budżet filmu to tylko 13mln $ a wpływy od 20.05.11 do 15.12.11 to już ponad 67mln $. Ocena na imdb.com 8.2/10 (73747 głosów). I te recenzje, które "popychają" tłumy do kina: "Krytyk z "The Guardian" ostrzega: Zapnijcie pasy, bo czeka was niezła jazda!", Artur Pietras: "Taki film zrobiłby Tarantino, gdyby potrafił!" ;P
Tak naprawdę to każdy człowiek jest trochę psychopatą ;) Ujawnia się to w zależności od sytuacji i tego jak głęboko jesteśmy w coś zaangażowani. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Bardzo mi się podobał Gosling w głównej roli, warto zwrócić uwagę na scenę w klubie nocnym, jego roztrzęsienie i emocje, nie była to dla niego łatwa sprawa do załatwienia, krzywdzenie innych nie leżało w jego naturze (moim zdaniem).
Dokładnie. Ta scena w klubie, kiedy jest roztrzęsiony. Tu widać, że on nie gra twardziela, ale robi wszystko, by dokończyć sprawę, żeby dziewczyna mogła spokojnie żyć.
To nie miało być kino kacji. A to, że film jest bardzo slaby to inna sprawa. Psychologia postaci? Litości... Muzyka - tandeta; gra aktorska - mierna. Daję 3/10 za "oniryzm", który w niektorych filmach cenię.
Z jakiego powodu film wydawał Ci się oniryczny? (jeśli dobrze zrozumiałem, że za taki go uważasz)
Dużo negatywnych opinii o filmie. Wiadomo, każdy ma inny gust, ale zdjęcia i właśnie muzyka są tym filmie moim zdaniem akurat porażające (oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa:) " Oglądając "Drive" nie możemy po prostu powiedzieć o "znakomicie dobranej ścieżce dźwiękowej", ale o autentycznym muzycznym dopełnieniu filmu. Martinezowi (były perkusista Red Hot Chilli Peppers) udało się skomponować muzykę tej klasy, że mam wrażenie, że jeśli ktoś zmieniłby chociaż jedną nutkę, to jej zmiana natychmiast wpłynęłaby na bieg filmowych wydarzeń i zmieniłby tym samym dalsze losy bohaterów… :| To jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych jakich miałem okazję kiedykolwiek słyszeć." - fragment mojego innego postu.
Eh… trudno mi uwierzyć, że ktoś może uważać muzykę w "Drive" za "tandetną”. Cóż, jak pisałem wcześniej, kwestia gustu... Ja od obejrzenia filmu, mam w odtwarzaczu tylko utwory z "Drive” i cały czas chodzi mi po głowie "a real human being, and a real Hero"! ;]
Miałem wrażenie jakbym sen ogladał albo czyjeś wyobrażenie.
Film jest dosyć specyficzny, niektórym -w tym mi- zupełnie się nie podobał. Ciesz się, że w zalewie bylejakości znalazłeś film,który Cię oczarował. Pozdrawiam
Rozumiem, że skoro uważasz film za oniryczny (czyli wcześniej dobrze zrozumiałem:) to oglądając go miałeś wrażenie, że oglądasz sen. To jest oczywiste. Moje pytanie brzmiało z jakiego powodu? Czy przez scenariusz, dialogi, zdjęcia, muzykę czy z jakiegoś innego powodu? Jestem po prostu ciekawy, bo nie spotkałem się jeszcze z taką opinią.
Gra aktorska Goslinga i scenariusz; grał z tak duzym dystansem i rezerwą, że fabuła wydawała mi się nierealna.
Myślałem, że może uda mi się przez Twoje spostrzeżenie odkryć jakieś "nowe oblicze" filmu, ale po tym zdawkowym zdaniu niczego konkretnego się nie dowiedziałem. Same ogólniki. I coś czuje, że więcej z Ciebie nie wyciągnę :) Mimo wszystko, dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
Nowe oblicze filmu? raczej nie, dlatego,że ta gra aktorska Goslinha, przez którą film wydawał mi się "oniryczny" zaliczam do niewypałow tego "dzieła". Konwencja jaką obral rezyser nie przekonała mnie w zupełności; Gosling kreuje się na mocnego czlowieka z zasadmi,a w rzeczywistości jest zwykłym bandziorem jakich wiele. Owa oniryczność filmu tylko uwypukla niedostatki - wspominana grę aktorską, mierny scenariusz (sztampowy, złożony z klisz), muzykę co najwyżej średnią, nic odkrywczego w tym nie bylo. Mnie nic nie przekonuje do dzieła Refna; choć domyslam się, że niektórym mógł przypaść do gustu.
Na zaczepki o "arcydzielności" nawet nie ma co reagowac, pachnie to marna prowokacją i chęcią dyskusji na żenująco niskim poziomie.
Film dla mas.
Gra niewypał. Scenariusz mierny. Muzyka średnia. Film zupełnie Ci się nie podobał. Wszystko to rozumiem, ale… pisałeś już to wcześniej;] Powtórzyłeś mnóstwo epitetów i znowu nie odpowiedziałeś konkretnie na moje pytanie. Wyjaśniłeś jedynie, że uwypukla niedostatki filmu. Chyba, że cały oniryzm filmu tworzy tylko "gra aktorska Goslinga" z "dystansem i rezerwą"? Jeśli samą jedynie grą tego aktora można osiągnąć efekt przeżyć widza, porównywalny do doświadczeń śnienia, to świadczyłoby to raczej o geniuszu Gosling… Naprawdę nie sposób zrozumieć na czym Twoim zdaniem polega owa oniryczność filmu. A w dodatku pogubiłem się, czy jest to zaleta (jak zrozumiałem z pierwszego postu, dałeś filmowi za niego wyższą ocenę niż 1/10) czy wada (jak zrozumiałem w ostatnim, gdzie oniryzm zaliczasz do "niewypałów")?
Nie pojmuję też ostatniego zarzutu. Czy w którymś miejscu zaczepiłem Cię pisząc o "arcydzielności" filmu? Dlaczego o tym piszesz? Do czego się to odnosi?
Abstrahując od głównego wątku. Zupełnie nie wiem, co złego jest w tym, że film jest dla mas?
Zaleta w niektórych filmach; w tym niekoniecznie. Owa oniryczność w tym filmie to jedyne co mi sie troche podobało. Niestety osiągnięte to zostało poprzez braki. Wyjasniam: to tak jak dziecko źle rozwiązuje zadanie z matematyki,ale przypadkowo wychodzi dobry wynik. I w tym filmie beznadziejna gra, nędzny scenariusz, ścieżka dźwiekowa doprowadziła do niezamierzonego efektu. Nie sądzę,że Refn chciał nakręcić taki film, oczywiście to moja interpretacja; momentami miałem odczucie, że ogladam sen - własnie "dzięki" muzyce i grze Goslinga. Co do muzyki-"Real hero"-czytałeś tekst do tej piosenki? Kicz jak cały film.
Dla innych to może być film pełen symboliki i niedopowiedzeń; dla mnie sztampowe kino klasy B. Przestepca nagle ma o co walczyć i walczy o to z całych sił, i te ckliwe teksty... aha-do listy minusów dorzucam dialogi, żenujące momentami.
Rzeczywiście nic nie pisałeś o arcydzielności filmu, moje przeoczenie; i musze posypac głowę popiołem - to, że dla mas to nic złego; gorzej, że w ewidentnie wybrakowanym filmie masy widzą coś wspaniałego.
Również nie uważam, że Refn chciał nakręcić oniryczny film. Ja bynajmniej tak go nie odbieram, ale byłem ciekawy, dlaczego Ty tak. Niestety, z mojego punktu widzenia, niczego interesującego się nie dowiedziałem. Poza oczywiście tymi, wspomnianymi już wcześniej przeze mnie, epitetami na temat filmu i że to wszystko przez przypadek… Bez urazy, dla mnie zupełnie niezrozumiała albo ironiczna interpretacja, ale przyjmuję ją do wiadomości.
A co utworu "Real Hero", to nie bardzo rozumiem, dlaczego starasz się mi pokazać na podstawie jego tekstu, że to „kicz”, skoro wcześniej napisałem Ci, że dla mnie ta (ale też inne) piosenki z tego filmu są genialne? (Podobnie zdjęcia uważam za genialne.) Wyraziłeś już trzykrotnie opinię o muzyce z filmu, ja przedstawiłem Ci swoją raz i nie mam zamiaru jej powtarzać w kółko.Przecież przez to nie przekonam Ciebie, że to fenomenalna muzyka. Podobnie jak Ty nie przekonasz mnie, że to „kicz”.
Głupota.
Cieszę się, że obaj zgadzamy się, iż "film dla mas" to nic złego. A to, że jest "Drive" jest "ewidentnie wybrakowany”, to przecież Twoje zdanie, nie jakaś „prawda niezaprzeczalna”. Dlatego inni na szczęście mogą mieć odmienną opinię od Twojej. Film może się im podobać i wbrew temu co napisałeś, nie ma w tym absolutnie nic złego (nawet jeśli podoba się całym "masom"). Podobnie jak w tym, że Tobie się ten film nie podobał.