Chyba pierwszy raz zostały zabite wszystkie ofiary i przeżył każdy kanibal. Już na początku zastanawiałam się kto przeżyje (bo w każdej części ktoś przeżył), a tu taki szok. Ogólnie pierwszy raz też inne położenie, a mianowicie szpital dla niecodziennych przypadków. Zima? To też było zaskoczenie. Dzięki temu zdeformowani nie musieli tak bardzo polować w lasach (jak to było w poprzednich częściach) i ofiary musiały zostać w szpitalu, by nie zamarznąć. Było jednak wiele głupich sytuacji. Mogli podpalić tych morderców, a tu się okazuje że co? Znalazła się głupia dziewucha, którą sumienie ruszyło. No i dzięki niej wszyscy zginęli, a dziwolągi jeszcze nie raz zapolują. Planowali ich zostawić, a co niby by mogło się zdarzyć pod ich nieobecność? Albo kanibale by się jakoś wydostali, bo trzeba pamiętać, że tacy psychole mogą się do wszystkiego posunąć albo jakby byli znowu zamknięci (przez stróżów prawa) to też by mogło być znowu tak, jak na początku. W tej sytuacji powinno się zastosować zasadę 'Zabij albo zostań zabitym'. W poprzednich częściach nie było takiej debilki, no ale to pewnie dlatego, że w poprzednich częściach nie złapali mutantów. Nie miałabym wyrzutów sumienia zabijając zdeformowanych, na miejscu tej grupki ludzi. Plusem jest jednak nowe otoczenie, jak wspomniałam. Oglądając poprzednie części można było pomyśleć, że ciągle ogląda się to samo. Logiki w żadnej części 'Drogi bez powrotu' nie było. Można jednak zrozumieć, że w takich chwilach trudno o zdrowy rozsądek. Zdziwiło mnie również to, że ci kanibale tam byli. Ten szpital na pewno nie był zrobiony nielegalnie, więc ludzie po długim czasie nieodzywania się tych pielęgniarek, lekarzy, psychiatrów powinni wysłać stróżów prawa by sprawdzić czy coś się nie stało. Jeśli chodzi o liczbę kanibalów. Mam rozumieć, że reszta została zjedzona przez tą trójkę? No bo ta trójka by z głodu umarła. No chyba że tamci wyruszyli w świat żeby nam dać kolejne części filmu.