Temu filmowi udaje się być naprawdę niesztampowo i nie na siłę niezwykłym i czasami strasznie śmiesznym...ale ostateczne rozwiązania dramaturgiczne są już naprawdę do przewidzenia i przez to cała "magia" się ulatnia, ucieka; bardzo się zawiodłem tym ślicznym, przesłodzonym zakończeniem. Nie dlatego właśnie, że było śliczne i przesłodzone (i naprawdę kojące :), ale ponieważ zamykało słodko-gorzko-kwaśny film, któremu należało się coś więcej niż bajkowa konkluzja i bohaterowie śpiewający "na ludziach z naszego miasteczka nie zawiedziesz się nigdy"... Chociaż wielu osobom to w ogóle przeszkadzać nie będzie...a film ogląda się naprawdę przyjemnie.
Kopciuszek
Wiesz, bajka o Kopciuszku to dobra bajka, bajki to dobry kawał literatury w której i tak wiadomo jakie jest zakończenie.
Kopciuszek Ania musiała odnaleźć swojego królewicza, musiała pokazać ukryte talenty. Taka konwencja.
Ale w tej konwencji można pokazać się artystą i pani reżyser jako artysta się pokazała.
Pokazała krainę krasnoludków OGW. Pisząc krasnoludek mam na myśli tych, którzy mają w życiu jasno nakreślone role. I role te napisano dla nich wyśmienicie.
Na ich tle troje ludzi
- śmiertelnie chora dziewczynka, zbyt inteligentna na konsumpcję cukierkowatego Disneylandu i zbyt potrzebująca ciepła, by przeciw cukierkowatości krasnoludków się zbuntować.
- ojciec kabotyn, że aż strach, jak dostał wylewu od razu pomyślałem dobrze mu tak, który w stanie choroby wreszcie staje się człowiekiem
- Ania typowy Kopciuszek, ale z brudem nie tylko na fartuszku, potrafiąca cynicznie żerować na chorobie ojca przy sprzedazy spalonego chleba i jeszcze kilka temu podobnych wad.
Kawał dobrej bajki dla dorosłych