Kilka niezłych, choć niezwykle mało oryginalnych scen i dużo nudy. Tak można scharakteryzować ten film mający być "komedią romantyczną". Komedii tam nie za wiele, jest on raczej lekki niż zabawny. Romansu w nim jeszcze mniej, bo zamiast rozwijającego się uczucia mamy prostą regułę: ubierze kobietę w kieckę, a facet zaraz pomyśli, że się zakochał. Ten film jest ciekawy właśnie dlatego, że pokazuje interesujący (choć w gruncie rzeczy mało politycznie poprawny) obraz kobiet, ich relacji z innymi kobietami i zachowania wobec mężczyzn. Blondynki to latawice, rude to zdziry, które wbiją inne kobiecie nóż w plecy tylko po to, by znaleźć się bliżej władzy (czyli łóżka szefa), a brunetki to emocjonalne lodówki, które rozgrzewać trzeba dwa tygodnie (przynajmniej). I co najdziwniejsze głosów oburzenia feministek jakoś nie słychać.