Gore w stylu absurdalnych filmów Johna Watersa (który notabene sam był entuzjastą i propagatorem twórczości Lewisa). Surrealistyczna kpina z mieszkańców Południa obficie doprawiona posoką. Rzecz jednak nie dla każdego. Ja sam daję temu dziełu 7/10 i polecam tym, którzy lubią gore ale także wariackie historie typu "Pink flamingos".