Zauważam pewne podobieństwo pomiędzy obydwoma dziełami. ,,Dzień świra" to film monotonny, czasami nudnawy, ale z wyraźnie zaznaczonymi schematami (chociażby rozmowa młodych: punkówy i kolegi na plaży), naśmiewający się z polskiego sposobu życia. W dodatku osoby, które na co dzień żyją trochę inaczej - nie są w stanie go zrozumieć. Podobnie jest z ,,Ferdydurke", które wyśmiewa, parodiuje, podkreśla i.. nikt go nie jest w stanie w 100%ach zrozumieć.