Podczas seansu nieodparcie nasuwał mi się film, jak później mnie oświeciło, również Marka Koterskiego - Życie wewnętrzne. Film z 1986r. a więc z nieco innej już epoki.
Dzień świra wydał mi się więc jakimś rodzajem autoplagiatu.
Byłem poirytowany z powodu skojarzeń co rusz. Życie wewnętrzne znacznie lepiej oceniłem, choć było to dawno.
Jakie macie odczucia porównując oba filmy?
Musisz w takim razie obejrzeć wszystkie filmy Koterskiego, wtedy zrozumiesz, że ten człowiek ciągle korzysta z takiego samego zestawu postaci, skojarzeń, problemów i tak dalej. A mimo tego podobieństwa te filmy są różne, co tylko świadczy o geniuszu Koterskiego :)