PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31413}
7,8 633 tys. ocen
7,8 10 1 633158
8,3 75 krytyków
Dzień świra
powrót do forum filmu Dzień świra

Po zdecydowanej większości opninii na tym forum widzę, że "Dzień świra" jest powszechnie ceniony, lub nawet wielbiony przez ogół konomanów. Bardzo mnie to cieszy, bo i w moim prywatnym rankingu najlepszych, nie tylko polskich filmów zajmuje on szczególne miejsce.

Wydaję się więc bezsenoswnym stawianie pytania o to czy "Dzień świra" jest filmem dobrym czy złym bo odpowiedź jest chyba oczywista.

Ciekawi mnie jednak inna rzecz, a mianowicie co sprawia że jedno z największych dzieł, aż tak zachwyca i przyciąga?

Wstrzymam się chwilowo z moimi teoriami na ten temat. Czekam jednak na Wasze opinie. Co was ujęło/nadal ujmuję w tym filmie?

ocenił(a) film na 8
Maciekw7

Prawdę mówiąc, nie mogę się z Tobą do końca zgodzić z tym, iż wybitność tego filmu (i jakiegokolwiek innego) jest poza sporem, bo nie jest i nigdy nie będzie. To dosyć trywialne, ale prawdziwe, iż ocena nie wynika obiektywnej analizy wartości, jakie film prezentuje, lecz indywidualnych odczuć związanych z odbiorem danego dzieła. Zatem możemy co najwyżej argumentować, czemu dane dzieło sztuki jest (dla nas) genialne, lub nie.

Po takim wstępie napiszę od razu - uwielbiam "Dzień świra"! Uwielbiam nie tylko za rewelacyjną kreację Kondrata, nie tylko za świetnie skonstruowany scenariusz, nie tylko za specyficzny (lekko psychodeliczny, choć co prawda nie aż w takiej mierze, jak we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami") tok narracyjny, jednym słowem: nie za samą "formę", aczkolwiek i ona ma przecież zasadnicze znaczenie. Po prostu niewiele jest filmów, które miałem przyjemnośc obejrzeć i które z równą przenikliwością potrafiły zobrazować to tragikomiczne rozpięcie Człowieka między sferą sacreum a profanum. Adaś Miauczyński to nie tylko zdeklasowany polski inteligent, lecz współczesna postać "everymana" (i TO akurat nie podlega polemice, bo przecież sam reżyser konsekwentnie nazywa bohaterów swoich dzieł nazwiskiem "Miauczyński"), to niejako symbol całej ludzkości, która łaknie szczęśliwego życia, co jest naturalnie na tym najgorszym ze światów niemożliwe. Jesteśmy skazani na przetoczenie się przez ten cały teatr upokorzenia i bólu, jak sam Adaś, bezskutecznie marząc o poprawie losu i o tym, że być może (jak to pisał kiedyś pięknie, acz nieco naiwnie, Słowacki) "zjadzacze chleba przemienią się w aniołów". Heroizm (mniejsza, że jest to heroizm straceńczy i skazany odgórnie na klęskę) Miauczyńskiego tkwi w tym, iż mimo wszystko śni o owym anielstwie i uparcie (na swój sposób) o niego walczy, aż do samego finału, gdzie w końcu z opuszczoną głową (i ręką na wacku) godzi się na ów hegemonizm demonów, które będą targać jego duszę, póki żyje. Dopiero teraz chyba zrozumiał, że jego opłakana sytuacja nie wynika z otoczenia, lecz siedzi w nim samym, że ma w sobie dajmoniona prowadzącego go ku zgubie. Ten "monolog klęski" poprzedzony jest "modlitwą Polaka", który niczym chór z antycznej tragedii z jadowitym sarkazmem celuje w wieprzowatość i zepsucie naszego narodu (i myślę, że nie musi się to odnosić tylko do Polaków, bo czy naprawdę nie znajdziemy w innych zakątkach świata ludzi, którzy cynicznie błagają Boga o zgubę bliźniego?). Dużo w tym żółci, piołunu i Schoppenhauera, ale i subtelnego poczucia solidarności z naszym (anty?) bohaterem.

Wracając do tego, co powiedziałem na początku - to, co napisałem wyżej, oczywiście nie przekona ludzi, dla których (znam takich!) "Dzień świra" to raczej "dzień-szmira", gdyż prawdopodobnie taka negatywna recepcja filmu jest urojona, "wmówiona". Być może nie chcą zrozumieć, iż właśnie podstawiono im lustro, prawda wydaje im się zbyt przerażająca; zniesmaczenie jest zatem zwykłym, niemalże atawistycznym, odruchem obronnym odbiorcy. A może nie dostrzegają tego lustra (trzeba w końcu przyznać, iż "Dzień świra" - mimo całego swojego sukcesu, całej swojej popularności - to jednak dzieło "elitarne", jak cała twórczość Koterskiego zresztą)? Może usłyszeli od kogoś, że film jest po prostu kolejną głupawą komedyjką i podczas odbioru poczuli się rozczarowani (co nie dziwi, bo mnie akurat nikt nie wmówi, iż ten film może kogokolwiek rozśmieszyć, no chyba, że to taki "śmiech przez łzy" z samego siebie)? W każdym razie to tylko potwierdza fakt, iż wybitność dzieła Koterskiego nie musi być dla każdego oczywista.

Maciekw7

Mnie Dzień Świra zachwycił tym, że pokazał ile absurdu jest na tym świecie i jak on potrafi dokuczać, gdy się nie ma do niego dystansu.
Plus niebanalne dialogi oraz rewelacyjna gra Marka K.

Maciekw7

mnie zachwycił tym że przez cały film widząc dramat człowieka ja się śmiałem, a to przecież smutne
dopiero na samym końcu dociera do nas, ze tak naprawde nie było z czego się smiać


i między innymi dlatego mnie zachwycił



10/10 najlepszy polski film, bo czerwony wyłącznie polski nie jest

ocenił(a) film na 8
Maciekw7

A ja za pierwszym obejrzeniem się cholernie wynudziłem.
Za drugim już nie :)

Razem z "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", "Długiem" i "Chłopaki nie płaczą", to najlepsze polskie filmy są... :]